Zbiór opowiadań new weird. Słyszałem o nim trochę dobrego, dałem szansę. Dobra decyzja.
Slatsky dobrze operuje piórem, tworząc malownicze, niepokojące i sugestywne wizje. W odbiorze pomaga z pewnością świetne tłumaczenie Wojtka Guni (tak, tego Guni - to właśnie śledząc jego aktywność po raz pierwszy usłyszałem o tej książce). Jego przypisy to już w ogóle małe dzieło w dziele
Czasem Slatsky opiera swoje opowiadania o motywy utarte, acz dalej działające na wyobraźnie. Czasem wręcz przeciwnie, popuszcza dziko wodze fantazji i czytelnik (w mojej osobie) musiał się nieźle nagłówkować, żeby ogarnąć swoim małym rozumkiem o co chodzi. Szacunek, lubię jak autor stawia przede mną wyzwania. Nie jest to rzecz dla ludzi stawiających na fabułę, tu pierwsze skrzypce gra klimat i granie na emocjach (głównie niepokoju).
Nie każde opowiadanie mi podpasowało, czy to ze względu na tematykę, czy na zakończenie, czasem zbyt psychodeliczne. Niemniej wciąż to solidny zbiór opowiadań.
4,5/6