autor: Obłęd » ndz 15.12.2024 21:16
Alteracja - Kingsley Amis
Na samym początku była to lektura bardzo przyjemna – dobrze rozpisana, językowo płynna, z zapadającym w pamięć otwarciem i ciekawymi realiami w tle. Jednym słowem: uciecha dla czytelników.
Im jednak dalej w las, im poważniej chce się Amisa potraktować, tym niestety gorzej. Krytycznie odnoszę się przede wszystkim do dwóch aspektów tej powieści.
SPOILERY
Po pierwsze, najbardziej niezgrabne momenty w “Alteracji” to te, w których ktoś chce kogoś do czegoś namówić. Pierwszy “upadek pod krzyżem” zalicza Amis rozpisując scenę, w której do domu głównego bohatera przybywają księża chcący uzyskać zgodę jego ojca na przeprowadzenie zabiegu kastracji. Jest to rzecz źle rozpisana i źle rozegrana, a co za tym idzie, niewiarygodna. Rozmowa toczy się pospieszne, niemal “na kolanie”, bardzo szybko zmierzając do konkretu, a przecież mowa tutaj o materii nader delikatnej. Problem w tym, że Amis zainteresowany jest punktem dojścia, a nie drogą którą powinniśmy przebyć, żeby decyzje miały swoją wagę. Dysonans tylko się powiększa, kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, kto tę wizytę składa: księża – uczeni w piśmie, wykwalifikowani mówcy, doświadczeni kaznodzieje mający na swoim koncie niejedno kazanie, biegli w operowaniu przypowieściami. Oni właśnie wykładają się koncertowo, chociaż nie taki ma być wydźwięk tej wizyty w kontekście całej powieści. Drugi “upadek pod krzyżem” to rozmowa na ten sam temat, ale już ojca Huberta z nim samym, gdzie przebieg jest bardzo podobny. Trzecie, identyczne, potknięcie następuje w momencie wizytacji Huberta u samego papieża. Ojciec Święty po chwili konwersacji wypala czymś w stylu: “Wezwaliśmy Cię do Rzymu, by ci zaoferować stanowisko głównego, eee, sopranu w chórze tutejszego naszego kościoła. Czy je przyjmujesz?”. Ciężko powiedzieć cokolwiek innego niż to, że papież powinien czym prędzej udać się na szkolenie HR’owe, bo ciężko o gorzej przeprowadzoną rekrutację.
Wszystkie te rozmowy są popisem niedbalstwa i braku zrozumienia funkcjonowania dobrej retoryki. Tym bardziej jeśli przemawiamy do dziecka. Tu nie ma żadnych wstępów, zbudowania powagi argumentów, zmiękczenia potencjalnych obiekcji, gry analogią czy jaskrawym przykładem, odwołania się do korzyści, żeby pokazać przewagę i słuszność takiego a nie innego wyboru. Pod kątem psychologicznej wiarygodności są to fragmenty, które zaburzają rytm całej historii i niestety nie pozwalają jej traktować poważnie.
Po drugie, robi Amis coś, czego robić się nie powinno. “Alteracja” zbudowana jest na konflikcie dwóch postaw. W największym skrócie: jedna, która uważa, że w imię sztuki warto i należy poświęcić funkcje rozrodcze oraz przyjemność ze współżycia nieświadomego jeszcze tych uciech cielesnych młodzieńca. Druga głosi coś przeciwnego, odwołując się do samostanowienia, poczucia spełnienia, zakosztowania miłości etc., jako dóbr nie tyle niezbywalnych, co wymagających przynajmniej świadomego zrzeknięcia się ich, przez podmiot, którego rzecz dotyczy. Konflikt w zasadzie ma charakter etyczny, podobnie jak znany dylemat wagonika, w którym bohater stoi przy narzędziu z wajchą do przestawienia zwrotnic na torowisku i ma zdecydować, w którą odnogę zaraz wjedzie pociąg. Nie zrobi nic, pociąg pojedzie w prawo i przejedzie jedną osobę leżącą na torach. Przesunie zwrotnicę w lewo, pociąg przejedzie osób pięć. Co w takim wypadku zrobiłby Amis jako twórca scenariusza? Sprawiłby, że osoba przy zwrotnicy nagle omdlewa, podczas upadku przesuwa zwrotnicę i kieruje pociąg w stronę 5 osób. Klasyczny motyw deus ex machina, który aż kłuje w oczy. To samo dzieje się właśnie z Hubertem, który nagle zapada na chorobę, wymuszającą błyskawiczny zabieg alteracji z powodów czysto medycznych. To jest rodzaj infantylizmu, który powinien zakwestionować każdy szanujący się redaktor. Nie po to budowane jest przez 200 stron powieści napięcie narracyjne wynikające z przedstawionego konfliktu, żeby nagle powiedzieć: sprawa się sama rozwiąże.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się jakiego rozczarowania, tym bardziej że z początku nic go nie zapowiadało, bo Amisa naprawdę dobrze się czyta!
6/10