Strona 31 z 68

Post: pn 22.12.2008 21:00
autor: Tigana
Utkwiłem w połowie "Imienia wiatru" i póki co zarzuciłem lekturę. Książka Rothfuss zamiast intrygować mocno mnie nudzi - głównie dlatego, że poszczególne epizody z życia głównego bohatera są żywcem wyjęte z dziesiątek czy wręcz setek książek fantasy - jak szkoła to dobrzy i źli nauczyciele/uczniowie, jak złodziej to przymusowo przynajmniej raz musi dostać wciry od strażników/cierpieć głód/ zachorować itp. Póki co nie widzę w tej ksiązce nic odkrywczego.
W ramach przerwy wziąłem się za wypróbowanego autora - Michael Connelly "Punkt widokowy" - tym razem Bosch trafia na sprawę, która może mieć związek z planowanym atakiem terrorystów na LA - ale czy na pewno?

Post: pn 22.12.2008 21:35
autor: kurp
Całe szczęście! :D Mnie przed tą powieścią uratował fragment załączony do którejś Nowej Fantastyki. Bardzo skutecznie zweryfikował nad wyraz szumne zapowiedzi wydawcy.

Jakiś czas temu, po długiej przerwie spowodowanej nawałem lektur służbowych, skończyłem Cieplarnię. Niezwykła, kipiąca od pomysłów książka. Mam wrażenie, że materiału z niej wystarczyłoby na przeciętnej długości karierę pisarza s-f ;) Inna rzecz, że to przeładowanie pomysłami i fajerwerkami nieco zaciążyło na fabularnej spójności i literackiej głębi. :roll:

Post: wt 23.12.2008 12:31
autor: Shadowmage
W "Cieplarni" podobało mi się, jak bogactwo pomysłów współgra z bogactwem środowiska i scenerii. Być może faktycznie rozmywa to głębię, choć wydaje mi się iż jej stężenie w finale jest wystarczające :)

Skończyłem "Pachnidło" i jestem bardzo zadowolony z lektury. Świetnie napisana, pięknie oddana sceneria, dobry pomysł. Może trochę samo zakończenie mnie zawiodło, ale z drugiej strony było logicznym ciągiem wcześniejszych wydarzeń. Ocena jak najbardziej pozytywna.

Teraz "Prawem wilka" Szczepana Twardocha. W sumie to 2 opka z 4 już znam, ale i tak sobie przeczytam całość.

Post: wt 23.12.2008 17:17
autor: Tigana
Skończyłem "Punkt widokowy" - krótka książeczka licząca niespełna 200 stron. Jak na możliwości Connelly'ego rzecz mocno przeciętna. Intrygę rozgryzłem po 10 stronach i tylko liczne smaczki bronią tą powieść.
Teraz nadszedł czas na "Malowanego człowieka" Petera Bretta - ciekawego jakiego to mistrza fantasy wymyśliła FS.

Post: wt 23.12.2008 23:14
autor: Lord Turkey
Wyjście z cienia Zajdla przeczytane - zdecydowanie najsłabsza z triady Cylinder... - Wyjście... - Limes... Zbyt krótka, zbyt lakoniczna (wiele pomysłów można było rozwinąć i pokusić się o stworzenie czegoś naprawdę złożonego) i przede wszystkim zbyt, nachalnie wręcz, dosłowna. Aluzje do wyobrażenia systemu panującego w Polsce za czasów pisarza są naprawdę mało subtelne. W dodatku mało poruszające, bo cała historia jest jakby wyprana z emocji. Rażą też bohaterowie, zupełnie obojętni czytelnikowi. Nie jestem szczególnie zawiedziony, bo nie nastawiałem się na "niewiadomo co", ale książka prezentuje się naprawdę przeciętnie.

Po Świętach zabieram się za Vinge.

Post: śr 24.12.2008 11:17
autor: Shadowmage
Nie znasz się :P I co ja na to mogę poradzić, że mi się "Wyjście z cienia" podobało? Nawet z częścią argumentów się zgadzam, ale nie zmienia to ogólnego wrażenia z książki :)

Skończyłem "Prawem wilka" Twardocha. Moja hierarchia opowiadań od najlepszego: "Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek", "Żywot i śmierć św. Felicjana", "Maniera tenebrosa", "Bodhisatwa". Niemniej wszystkie teksty mi się podobały.

