autor: niepco » czw 08.12.2022 9:50
Oczywiście, że brakująca strona będzie uzupełniona.
Chodzi o stronę 26, była swego czasu udostępniona na stronie Wydawnictwa, ale jeśli ktoś potrzebuje to proszę:
- Infiltratora. - Spojrzała na niego zmrużonymi, podejrzliwymi
oczyma. - Choć nie wiadomo naprawdę, jak to tam z nim było.
W każdym razie, gdzie się podział? W "Santiago" jest sto
miejsc, gdzie można coś takiego schować. Wiesz, pewnego
dnia to odkryję i położę kres temu twojemu sadystycznemu
eksperymentowi. Oraz dowiodę w końcu, że wrobiłeś Valdivię
i Rengo. Nic minie cię kara.
Sky uśmiechnął się, myśląc o izbie tortur, gdzie trzymał Obłego i chimeryka. Delfin był o kilka stopni mniej normalny niż przedtem: stał się maszyną czystej nienawiści, istniejącą jedynie po to, by zadawać ból chimerykowi. Sky uwarunkował Obłego, który winił chimeryka za swoje zamknięcie, i teraz delfin przyjął rolę Diabła - przeciwieństwa Boga, którym w oczach chimeryka stal się Sky. Dając chimerykowi obiekt do obawiania się i pogardy, oraz obiekt do uwielbiania, Sky mógł znacznie łatwiej kształtować chimeryka, który powoli lecz pewnie zbliżał się do wymyślonego przez Skya ideału. Gdy chimeryk będzie potrzebny, za wiele lat zadanie zostanie zakończone.
- Nie wiem, o czym mówisz - odpowiedział.
Na jego ramieniu spoczęła dłoń Ramireza, szefa rady wykonawczej, statkowego ciała upoważnionego do wyboru kogoś na wakujące stanowisko kapitana. Mówiono, że Ramirez jest prawdopodobnym następcą Balcazara.
Znów zabrałaś go dla siebie, Constanzo? - spytał mężczyzna.
Po prostu wspominamy dawne czasy - odpowiedziała. - To
może poczekać, zapewniam cię.
Jesteśmy z niego dumni, prawda, Constanzo? Innych ludzi
kusiłoby przyznanie, że wątpliwości przemawiają na ich
korzyść, ale nie nasz Sky.
Nie, on nie - powiedziała Constanza i się odwróciła.
We Flotylli nie ma miejsca na wątpliwości - odpowiedział
Sky, patrząc na malejące dwa ciała. Wskazał głową na
kapitana, który leżał wystawiony na widok publiczny we
własnej chłodzonej trumnie. - Jeśli kochany staruszek nauczył
mnie czegoś, to tego, żeby nigdy nie zostawiać miejsca na
wątpliwości.- Kochany staruszek? - W głosie Ramireza brzmiało rozbawienie. - Masz na myśli Balcazara?
26