ASX76 pisze:Łaskawy Panie Shedao,
Primo:
"będzie" = prognoza
"jest" = ocena/osąd
Secundo:
jeśli serial jakimś cudem okaże się dobry, to z przyjemnością odszczekam swą prognozę
Wczoraj skończyłem oglądać. Jak tam, jesteś gotowy już odszczekać, czy jeszcze nie widziałeś?
Osobiście podchodziłem do serialu na chłodno, ostatnie lata nauczyły mnie, że nie jest dobrze być fanem rzeczy, które ekranizują. Sama złość i frustracja. Sandman jest wyjątkiem od tej reguły. Jest doskonały. Zarówno jako po prostu serial, jak i jako adaptacja - a to już rzadkość. Gdyby nie plansza z logo na początku, nie uwierzyłbym, że to wyszło na Netflixie
Pierwsze dwa tomy serii zostały zekranizowane w taki sposób, że właściwie nic bym nie poprawił. I mówię to ja, człowiek, dla którego Sandman to ulubiona seria komiksowa. Czysta przyjemność z oglądania. Odcinki 5 i 6 to top sztuki serialowej. Morfeusz, Koryntyjczyk, John Dee, Johanna Constantine są dobrani i zagrani idealnie. Eksperyment z Lucyferem jako kobietą też wypalił; nie jest może idealnie, ale jest OK. Ziarnkiem grochu jest tutaj skala blackwashingu; ja rozumiem że takie czasy, że trzeba bo by lud w USA ruszył z pochodniami..., ale i Śmierć, i Lucien (Lucienne), i rodzina Walkerów/Unity Kinkaid... najgorzej tu wypada Lucienne, aktorka która ją gra zupełnie nie pasuje mi do postaci. Ale to jedyny minus. Poza tym widzę same plusy. Poszczególne historie z komiksów zostały opowiedziane w sposób wierny i zgrabny. Nie pożałowali pieniędzy, strona wizualna wygląda świetnie. Cholera, niech to będzie dla Netflixa hit, bo jak skasują za sezon, dwa, to będę płakał