nosiwoda pisze:El Lagarto, naprawdę straszne głupoty piszesz. Skomentuję tylko jedną i lądujesz na kwarantannie.
W klasycznej fantasy pewne reguły obowiązują, świat musi być konsekwentny w swej fantastyczności. Jednak jeśli mowa o literaturze surrealistycznej, onirycznej i bizarro
Ale nie jest mowa o literaturze surrealistycznej, onirycznej ani bizarro. Sullivan to fantasy klasyczna do bólu. Nie jest surrealistyczna, oniryczna ani bizarro. A piszemy w kontekście konkretnej sceny, powieści czy cyklu. Sięgając po argumenty z zupełnie innej, nomen omen, bajki, pokazujesz, że argumentów nie masz, tylko rozpaczliwie chcesz coś przykleić.
Kwarantanna trwała tylko pół dnia; już wróciłem, aby nadal nawiedzać to forum.
Wiem, że Sullivan to typowa fantasy spod znaku magii i miecza. Jak wzmiankowałem wcześniej, coś tam czytałem inkryminowanego autora.
O Sullivanie Fidel pisze w kontekście toalety. Potem już dokonuje uogólnień pisząc o koniach i feudalizmie w fantastyce. Ja stwierdzam tylko, że zasady, których kurczowo każe się trzymać Don Fidel działają nie zawsze i nie wszędzie. W przypadku fantasy jego zalecenia mają sens tylko w przypadku fantasy historycznej, która jest odpowiednikiem hard SF.
Kraina hobbitów też "nie pasuje" do Śródziemia?
nosiwoda pisze: Diuna, Amber, PLO nie są klasyczną fantasy, a swoje mieszanie światów, stylów i porządków wszystkie one uzasadniają w tekście.
Ja to wiem i Ty to wiesz. Fidel jednak twierdzi, że jeśli wprowadzasz system feudalny do swojej książki, to bohaterowie nie mogą dysponować zaawansowaną technologią. Jeśli dysponują to książka nie ma sensu.
toto pisze: Jeśli świat przedstawiony wygląda jak nasze średniowiecze poza jakimiś elementami, to jednak wypadałoby jakoś uzasadnić tę różnicę. Nie musi być to wykład na 10 stron, ale jakieś sensowne wytłumaczenie. Może to być nawet jakaś mniej lub bardziej dowcipna anegdota włożona w usta jednej z postaci.
Odpowiedzią jest licentia poetica. W komputerowych grach fantasy sklepiki są w każdej zapyziałej wiosce i nikomu to nie przeszkadza. Jeśli graliście i nie protestowaliście, to teraz czas posypać głowy popiołem.
W Dolinie Indusu mieli system toalet 3000 lat przed Chrystusem. A zainstalowanie w dziurze w ziemi nocnika nie wymaga zaawansowanej technologii ani tym bardziej tłumaczeń autora. Pewnie śmierdziało i było niezbyt praktyczne, ale skoro ludzie w dawnych wiekach spali pod jednym dachem z owcami czy kozami nie jest to żaden sensacyjny wynalazek.
Przypomina mi się recenzja gry komputerowej ze świata Conana Barbarzyńcy na pewnym portalu fantastycznym. Autor recenzji zechciał podkreślić jak bardzo nierealistyczne jest to, że obok siebie są tam wysokie i ośnieżone góry, pustynia i dżungla. Tymczasem ośnieżone góry, pustynię i dżunglę mamy obok siebie w Peru w naszym rzeczywistym świecie.
Trochę podobnie jest z tą toaletą.