Poza tym przeczytałem mniej więcej 1/3 "Babel-17" Delany'ego, skoro niedawno pojawiły się dyskusje na temat tej książki. Na razie oszołomiony nie jestem, raczej bez większych emocji - ale pomysły niektóre są świetne.

Post: czw 25.12.2008 9:56
autor: Shadowmage
I ja skończyłem Delany'ego. Reszta książki znacznie lepsza od początku i jestem usatysfakcjonowany lekturą. Może nie zachwycony, czego należałoby oczekiwać po tych wszystkich ochach i achach, ale całkiem zadowolony. Zapewne zadziałał syndrom wygórowanych oczekiwań, ale trudno.

Post: czw 25.12.2008 10:55
autor: Tigana
AM na ZB pisze: Brett to takie milutkie czytadło, zawieszone w połowie drogi pomiędzy Samym ostrzem Abercrombiego, a Gildią magów Canavan. Czyta się szybko, łatwo itp.

I to jest chyba najtrafniejsza opinia o "Malowanym człowieku" . Przeczytałem ją w dwa dni a niby 500 stron (co prawda fabrycznych). Fabuła rozpisana jest na trójkę bohaterów, których poznajemy w przełomowym dla ich życia momencie. Jedno zostaje Zielarką, drugie minstrelem, trzecie posłańcem. Póki co ich losy sie nie przecinają, ale pewnie nastąpi to w kolejnych tomach. Czyta się bardzo dobrze (brawa dla Marcina Mortki za tłumaczenie), ale nie pozostaje w pamięci.

Post: czw 25.12.2008 23:35
autor: historyk
a ja sobie robię powtórki; korzystając z wydań GW odświeżam Lema (najpierw Eden i Dzienniki Gwiazdowe). Ponownie też zabrałem się za cykl Kate Elliott „Korona Gwiazd”. Wnioski co do poszczególnych tomów niezmienne: pierwszy dobry, drugi bardzo dobry, trzeci mierny - wycięcie 30% być może sprawiłoby, że dałoby się go czytać.

Post: czw 25.12.2008 23:47
autor: Tigana
Wziąłem się za Andrzeja Ziemiańskiego "Breslau forever" - początek zachęcający - 3 różne śledztwa, na przestrzeni 70 lat, w sprawie tajemniczych zgonów. Ziemiański nieco udziwnij fabułą prowadząc te trzy wątki równocześnie. Na początku wygląda to ciekawie - zobaczymy czy sprawdzi się w całej powieści. Acha - póki co mało klna i nie ma żadnych "dupek" czy "suczek" - i dobrze.

Post: pt 26.12.2008 10:35
autor: Shadowmage
historyk-->Tylko szkoda, że cykl nie został w naszym kraju dokończony, przez co nie wiadomo jak się cała historia kończy. W sumie się zgodzę, że pierwszy tom najlepszy, a trzeci słaby - zbyt często Elliott stosuje w nim utarte schmaty i rozwiązania fabularne.

Potrzebowałem coś bardzo lekkiego, więc sięgnąłem po "Ochłap sztandaru" Ćwieka, czyli trzeci tom przygód Lokiego. Jak dla mnie zdecydowanie najsłabsza część cyklu. Humoru znacznie mniej, a cieniutka fabuła nie rekompensuje tego. Wiadomo, że Ćwiek wiruozem pisania nie jest, ale to już przesada. Zastanawiam się, czy znajoma nie ma racji mówiąc, że każda kolejna książka tego autora jest słabsza. Ciężko mi ocenić, bo niekłamcowych nie czytałem. Duże rozczarowanie. Po lekturze czułem się całkowicie wyjałowiony intelektualnie - dla równowagi zabrałem się za "Accelerando" Strossa. Od razu lepiej :)

