Co groziłoby? To akurat dość proste: każdy miałby pretekst i legitymizację do najeżdżania Polski z pełnym zestawem atrakcji (rzezie, gwałty, rabunki, niewolnicy itp., itd.). Rzecz jasna najchętniej jeździłyby by typki w rodzaju Hodona;
Chrzest był nie tyle aktem wiary, ile rozsądku politycznego i tak raczej należy go traktować;
jeśli chodzi o kwestię skąd woda święcona spłynęła w nasze granice, to wybór też był dość prosty: chrzest ze strony Świętego Cestarstwa Narodu Niemieckiego oznaczałby automatycznie stanie się ich wasalem, państwem podległym i satelickim; hierarchia kościelna i administracja stricte polityczna były ze sobą bardzo blisko związane, więc podleganie innemu ośrodkowi 'władzy religijnej' zwiększało wpływy tego państwa...a że ekipa zza Odry ostrzyła sobie pazurki na Lebensraum na terytoriach mieszkowych wiedzieli wszyscy i wtedy, toteż im mniej ichnich wpływów, tym lepiej, bezpieczniej i rozsądniej...
dodatkowo można dodać, że i Czesi mieli lekko na pieńku z Niemcami, toteż forma sojuszu była na rękę i nam i im;
co do Dobrawy: naprawdę trudno wyczuć i tutaj ciężko mi uwierzyć w jednoznaczne określenie kto, na kogo i w jakim stopniu wpływał, niemniej jednak jestem przekonany, że marionetka nie byłaby w stanie tyle osiągnąć; Mieszko miał silną pozycję w swoim państwie, inaczej nie byłoby mowy o tym, żeby przeforsował dość radykalne pociągnięcie jakim był chrzest - tę pozycję wyrobił sobie zanim pojawiła się Dobrawa i w związku z tym skłaniałbym się raczej ku opinii, że mogła ona być doradcą reprezentującym stanowisko czeskie i mieć wpływ na decyzje męża w ten sposób (ale taka teza też jest lekko karkołomna
)
jeśli zaś idzie o beatyfikacje: nie znam za dobrze historii pozostałych władców, którzy zostawali świętymi, np. taki detal jak fakt, że nie wiem, którzy z nich byli rzeczywistymi królami (wszyscy? część?) - trzeba pamiętać, że Mieszko korony się nie doczekał, splendor rozłożył się na dwóch władców, może gdyby był to jeden, mielibyśmy świętego (a tak musi wystarczyć Św. Wojciech)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.