witajcie,
tematy polityczne są stosunkowo niebezpieczne, niemniej jednak po pierwsze - zawsze ciekawe i po drugie - można dyskutować o polityce w sferze bardziej teorii, niż praktyki;
chciałbym tutaj podyskutować sobie o cechach, jakie winien mieć polityk, ale nie na zasadzie takiej, że podajemy kanon cech porządanych, ale analizy konkretnych;
na pierwszy ogień: przekonanie o własnej słuszności;
czy polityk powinien mieć absolutne przekonanie, że ma rację?
pytanie niby proste, ale neisie za sobą istotne konsekwencje: jeśli ja mam rację (i traktuję to jak absolut), to każda opinia odmienna od mojej jest opinią fałszywą, niesłuszną, a zatem także szkodliwą; takie nastawienie wyklucza w dużej mierze moralną legitymizację kompromisów (czy mniejsze zło przestaje być złem? czy zgoda na kłamstwo i firmowanie go własnym nazwiskiem może mieć uzasadnienie?);
tu nie chodzi o to, żeby stwierdzić, że najlepszy jest złoty środek, bo w tej kwestii tego złotego środka tak naprawdę nie ma: jeśli ktoś, niezależnie od faktu bycia politykiem, ma absolutne przekonanie o własnej racji, każde ustępstwo będzie traktował jako 'przejście na ciemną stronę mocy'
żeby nie było, że nie piszę nic o swoich poglądach: dla mnie takie stanowisko jest bardzo niebezpieczne i niewskazane nie tylko w polityce; istotą współistnienia i współdziałania w ramach jakiejś grupy jest dialog i wymiana myśli - takie warunki najlepiej sprzyjają rozwojowi; najlepszym 'materiałem' na rozmówcę jest człowiek z jednej strony o określonych poglądach, jednakże z drugiej - nie przywiązany do nich jak do dogmatów, traktujących je jako aktualne, niemniej jednak dopuszczający do ich zmiany pod wpływem odpowiedniej argumentacji (i np. poznania nowych faktów);
oczywście zakładamy sytuację, w której osoby są uczciwe i nie ma mowy o cynizmie czy konromizmie - zmiana poglądów nie wynika z wygody czy korzyści, ale siły argumentów (a nie argumentu siły);
całość rozbija się o jedną kwestię: czy dopuszcza się ewentualność własnej pomyłki, własnego błędu; przekonanie o nieomylności przeraża mnie u bliźnich...
pozdrawiam