Ostatnio ściągnąłem sobie z Kazyy filmik "The Mummy" (a raczej ściągnął mój brat, ale dałem się namówić do obejrzenia). Wiem że staroć, ale teraz obejrzałem, to opisuję, rajt? No i cóż... Większość recenzji była dość niepochlebna, więc ja również nastawiłem się do filmiku negatywnie... A tu? Miła niespodzianka! Spodziewałem się nędznej hollywoodzkiej szmiry z przesadzonymi efektami specjalnymi. Zamiast tego dostałem całkiem ciekawą mieszankę action/comedy, która stanowczo opierała się na Indianie Jones'ie (co wcale jej na zle nie wyszło). Brendana Frasera zawsze lubiłem i w Mumii mnie też nie rozczarował. Najlepszy był i tak Jonathan - pierdołowaty, ale wyluzowany Angol (miał najlepsze kwestie - "Imhotep" ). Ogólnie robi naprawdę dobre wrażenie - gdybym poszedł na Mumię do kina, nie żałowałbym wydanych na to pieniędzy!
Kto oglądał? Kto nie? A ilu z Was nie poszło tylko dlatego, że film miał kiepskie recenzje w prasie? (o Mumii 2 nie mówię - to JEST nędza [chociaż armia Anubisa jest zajebista! ])
P.S. Zadziwiło mnie, że amerykanie tym razem choć troszkę pogrzebali w historii, itp. - cała ta "otoczka" egipska nie jest na nędznym poziomie (choć oczywiście musieli parę razy nagiąć historię do własnych celów...)