Od dawna nie czekam na żaden film Marvela a w kinie na jakimś to nawet nie pamiętam na jakim byłem. Musiało to być daaawno. Obejrzałem to tytułowe coś i nie wiem jak mam wierzyć w jakąkolwiek recenzję w internecie, chyba kurde wszystkie są opłacane. Bo jak inaczej wytłumaczyć te głośne hasełka jako "piękne pożegnanie z serią", "weźcie chusteczki do kina bo będą łzy" itp itd.
Ot kolejny Marvel na jedno kopyto. Antagonista, którego nikt nie pamięta pięć minut po napisach końcowych, kilka onelinerów i masa CGI. Nikt ważny (ani nawet mniej ważny) nie zginął, wszystko dobrze się skończyło i wszyscy zostali przyjaciółmi. Przewidywalne i wtórne
Aż sprawdziłem i Marvel do tej pory wypuścił aż 32 filmy. Z czego dobrych, zapadających w pamięć mogę wyliczyć ledwie kurde osiem. Toć to tylko 25%