"Kwiaty dla Algernona" to inaczej dziennik Charliego Gordona, człowieka z IQ 68, który został poddany naukowemu eksperymentowi mającemu zwiększyć jego inteligencję. Forma tej książki/dziennika to jedna z jej/jego najmocniejszych stron. Zaczynamy od ledwo rozczytywalnego bełkotu pełnego błędów ortograficznych i gramatycznych, jakby rodem z jakiejś facebookowej grupki antyszczepionkowców czy denialistów pandemii. Oczywiście Charlie jest znacznie milszy i potulniejszy niż tamci ludzie. Jakoś tam daje radę sobie w życiu, choć jest na tyle ograniczony, że nie potrafi np. dostrzec, że jego współpracownicy z piekarni, których uważa za przyjaciół, tak naprawdę robią sobie z niego żarty i traktują lekceważąco. Obserwujemy jego rozwój intelektualny w miarę, jak mijał czas od zastosowania na nim zabiegu chirurgicznego, w wyniku którego wcześniej wzrósł intelekt myszy doświadczalnej - tytułowego Algernona. Jego notki w dzienniku stają się coraz bardziej poukładane i czytelne, a jego wnioski coraz bystrzejsze. Zarazem zachodzą spore zmiany w jego psychice, podejściu do świata: emocje Charliego nie zawsze umieją nadążyć za jego szybkim rozwojem intelektualnym.
"Kwiaty dla Algernona" to ciekawie podane rozważania nad inteligencją i człowieczeństwem. To mądra i interesująca książka. Nie zestarzała się ani trochę, baa: dalej robi spore wrażenie. To ta część klasyki, którą warto znać nie tylko dlatego, że "kiedyś było ważne i inspirowało innych". Dobrze, że ją wznowiono. 5,5/6
Na koniec: wiem, że napisane już zostało o tym wiele, ale trzymając tę książkę w ręku i przyglądając się jej, myślałem tylko jedno: dobry Boże, jaka ta okładka szkaradna, jak ktoś to mógł przepuścić? I do tego: minęły dwa lata, a pan Morski dalej obdarza nas swoim brakiem talentu na okładkach Wehikułu. To musi być jakiś chrześniak prezesa, innej opcji nie widzę. Wiem, że mieliliśmy tę dyskusję już wiele razy i właściwie wszystko zostało już powiedziane (drogi bocie o nicku na trzy litery i dwie cyfry, to delikatna sugestia żebyś tu nie powtarzał znów swojej opinii), ale po prostu nie mogę o tym nie wspomnieć opisując książkę, którą ozdobiła legendarna już grafika myszy z mózgiem na wierzchu. Na szczęście odłożyłem już tę książkę na półkę i teraz widzę tylko grzbiet, ładnie komponujący się z resztą serii.