autor: Shedao Shai » pt 05.05.2023 8:53
Nie wiedziałem nic o tej książce. Ot, wyszedł nowy Artefakt to kupiłem. Postawiłem na półce i czekała na swoją kolej. Ta nadeszła, ściągnąłem ją z półki, przeczytałem blurba i prawie się popłakałem na myśl o tym, że mam czytać kolejną historię alternatywną. Trudno - pomyślałem - książka długa nie jest, a jak ją teraz odłożę, to już pewnie do niej nie wrócę.
Wyszło tak sobie. Lepiej od "Czekania na smoka", ale jednak upewniłem się w przekonaniu, że nie jest to kierunek w którym chciałbym, żeby Artefakty szły. Książka nie była za ciekawa - to dla mnie jej podstawowy problem. Założenia konstrukcji świata były OK, tkanina fabularna jaką uplótł autor była OK, ale jednak koniec końców musiałem się zmuszać do kontynuowania lektury, niezbyt (to taki eufemizm na: "wcale") interesowało mnie co będzie dalej i dokąd zmierza fabuła. I to jest problem wokół którego nie mogę przejść obojętnie.
Najlepiej oceniam pierwsze dwie części, czyli tę o Lady Margaret i samotnym sygnaliście. Miały one swój klimacik. Zaczął on się wykolejać (hehe) od trzeciej opowieści, tej o łódce, gdzie autor stracił moją uwagę i już raczej jej nie odzyskał. Trochę nie pasuje mi tam ta sekcja. Późniejsze opowieści - te o buncie, czyli o Johnie i Corfe Gate - były mocno standardowe, nie oferowały nic wyróżniającego się. To kolejny eufemizm na: były nudne.
Spośród wszystkich zapowiadanych, planowanych, teoretyzowanych i fantazjowanych przez AMa książek w puli Artefaktowej, jakieś 95% budzi mój dziki entuzjazm. W związku z ciężkimi czasami istnieje możliwość, że nie wszystko (albo i nawet większość) zostanie wydane. I w tym kontekście żałuję, że "Pawana" zajęła slot wydawniczy, bo właściwie każda alternatywa wydaje mi się ciekawsza.
3/6. Książka ma swoje ambicje, aczkolwiek w mojej opinii oferuje za mało.