Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed
Luc du Lac pisze:Kuang nie czytałem, ale Brett to chała.
Kupiłem bo w oczy rzuciły mi się pochwalne recki, i tytuł wydawał się... taki ambitniejszy.
A tu okazało się że to kupa g.
Ze dwa tomy zrobiłem nim cisnąłem w kąt, wtórność nad wtórnościami.
FKJZ pisze:El Lagarto, nie chcę dołączać do grona użytkowników robiących z pana w pana własnych oczach męczennika, niemniej jednak mam kilka uwag.
To, że coś się panu podobało, nie znaczy, że jest dobre. I na odwrót.
Gusta każdy swoje ma, jednak jeśli dane dzieło jest "obiektywnie" złe, należy mu to przyznać - co nie zmienia faktu, iż obcowanie z nim może sprawiać nam przyjemność.
FKJZ pisze: Nie wydaje mi się. Archetypy są składnikami, a schematyczny może być sposób ich wykorzystania.
asymon pisze: Ej, nigdy nie mieliście szesnastu-siedemnastu lat? Ja tam miło wspominam studenckie lektury o niewypowiedzianej grozie z przestrzeni (przyznaję, zawsze byłem trochę do tyłu). Teraz bym kijem nie tknął, podobnie jak wielu innych lektur z młodości. I może i jest grafomanem i rasistą, ale niech se tam czytają, bo, pardon, cultural impact typa jest spory, jak niedawno czytałem pierwsze tomy "Manitou", to się zdziwiłem.
El Lagarto pisze:"Manitou" czytałem dawno, dawno temu. Sprawdza się jako niezobowiązująca rozrywka, jednak Masterona od Lovecrafta dzielą bezdenne czeluści wypełnione bluźnierczymi jękami. W terminologii militarnej Lovecraft to panzerfaust, a Masterton wiatrówka na strzelnicy w wesołym miasteczku.
W terminologii wojskowej, obaj to "przeszkoda terenowa o wilgotności 100% bez znaczenia strategicznego" tudzież "niewielki akwen o niezdefiniowanym znaczeniu militarnym, do przebycia którego wojsko nie potrzebuje sprzętu specjalistycznego."El Lagarto pisze:W terminologii militarnej Lovecraft to panzerfaust, a Masterton wiatrówka na strzelnicy w wesołym miasteczku.
El Lagarto pisze:Na forach istnieje zwyczaj zwracania się do siebie na Ty. Proponuję się tego trzymać, chyba że bardzo Pan nie chce / nie chcesz [niepotrzebne skreślić]
Fidel-F2 pisze:W terminologii wojskowej, obaj to "przeszkoda terenowa o wilgotności 100% bez znaczenia strategicznego"
[...]
I z całym szacunkiem stary, trudno mi sobie wyobrazić bardziej kretyński sposób na marnowanie czasu niż dyskusja o prozie Beretta. Możesz więc liczyć jedynie na złośliwe onelinery, ale i tego nie obiecuję.
El Lagarto pisze:Co do Bretta to wciąż słyszę mantrę o jego wtórności. Nadal czekam na tytuł dzieła, z którego zrzynał.
FKJZ pisze:El Lagarto pisze:Na forach istnieje zwyczaj zwracania się do siebie na Ty. Proponuję się tego trzymać, chyba że bardzo Pan nie chce / nie chcesz [niepotrzebne skreślić]
Jak sobie życzysz (choć zawsze można to połączyć i pisać np. "Chcesz pan").
Luc du Lac pisze:El Lagarto pisze:Co do Bretta to wciąż słyszę mantrę o jego wtórności. Nadal czekam na tytuł dzieła, z którego zrzynał.
zupełnie szczerze - książka tak bezbarwna że umknęła zupełnie z mej pamięci, pozostawiając jeno ślad taki że suaba, tatuaże magiczne, nocne demony, i gdzieś tam idziemy.
Musiałbym odszukać jakiejś mojej zwięzłej recki nt. żeby coś wincej se przypomnieć.
El Lagarto pisze:Nadal czekam na tytuł dzieła, z którego zrzynał.
Luc du Lac pisze:postacie nieczarnobiałe ?
zasadniczo nic takiego nie zapamiętałem z lektury MCz, ale stylówa od czasów Kane'a mocno akcentowana.