Post: czw 01.01.2009 11:52
autor: romulus
Skończyłem czytać dziś nad ranem CIEŃ WIATRU Carlosa Ruiza Zafona. Nie jest to powieść zła; jest dobra - taką też ocenę wystawiłem na Biblionetce. Mnie nie porwała zatem Głos Anioła przeczytam wówczas, kiedy wpadnie mi w ręce w bibliotece miejskiej. Jedyne co pozwoliło mi wytrwać do końca i nawet po balu sylwestrowym po nią sięgnąć, to styl. Powieść jest napisana wyśmienicie i czytałem ją bez żadnych zgrzytów, płynnie i z zainteresowaniem. Tyle że sama fabuła już mnie tak nie pociągała. Wystarczyło, aby mnie wciągnąć - ale już nie przywiązać i uzależnić (a takie przymioty są nadawane powieściom Zafona). Język zatem tworzy klimat tej powieści i jest jej największą zaletą. Gdyby Arturo Perez - Reverte użył właśnie takiego stylu w Klubie Dumas - to byłoby małe arcydzieło. Sam nastrój CIENIA WIATRU wzmacniają dodatkowo piękne, czarno - białe fotografie Barcelony lat 50 - tych XX wieku. Nie jest ich zbyt dużo, ale kiedy się pojawiają - czytelnik ma wrażenie, że widzi właśnie scenę z powieści: z niewyostrzonym tłem, mglistym, romantycznym, tajemniczym. To trochę zwodzi na manowce - ale jest bardzo urocze, moim zdaniem.

Mogę tą powieść polecić jako miły przerywnik w czasie krótkich, ciemnych dni. Jest do tego idealna. Jednak to, co ją łączy z Klubem Dumas Reverte (a nie łączy z Wahadłem Foucaulta Eco, do którego jest także porównywana) - to fakt, że raczej do niej nie powrócę.

A teraz zabieram się za EUROPA WALCZY Normana Daviesa. W oczekiwaniu na Ucztę Wyobraźni - miła odskocznia.

Post: czw 01.01.2009 12:55
autor: Tigana
II tom cyklu o Mercedes Thompson za mną - gorzej niż pierwszy. Za mało akcji, za duży nacisk na wątek romantyczny - nieco to było nużące. Za to ciekawy opis życia i funkcjonowania wampirów.

Postanowiłem do końca roku pozostać w krwiopijnych klimatach i czytam "Nikt" Magdaleny Kozak. Początek słabiutki - meczy mnie przede wszystkim Vesper, który raz struga kozaka, a po chwili podkula ogon i jojczy.

<parę godzin później>

"Nikt" za mną - słabiutka książeczka. Porządnej akcji jak na lekarstwo, a psychologia poszczególnych postaci na poziomie przedszkola. Szkoda czau i atłasu na te książkę.

Michael Connelly "Kroniki kryminalne" - pierwsza moja książka A.D. 2009 - mocna rzecz - zamiast fikcji reportaże z życia policja LAPD. Polecam.

Post: czw 01.01.2009 14:05
autor: kurp
Miło czyta mi się Miasto Śniących Książek. Przygodowością przypomina trochę wrażenia z lektury tolkienowskiego Hobbita, a żarty co poniektóre - lepsze kawałki z Pratchetta. Nie sądziłem, że w tym (właściwie już minionym) roku spotka mnie jeszcze taka miła czytelnicza niespodzianka... :)

Post: czw 01.01.2009 18:57
autor: AdamB
Właśnie skończyłem czytać Samo ostrze Abercrombiego. Jedna z lepszych książek fantasy jakie ostatnio czytałem. Już od lat nie skończyłem książki tak napalony na następną część. Ta pozycja to mocny punkt dla ISA, szkoda, że nie wydano zgodnie z wcześniejszymi sugestiami części nakładu w HC. Ta pozycja na to zasługuje.
Klimat powieści czasami kojarzył mi się ze świetnym Imieniem wiatru Rothfussa a czasami (z na pewno o wiele bogatszym) cyklem Pieśń Lodu i Ognia Martina.
Czy wiadomo kiedy ISA zamierza wydać kolejne tomy?

Post: czw 01.01.2009 22:42
autor: Raven86
Steven Erikson - Dom Łańcuchów
Kolejna dawka świetnej literatury. Wracają starzy, dobrzy, znajomi bohaterowie z Iskalarem Krostem na czele :P A Karsa Orlong (wspaniała przemiana) to zdecydowanie postać nr 1 tego rozdziału MKP. Ogólnie było chyba odrobinę lepiej niż w tomie 3. Ja w każdym razie zostałem już wchłonięty całkowicie przez MKP :) Teraz przerwa w postaci Mechanicznej Pomarańczy oraz Popiołu i Kurzu i jedziemy z 5 tomem :)

Post: sob 03.01.2009 22:03
autor: Tigana
Paskudna okładka, głupi tytuł, a wnętrze zacne - tak najkrócej można scharakteryzować zbiór opowiadań Rafała Dębskiego "Serce teściowej" I do śmiechu, i do zadumy - w dodatku napisane w bardzo dobrym stylu. Fajne.

