Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed
nosiwoda pisze:A ja powalczę. Też nie wsiąkłem w pierwsze wydanie.
Czy to będzie jakieś nowe tłumaczenie?
Janusz S. pisze:To będzie pierwsza pozycja z Artefaktów, o której wiem, że na pewno jej nie przeczytam. Przy poprzednim podejściu do tej książki nieomal zaziewałem się na śmierć i w końcu upchnąłem ja gdzieś na półkach, do których nigdy nie wracam. Oprócz ogólnego wrażenia śmiertelnej nudy nie zapamiętałem nic.
toto pisze:Jest jeszcze szansa na marzec, czy lepiej nastawić się na kwiecień lub maj?
Buhahaha!ASX76 pisze:Poza tym w Artefaktach nie ma słabych pozycji
Fidel-F2 pisze:Buhahaha!ASX76 pisze:Poza tym w Artefaktach nie ma słabych pozycji
AM pisze:Janusz S. pisze:To będzie pierwsza pozycja z Artefaktów, o której wiem, że na pewno jej nie przeczytam. Przy poprzednim podejściu do tej książki nieomal zaziewałem się na śmierć i w końcu upchnąłem ja gdzieś na półkach, do których nigdy nie wracam. Oprócz ogólnego wrażenia śmiertelnej nudy nie zapamiętałem nic.
Daj jej szansę... To piękna książka.
AM pisze:Fidel-F2 pisze:Buhahaha!ASX76 pisze:Poza tym w Artefaktach nie ma słabych pozycji
One man’s meat is another man’s poison.
jezzo pisze:Swoją drogą, przed "Czarnym lampartem, czerwonym wilkiem" sięgnąłem po "Krótką historię siedmiu zabójstw" i (będąc w połowie książki) to jest absolutna rewelacja, zwłaszcza, że słuchałem sporo Marley'a w młodości. Dawno nie czytało mi się czegoś tak dobrze. Z miejsca Marlon James trafia do mojego topku.
Fidel-F2 pisze:"Krótką historię siedmiu zabójstw" rzuciłem gdzieś w 1/4-1/3. Kompletnie nie interesowała mnie opowieść autora.
romulus pisze:Tłumaczenie Sudoła jest bardzo chwalone, np. Szczepan Twardoch pisał o nim w superlatywach. Ale i inni recenzenci nie przesadzali. Ja wciąż planuję przesłuchać tę powieść. Czytanie jej to była uczta, gęsta, soczysta proza. Trochę boję się jej słuchać.
Fidel pisze:"Krótką historię siedmiu zabójstw" rzuciłem gdzieś w 1/4-1/3. Kompletnie nie interesowała mnie opowieść autora.
Shedao Shai pisze:"Księgi krwi" - czekam z lekturą na tom 2 (1,5 roku)
Tigana pisze:Shedao Shai pisze:"Księgi krwi" - czekam z lekturą na tom 2 (1,5 roku)
Nie wiem czy jest sens czekania, bo wszystkie 6 części łączy jedynie prolog i epilog. Co kto woli.
Shedao Shai pisze:W ostatniej paczce z MAGa przyszło do mnie osiem książek, z czego tak naprawdę przeczytać od razu mogłem tylko... jedną. Po kolei:
druga część "Rytmu wojny" - czekam z lekturą na tom 5 (3 lata)
"Ogień nad otchłanią" - czekam z lekturą na "Otchłań w niebie" (a może i "The Children of the Sky"?)
"Księgi krwi" - czekam z lekturą na tom 2 (1,5 roku)
Malazańska 1-4 - kusi mnie re-read, ale... jeszcze nie teraz. Przytłacza mnie skala tego przedsięwzięcia. Ale niedługo.
Zostało zatem "Małe, duże" i o nim tutaj będzie.
O "Małe, duże" nie wiedziałem praktycznie nic, poza skrajnymi opiniami rzuconymi w jakichś dyskusjach na Katedrze. Gdzieś w trakcie lektury zrozumiałem je, jako że to powieść typu: albo pokochasz, albo znienawidzisz. Albo urzeknie cię niespieszna narracja, spokojny ton powieści, mozaika złożona z przebłysków życia kilku pokoleń jednej rodziny, delikatny realizm magiczny, albo stwierdzisz, że to niesamowita nuda bez konsekwentnej bądź ciekawej fabuły. Wydaje mi się, że wyłamałem się z tej klasyfikacji, bo z jednej strony powieść mnie urzekła (ale bez przesady), a z drugiej – rzeczywiście bywało, że się nudziłem (ale bez przesady).
„Małe, duże” to nie książka, którą czyta się z zapartym tchem, przewracając kolejne kartki w oczekiwaniu na to, co będzie dalej. Nie mamy tu raczej głównego wątku fabularnego, którym możnaby się ekscytować. Ot, śledzimy życie kilkorga ludzi na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Gdzieś tam w tle mamy sugestie elementów nadprzyrodzonych, ale są one subtelne i bez większego wpływu na poszczególne sceny. To przychodzi dopiero pod koniec. Sednem „Małe, duże” są ludzie, ich emocje, postawy, przeżycia, relacje. To opowieść mglista i oniryczna, zdecydowanie nie dla każdego.
Nie jest to książka w stylu, który chciałbym czytać na codzień, ale jako rzadka odskocznia od głównonurtowej fantastyki zadziałała całkiem dobrze. Na jej podstawie stwierdzam, że Crowley to taku autor, o którego nie będę molestował AMa, że chcę więcej i więcej, ale jak już wyjdzie, to kupię.
Moja ocena to 4/6 – patrząc na oceny z Fantasty, takie wypośrodkowanie między dwóją od Janusza, a szóstką od Romulusa
romulus pisze: A w ogóle to chyba powieść stworzona do takiego przelukrowanego obrazka: zimno i ponuro za oknem, siedzisz sobie w domu, żadnych zmartwień, dużo czasu...
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 88 gości