Kolejna książka opublikowana przez wyd. Vesper, dziejąca się na Dolnym Śląsku (dla zainteresowanych ;) - tym razem okolice Jelcza Laskowic, Brzezinek). Nie za długa, z wartką akcją, napisana lekkim językiem - do przeczytania w jedno popołudnie. Dzieje się na trzech płaszczyznach czasowych (XVII wiek, końcówka WW2, współczesność), połączonych wątkiem poszukiwań nieśmiertelności. Niby to horror, a jednak nie straszy, autor nawet chyba nie bardzo próbuje. Bardziej taka opowieść okołohistoryczna z nutką dreszczyku. Porównanie z "Dunkelem" z tego samego wydawnictwa jest uzasadnione, są tu podobieństwa, choć jednak "Dunkel" to powieść o klasę lepsza. Ale i tu nie jest źle. "Manuskrypt" to nie książka która zapadnie wam szczególnie mocno w pamięć, ale jest napisana przyzwoicie (szczególnie jak na debiut!), nie ma większych wad. Powiedziałbym, że to solidna rzemieślnicza robota. Autor nie ma się czego wstydzić.
4/6