Post: pn 05.01.2009 16:24
autor: MadMill
A właśnie, jak się prezentuje Harrison na tym polu, bo jego książka też jest swoistym zlepkiem?

Madowi chodzi o to, jak Harrison prezentuje się na tle Wattsa, Strossa i innych współczesnych pisarzy sf. Zamieszanie spowodowane jest wydzieleniem dyskusji o "Accelerando".
Shadow

Post: pn 05.01.2009 17:22
autor: AM
Żerań pisze:Poza tym problemy konstrukcyjne wynikają z tego, że "Accelerando" jest zlepkiem stworzonych na przestrzeni lat opowiadań. Ale pod względem czysto naukowym, pod względem idei - faktycznie pierwsza liga.


Dokładnie.

MadMill pisze:A właśnie, jak się prezentuje Harrison na tym polu, bo jego książka też jest swoistym zlepkiem?


Która? Bo wydajemy dwie w tym roku. Viriconium i Light. Przez krytyków, innych pisarzy jest uznawany obok Wolfe'a za największego stylistę na polu fantastyki i w pełni się z tym zgadzam. Jeśli dodamy, że był sprawcą lub współuczestnikiem kilku przełomów literackich... Właściwie wszystko co napisał warto przeczytać. Więcej znajdziesz chociażby tu:

http://www.creatio.art.pl/index.php?men ... &artid=287

Post: pn 05.01.2009 17:48
autor: Shadowmage
Madowi pewnie chodziło o to, czy na magowe "Viriconium" będą się składały cztery powieści, czyli The Pastel City, A Storm of Wings, In Viriconium i Viriconium Nights. Zresztą w ogóle ciężko mi się połapać w kolejności i przynależności poszczególnych książek Harrisona.

Post: śr 07.01.2009 23:13
autor: Raven86
Anthony Burgess - Mechaniczna Pomarańcza
Niezbyt optymistyczna wizja niedalekiej przyszłości, w której nastoletni zwyrodnialcy maltretują nocami spokojnych i normalnych ludzi. Na przestępcach w ramach resocjalizacji przeprowadzany jest eksperyment mający na celu zrobienie, a może wymuszenie na nich bycie dobrym. I tu książka Burgessa stawia nam pytanie, czy człowiek zmuszony do bycia dobrym i pozbawiony wyboru pomiędzy dobrem a złem może być w życiu szczęśliwy?
Książka aż kipi od brutalnych scen, szczególnie na początku, które mogą co delikatniejsze osoby zniechęcić do czytania. Ale naprawdę warto dotrzeć do końca. Dodatkowym atutem książki jest wspaniały i bogaty język :) w postaci młodzieżowej gwary. Tu wielkie brawa należą się tłumaczowi Robertowi Stillerowi, który sprawił, że polski przekład (podobno) jest najlepszym tłumaczeniem Mechanicznej Pomarańczy. Z początku język książki sprawia małe problemy w rozumieniu treści ale trzeba i da się w niego wgryźć. Dla mniej kumatych w młodzieżowym slangu przyszłości :) na końcu książki słowniczek wyrazów :P.
Książka wzbudzająca wiele kontrowersji, u nas przez wiele lat niedopuszczona przez cenzurę - na szczęście dane mi było ją przeczytać bo oprócz niesmaków i kontrowersji w ostatecznym rozrachunku dostarcza bardzo pozytywne emocje.

Post: pt 09.01.2009 16:35
autor: Shadowmage
Mam kryzys czytelniczy. W ciągu czterech dni przeczytałem raptem ze 40 stron książki (trzeciej "Retrospektywy). Nawet nie chodzi o to, że zła książka jest. Po prostu mi się nie chce czytać - wolę testować różne gierki flashowe :P Nie ma szans na realizację przynajmniej połowy listy na styczeń... Nawet z 1/3 mogą być problemy.

