autor: Shedao Shai » śr 19.05.2021 6:15
W „Ostatnim brzegu” fantastyki nie ma za wiele i koncentruje się ona w założeniu fabularnym, że w latach 60. miała miejsce wojna atomowa która wyniszczyła północną półkulę. Australia została oszczędzona (i tam się dzieje akcja), ale opad promieniotwórczy zbliża się nieubłaganie; mieszkańcy mają kilka miesięcy życia. I tyle. Reszta to personalne dramaty i różne postawy ludzi wobec nieuniknionej zagłady. Co urzekło mnie najbardziej w tej powieści, to jej optymizm (paradoksalnie): mieszkańcy okolic Melbourne nie popadają w skrajny nihilizm, wiecie: sex, drugs and crime, w wizji Shute’a społeczeństwo nie rozpadło się zupełnie na rzecz prawa dżungli, wręcz przeciwnie. Ludzie próbują dalej żyć normalnie, przychodzą do pracy, szanują siebie nawzajem, nawet robią plany na przyszłość, która nie ma prawa nadejść. Było w tym coś poruszającego, z bohaterami nadzwyczaj łatwo było mi się identyfikować i zainteresować ich losami. Dawno żadna książka mną tak nie wstrząsnęła emocjonalnie. Dość prędko zacząłem czytać z zapartym tchem, nie umiejąc przestać, a jednocześnie obawiając się końcówki. Tu nie może być innej oceny niż 6/6. Jak zapewne widzą ci, którzy czytają moje ostatnie wypowiedzi, książki z serii Wehikułu oceniam w zdecydowanej większości pozytywnie, konkurencja jest duża a poziom wysoki, ale „Ostatni brzeg” to, jak na razie, mój ulubiony tom serii.