Przed lekturą tej nowelki warto przeczytać ¨Zgrozę w Red Hook" Lovecrafta, ponieważ jest to swego rodzaju fanfic do niej. Wiem, że twórczość Lovecrafta w dzisiejszych czasach bardziej męczy niż fascynuje, ale to jakieś 30 stron, więc umówmy się, dacie jakoś radę :P A warto ją znać, bo pojawiają się postacie ze "Zgrozy...", wydarzenia, "Ballada..." dzieje się przed i podczas wydarzeń ze "Zgrozy...".
Czy można czytać jedno bez znajomości drugiego? Można, ale po co? Ja preferuję maksymalizować swoją satysfakcję z lektury, odkryte smaczki i tak dalej. Niemniej jako samodzielne dzieło "Ballada..." też jak najbardziej da radę.
Jako, że to druga – po “Odmieńcu” przeczytana przez mnie pozycja LaValle’a, to ośmielę się nieśmiało sformułować pewne opinie o jego twórczości. Po pierwsze, jest uzdolnionym pisarzem – tak po prostu. Po drugie, w obu dziełach jego głównymi bohaterami są czarni, co jest wyjściem do poruszania tematów rasowych. Robi to jednak ze sporym wyczuciem, mądrze i nienahalnie, także jeśli ktoś obawia się agitki w stlu BLM, to niepotrzebnie. Po trzecie (choć wynika to z punktu pierwszego), LaValle świetnie kreuje postacie. To ludzie z krwi i kości, nie sposób nie interesować się ich losami. Niczego nie brakuje mu również pod kątem umiejętności w tkaniu opowieści. Cieszy mnie, że MAG wyda więcej.
Co do samej „Ballady...” – krótka, a więc zwięzła i mocna (w sensie emocjonalnym), a zarazem tradycyjna w swoim podejściu do grozy (no hej, Lovecraft). Po raz kolejny udowadnia, że pochodne Lovecrafta, to co zainspirował, najczęściej wypadają lepiej niż sam oryginał. LaValle zręcznie owinął swoją opowieść o opowiadanie HPLa, dodał od siebie sporo, a jednocześnie szanował oryginał, przy okazji dostarczając nam spojrzenie na znanych bohaterów z nowej perspektywy. Mam słabość do estetyki w stylu Wielkich Przedwiecznych, co poradzę.
"Ballada o Czarnym Tomie" to bonus w tym rzucie horrorów od MAGa, ale to taki bonus, który stoi dumnie na równi z resztą i jest tak samo warty uwagi.
4,5/6