AM pisze:W pewnym sensie to prawda, ale różnica jest taka, ze po tamtym okresie zostało 200 może 300 książek sf, które można byłoby pokazać w potencjalnej serii i w porywach ze 20 pozycji fantasy, które się do tego nadają, w tym 2 najważniejsze rzeczy, które ktoś już wydaje.
Sądzę, że w interesującym Was pod kątem Artefaktów okresie (lata 70., 80. i 90.) znajdzie się znacznie więcej ważnych pozycji fantasy.
asymon pisze:Tyle że jak w praktyce się za to wziąłem, to większości nie da się czytać. Chyba tylko Solomon Kane Howarda był możliwy, ale to raczej nostalgia, przypomniały mi się Conany czytane w podstawówce, większość opowiadań na jedno kopyto, jakiś przeklęty kamień na moczarach, jacyś kultyści itp. Barsoom? Haggard? Dramat.
Barsoom to akurat SF, zresztą u nas wydawane przez Sedeńkę. Haggard z fantasy napisał właściwie jedną rzecz, bardzo dobrą, wydaną u nas dwa razy przez Alfę:
Eryk Promiennooki; reszta jego twórczości idzie w takim dziś już zapomnianym nurcie opowieści o zaginionych cywilizacjach, poza tymi zaginionymi cywilizacjami zawiera niewiele SF i/lub fantasy.
W ostatnim czasie próbowałem czytać "Córkę króla elfów" Dunsany'ego czy "Węża Uroborosa" Eddisona i serio, nie dałem rady. Język, patos, świadomość że ktoś to pisał na serio...
A ja akurat Lorda Dunsany bardzo lubię. William Morris - o tak, to już jest staroć, ale czekam na wydanie Lorda D. przez Vesper.
rozkompletowane tomy T.H. White'a walały się w dedalusie (dalej są).
Bardzo dobra rzecz. Tyle że u nas wydana w dość krótkim czasie (17 lat) trzykrotnie (pierwsze wydanie tylko tomy 1-2), za każdym razem w dużych nakładach.
A sam za dotkliwy brak uznaję nieobecność na naszym rynku książek Poula Andersona, tak wznowień tego co już wyszło (
Zaklęty miecz;
Trzy serca i trzy lwy;
Dzieci Wodnika), jak i tego, co nie wyszło, np. A
Midsummer Tempest (powiązane z
Trzy serca i trzy lwy),
The Tupilak oraz
The Merman's Children (kontynuacje
Dzieci wodnika), tatralogia
King of Ys (popełniona wspólnie z żoną Karen Anderson). I może jakiś zbiór opowiadań
Przydałoby się wznowienie trylogii Jacka Vance
Lyonesse i wydanie całości (bo mamy tylko dwie części) pięcioksięgu Tanith Lee
Opowieści z Płaskiej Ziemi (+ jej nigdy po polsku niewydane
Birthgrave;
Vazkor, son of Vazkor oraz
Qest for the White Witch). Chętnie też bym przygarnął całość cyklu Williama Horwooda, o Lesie Duncton (po polsku mamy dwie części z sześciu). Porządnie wydany cykl Davida Gemmella
Opowieści Sipstrassi, Roberta Holdstocka cykl
Las Ożywionego Mitu...
Oczywiście jest jeszcze Guy Gavriel Kay
_______________________
http://seczytam.blogspot.com