Najazd demonów ? całe uniwersum WH na tym jedzie. Moorcook.
Oczywiście Martin.
Jedna z najgłupiej wykonanych koncepcji w literaturze fantasy. Zanim zaczniesz zadawać głupie pytania i zadania, wykaż się odrobiną empatii i nie marnuj mojego czasu, najpierw trochę pomyśl.El Lagarto pisze:W dawnych czasach ludzie bardzo rzadko podróżowali nocą - noc była dziedziną złych sił. U Bretta to zagrożenie jest dosłowne i namacalne, ale sięga do archaicznych wierzeń i czasów kiedy ludzie skupieni przy ognisku chronili się przed polującymi w mroku bestiami. To jest jedna z tych rzeczy, które mi się w "Malowanym człowieku" podobają.
El Lagarto pisze: Co było wcześniej u Moorcocka?
W dawnych czasach ludzie bardzo rzadko podróżowali nocą - noc była dziedziną złych sił. U Bretta to zagrożenie jest dosłowne i namacalne, ale sięga do archaicznych wierzeń i czasów kiedy ludzie skupieni przy ognisku chronili się przed polującymi w mroku bestiami. To jest jedna z tych rzeczy, które mi się w "Malowanym człowieku" podobają.
El Lagarto pisze:Ja z kolei Pottera znam tylko z filmów. O szkole magów wcześniej pisała Le Guin, jednak wydaje mi się, że podobieństwa są powierzchowne.
Bibi King pisze:Nie czytałem Bretta, ale z tym zarzutem wtórności może być jak u mnie z Harrym Potterem: nie umiem wskazać palcem, że to jest zaczerpnięte stąd, a tamto stamtąd, pewnie dlatego, że wszystkie przeczytane książki trochę mi się we łbie mieszają, ale czytając pierwszy tom Pottera (po dalsze nie sięgnąłem) miałem silne wrażenie "ale to już wszystko byyyło". Tak strzelam...
FKJZ pisze:Oczywiście, że Potter powiela liczne znane już schematy i archetypy (np. Wybraniec-sierota)
historyk pisze: Elryk z Melniboné. Pasowałby też pewnie Erekose. Znaczy do Kane pasują, nie do bohatera
historyk pisze: Owszem, w Malowanym jest jako tako, w Pustynnej włóczni już słabiej, a w Wojnie w blasku dnia zupełnie ginie ten klimat i staje się to standardową, przeciętnie napisaną fantasy.
historyk pisze: Podobne do Malowanego klimaty znajdziesz w niedawno wydanym przez Maga Wampirzym cesarstwie (odradzam, słabe to i wtórne). Ze starszych rzeczy, była ongiś wydawana trylogia Allana Cole Timur. U nas - tradycyjnie - Zysk i S-ka wydał dwa tomy (1: Czarodziej wichrów; 2: Era wilka).
FKJZ pisze:O szkołach dla magów przed Rowling pisali również m.in. Sapkowski czy Pratchett.
El Lagarto pisze:Z pewnością jednak pośrednio lub bezpośrednio wzorowali się na pomyśle Le Guin. Nie przypominam sobie z literatury czy filmu szkoły magów starszej niż Roke. "Czarnoksiężnik z Archipelagu" został wydany w latach 60.
Natomiast Corum (t. 1) kiedyś podobał mi się bardzo
El Lagarto pisze:W Internetach wyczytałem, że pani Emily Gerard nazywała się w rzeczywistości Emily de Laszowska Gerard, gdyż jej mąż był Polakiem (oficerem armii austro-węgierskiej).
Po polsku chyba nic nie wydała...
Nie, akurat w tym przypadku (gramatycznym) nie trzeba. Kennedy'emu = ale Kennedym (Sarkozym, Dunsanym).Przy Dunsany'm trzeba pisać apostrof, tak jak przy Kennedy'm albo Sarkozy'm
nosiwoda pisze:Nie, akurat w tym przypadku (gramatycznym) nie trzeba. Kennedy'emu = ale Kennedym (Sarkozym, Dunsanym).Przy Dunsany'm trzeba pisać apostrof, tak jak przy Kennedy'm albo Sarkozy'm
https://sjp.pwn.pl/slowniki/Kennedym.html
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości