Wybaczcie post pod postem, ale to jednak dwa odmienne zagadnienia
Azirafal pisze:Z ekranizacji chyba najlepiej wyszły Zielona Mila i Mgła (która kończy się zupełnie inaczej niż książka, ale chyba nawet lepiej - choć może to tylko kwestia "Host of Seraphim" autorstwa Dead Can Dance przy końcowych scenach...).
Mnie się zakończenie filmowe
Mgły zupełnie nie podobało. To znaczy, pomysł sam w sobie nie jest był zły. Ja po prostu po obejrzeniu filmu nie lubię mieć doła. I nie, to nie tak, że lubię tylko szczęśliwe zakończenia ... jak to sam King twierdzi, nie ma szczęśliwych zakończeń. Ale po tym, jak skończył się film
Mgła po prostu źle się czułam. To zakończenie po prostu strasznie jedzie po emocjach (to tak samo jak nie lubię
Requiem dla snu, mimo iż wartość filmu doceniam).
Dopiero niedawno dowiedziałam się, że książka kończy się zupełnie inaczej i ta wersja dużo bardziej mi odpowiada.