Post: pt 09.01.2009 16:56
autor: Lord Turkey
Niektórym się chce, ale nie mają czasu nawet na to, by przygotować listę na styczeń, nie mówiąc już o czytaniu... :?

Ani o udzielaniu się na forum...

Pomyśleć, że teoretycznie sesji nie mam, buahaha

Post: pt 09.01.2009 20:26
autor: kurp
Ekspiację Wolskiego przeczytałem. Faktycznie - krucho. Przewidywalnie, niestety. I to samo co zwykle.

Teraz Ślepowidzenie Wattsa czytam. Ciekawe, ale znów, zdaje się, padłem ofiarą wygórowanych oczekiwań rozbudzonych hurraoptymistycznymi recenzjami. Chyba, że coś mnie jeszcze na finiszu zaskoczy, powali i przydepnie...

Post: sob 10.01.2009 7:33
autor: ASX76
Shadowmage pisze:Mam kryzys czytelniczy. W ciągu czterech dni przeczytałem raptem ze 40 stron książki (trzeciej "Retrospektywy). Nawet nie chodzi o to, że zła książka jest. Po prostu mi się nie chce czytać - wolę testować różne gierki flashowe :P


Opowiadania z części "Serce w konflikcie" znacznie lepsze od zawartych w "Tasując dzikie karty".

Najsłabszy utwór w "S. w k." jest "Obrót skórą". Pozostałe są bardzo fajne.

Post: sob 10.01.2009 12:25
autor: toto
Opowiadania z części "Serce w konflikcie" znacznie lepsze od zawartych w "Tasując dzikie karty".
Prawda. Ale można je przeczytać jako ciekawostkę. W końcu Martin prezentuje teksty z różnych okresów swojej kariery. Często są to teksty słabsze, ale prezentują pewien nurt, w którym tworzył autor lub też przedsięwzięcia, w których brał udział.
Najsłabszy utwór w "S. w k." jest "Obrót skórą". Pozostałe są bardzo fajne.
Najlepsze w całej książce jest opowiadanie Portrety jego dzieci :wink:

Post: sob 10.01.2009 12:56
autor: Shadowmage
Przeczytałem część z "Dzikimi kartami". Faktycznie słabe to. Jednak tyle Dżordżi rozpisuje się o tej części swojej twórczości, że przynajmniej dobrze jest wiedzieć, co to w ogóle jest. Z pewnością nie zachęcił mnie do dalszego zapoznania się tą częścią twórczości - głównie na bardzo komiksową tematykę.

Post: sob 10.01.2009 20:17
autor: toto
Też mam ostatnio jakiś kryzys czytelniczy. Ciężko mi się zebrać do czytania przed 23 (pomimo wolnego) i nie mogę wytrwać przy jednej książce dłużej niż jakieś 20 stron. Ostatnio miotam się między Paragrafem 22 Hellera i Tytanem Varley'a. Obie książki zapowiadają się ciekawie, ale trudno mi się zebrać, by poczytać więcej i zajść dalej niż wstęp. Najprawdopodobniej niedługo zostaną zepchnięte na dalszy plan przez inną książkę, a później przez podręczniki i notatki. Ale te ostatnie za jakiś czas.

Post: ndz 11.01.2009 18:09
autor: Shadowmage
Zawziąłem się i skończylem "Retrospektywę". Faktycznie, niezłe były te opowiadania z drugiej części. Dla mnie jednak najsłabszy z nich był "Szklany kwiat"... no i "W oblężonej twierdzy" też jakieś blade. Natomiast nie mam pojęcia dlaczego parę lat temu dwa razy odbiłem się od "Obrotu skórą". Teraz weszło bez problemów - choć i bez jakichś większych emocji. Bardzo fajne były "Słabe warianty" i "Portrety jego dzieci".

Post: ndz 11.01.2009 19:04
autor: ASX76
Szachy rulez! :)

Post: śr 14.01.2009 15:14
autor: historyk
Shadowmage pisze:historyk-->Tylko szkoda, że cykl nie został w naszym kraju dokończony, przez co nie wiadomo jak się cała historia kończy.

Jeśli kolejne tomy prezentują poziom podobny do 3, to nawet mnie nie interesuje jak to się skończyło

W sumie się zgodzę, że pierwszy tom najlepszy, a trzeci słaby - zbyt często Elliott stosuje w nim utarte schmaty i rozwiązania fabularne.

Mi akurat najbardziej do gustu przypadł tom 2.
Interesujące sa nawiązania do rzeczywistej historii, a dokładniej do Niemiec epoki Ottonów (na wschodzie są nawet Poljanie). Za to - jak dla mnie - dość irytujący jest feminizm powieści, do tego niekonsekwentny. Tzn. niby kobiety mają w tym świecie przewagę nad mężczyznami (wynikającą z religii), ale to mężczyzna jest królem, mężczyźni rządzą większością księstw itd.

A ostatnio czytałem Tada Williamsa, Rozgrywka cienia (t. 2 cyklu). Niby nie najgorsze, ale chyba autor zaczyna ganiać własny ogon. Miałem wrażenie, że czytam jakiś mix jego wcześniejszego cyklu (Pamięć, Smutek, Cierń) z Pieśnią Ognia i Lodu Martina. Przy czym oba te cykle są znacznie lepsze od Rozgrywki Cienia.

Podobieństw do Martina jest tyle, że nie może to być dzieło przypadku. Nawet rody, których przedstawiciele odgrywają główna rolę (Starków u Martina, Eddonów u Williamsa) mają identyczny herb - wilka. Już nie wspomnę o podobieństwach takich jak np.:
- Pradawne zło na północy oddzielone barierą
- Starkowie i Eddonowie władają zaraz za barierą, więc do nich należy powstrzymanie zła jesli "wypełznie"
- Nieszczęścia zaczynają się gdy ojciec - głowa rodu jest nieobecny (Stark zostaje zabity, Eddon jest w niewoli)
- Najstarszy syn ginie tragicznie
- Młodsze rodzeństwo zostaje "rozproszone" (przy czym jeden z synów jest kaleką)
- Córka błąka sie po świecie ucząc się walki
- Jeden z synów rusza na północ, poza barierę
- itd., itp., itd., itp....

Post: czw 15.01.2009 17:10
autor: Shadowmage
To ciekawe spostrzeżenie, na podstawie pierwszej części nie miałem aż takich skojarzeń, oprócz naturalnych podobieństw w pisarstwie Williamsa i Martina, widocznych już w ich wcześniejszych książkach. Część druga czeka na mnie...

Przeczytałem "Herezjarchę" Komudy (wrażenia w odpowiednim wątku), a teraz wziąłem się za "Samotnie" Crowleya. Przy moim obecnym tempie, to pewnie tej lektury starczy mi do końca miesiąca.

Post: pt 16.01.2009 14:34
autor: romulus
Z "Samotnie" mam straszny problem. Utknąłem w połowie i ani rusz. Odłożyłem i wracam czasami - na kilka stron starcza mi ochoty. I nawet nie chodzi o to, że to zła powieść, w moim odczuciu. Cosik nie trybi.

Ale za to skończyłem BALZAKIANĘ Jacka Dehnela - cudowna, piękna powieść - a raczej 4 minipowieści. Uwspółcześniony Balzac w Polsce pierwszej dekady XXI wieku. Nie można się oderwać. Wreszcie jakiś polski młody prozaik, którego można czytać bez bólu i zgryzoty.

I czekam teraz na ACCELERANDO.

Post: pt 16.01.2009 18:11
autor: Tigana
To nie był dobry tydzień na czytanie książek, ale coś nie coś się udało przeczytać. "Zaliczyłem" wiec najnowszy numer SFFiH z mini powieścią Piotra Patykiewicza "Umieralnia" (cos w klimatach "To" Kinga, ale rozgrywające się w naszym ogródku no i kilka opowiadań Deavera. Cel na weekend - "Błędny krąg" Careya.

Post: pt 16.01.2009 18:12
autor: toto
I czekam teraz na ACCELERANDO.
Jestem w połowie i jest świetnie. Co prawda, językowo to nie jest poziom McLeoda, ale jeśli chodzi o fantastyczną spekulację, co w sf jest co najmniej równie ważne jak język, Stross jest wspaniały. Czekam na więcej takich książek :D , najlepiej w podobnej oprawie i cenie :D