Pekin 2008

Miejsce na refleksje, rozmyślenia i rozważania natury filozoficznej.

Moderatorzy: Alganothorn, Avathar

Pekin 2008

Postautor: Alganothorn » wt 22.04.2008 8:49

Temat powracający niemal w każdej formie wiadomości: telewizja, prasa, serwisy netowe, wszędzie głosy w dyskusji 'co zrobić z Olimpiadą w Pekinie';
pomijam fakt, że po pierwsze, przypominanie, że 'nie trzeba było przyznawać świętych igrzysk barbarzyńcom łamiącym prawa człowieka' jest nieco spóźnione, oraz po drugie, że olimpiada to czteroletni okres pomiędzy igrzyskami, pytanie pozostaje: jak sie zachować, jak sie powinno zachować i kto ma się jak zachować...
śmieszne jest wywieranie presji na sportowców, żeby nie pojechali - nie po to przez x czasu człowiek katuje organizm, żeby potem ktoś mu powiedział 'stary, zostajemy w domu' - przerabialiśmy to w Los Angeles, do tej pory nie wiadomo, jak by się potoczyła kariera sportowa niedoszłych olimpijczyków (i w drugą stronę w przypadku Moskwy);
pytania jednak pozostają, co zrobić? czy w ogóle coś robić? Przecież to, co Chiny robią w Tybecie nie różni się specjalnie od tego, co Rosjanie w Czeczenii albo Turcy w Kurdystanie...jedyna różnica to czas: Tybet jeszcze niedawno był niepodległy, Kaukaz znalazł się w granicach Rosji jakiś wiek z haczykiem wcześniej, a niepodległy Kurdystan to w ogóle trudne do udowodnienia dzieje, ale czy sto albo i tysiąc lat może zmienić ocenę moralną takich działań? Państwo żydowskie odbudowało się po dłuższym okresie niebytu...
świat jest pragmatyczny do bólu i państwa jako takie muszą kierować się rachunkiem zysków i strat; to może niehumanitarne, ale taka jest prawda; co za tym idzie, jeśli ktokolwiek chce cokolwiek zmienić, musi udowodnić, że coś się 'opłaci' bądź 'nie opłaci' - najwyraźniej widać to podczas bojkotów towarów z różnych krajów, spontaniczna reakcja konsumentów potrafi zmusić do reakcji nawet najbardziej zatwardziałe instytucje; oczywiście nie jesteśmy w stanie zrezygnować z produktów chińskich, ale czasami takie myślenie prowadzi do powstania tzw. świadomego konsumenta - decyzje podejmowane nie impulsowo, ale bardziej analitycznie, uwzględnianie większej ilości elementów składowych, słowem: myślisz dwa razy, zanim kupisz
;-)
kolejne osoby rezygnują z niesienia znicza, sportowcy zastanawiają się czy i jak zamanifestować swoje poglądy (albo poglądy, których się od nich oczekuje), a wokół całości atmosfera gęstnieje i narasta; im większa presja na sportowców, tym mniej ciekawe mogą być wyniki, ale co tam, najlepiej 'zrzucić' wszystko na nich (niech oni golą głowy, noszą opaski, przewiązują sztandar kirem etc.), ale to chyba nie tędy droga;
co zrobią sportowcy to jest ich sprawa - sprawą wszystkich 'radzących' jest to, co oni zrobią; co zrobi, jakkolwiek pompatycznie i holyłódzko by to nie brzmiało, każdy z nas;
i znowu, tu nie chodzi o to, żeby robić coś - można nic nie zrobić, ale nie robić nic świadomie, mieć pełną świadomość, że podjęło się decyzję o nie zrobieniu niczego w tym kierunku; ludzie mają tendencję do zapominania, że nie podejmowanie działań jest decyzją, a nie od niej ucieczką...
a więc, katedrowicze, rusza Was Tybet? rusza Was organizowanie igrzysk w Pekinie? oczekujecie jakiegoś działania od naszych władz (bo o ile od sportowców uważam, że nie powinno się wymagać pewnych zachowań, to od polityków u władzy a i owszem)? zamierzacie coś sami zrobić?
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: RaF » wt 22.04.2008 21:45

Temat poniekąd wiąże się z dyskutowanym w czasach kambryjskich "Czy handel z Chinamy powinien być haniebny..." - ale to tak w ramach przypomnienia ;)

Osobiście nie jestem zwolennikiem bojkotowania Igrzysk 2008. Raz, że trzeba było myśleć o tym wcześniej, zanim je Pekinowi przyznano (zanim wybuchła sprawa Tybetu jakoś mało kto protestował), a dwa, że idealistyczne podejście w tym wypadku przynieść może więcej złego niż dobrego. Trzeba pamiętać, że w obecnej sytuacji bojkotowanie byłoby wymierzone w Chiny jako takie, natomiast celować należałoby raczej w tamtejszą Grupę Trzymającą Władzę. Gdyby bojkotem można by ową GTW dosięgnąć i jej dopiec, wtedy takie działanie bym pewnie popierał; że jednak perspektywy są na to nikłe - poparcia swojego nie udzielam. Co więcej, uważam, że bojkotowanie byłoby szkodliwe, bo sprzyjałoby (czy mogłoby sprzyjać) raczej rozwijaniu się jakiegoś ostracyzmu czy czegoś podobnego, co pewnie by tylko reżim wzmocniło. Oczywiście brak bojkotu to nie jest automatyczna akceptacja stanu rzeczy tam panującego.

Jest też niestety druga strona medalu: chińskie władze drastycznie zaostrzają politykę wewnętrzną, ponieważ Igrzyska to dla nich gigantyczna szansa marketingowa - przedstawić swój kraj jako tętniącą życiem, dynamicznie rozwijającą się potęgę gospodarczą, z bogacącym się społeczeństwem, po stuleciach marginalizacji wracającego do grona wielkich cywilizacji. Żeby jednak taki obraz mógł być silny i wyraźny, muszą być pewni, że żaden dysydent nie będzie czasem zadawać kłamu ich słowom - a ryzyko tu ogromnie wzrasta wraz z napływem milionów turystów i globalnych mass-mediów.

Jest to więc sytuacja bez dobrego wyjścia, ale w której trzeba się mimo wszsystko za czymś opowiedzieć. Nienawidzę takich sytuacji i mierzi mnie ogromnie takie zimne kalkulowanie, ale z dwojga złego wybieram jednak nawiązanie i zacieśnianie z Chinami partnerskich więzi, przynajmniej do pewnego stopnia, niż wtrącenie ich w kolejne zamknięcie przed światem (tym razem narzucone przez świat, nie od środka). Trzeba tylko uważać, by przez wspólnotę interesów wspólnym interesem nie stało się utrzymanie obecnego status quo.

Tybetowi tym niemniej sprzyjam (podobnie jak, na przykład, Czeczenii) i chciałbym, żeby podobną - i oficjalną - postawę przyjęły reprezentujące mnie w świecie instytucje państwowe.

Tak na marginesie: czasem zdarza mi się zastanawiać, na ile sprawa Tybetu jest spontanicznym przejawem dążeń niepodległościowych Tybetańczyków, a na ile próbą (czy udaną - rzecz inna) odciągnięcia uwagi opinii publicznej od zbrodni na własnym społeczeństwie i skierowania jej na jakiś obcy czynnik - Tybet, który wyraźnie nie chce koegzystować w tej oazie pokoju i dobrobytu, jaki chińskie władze z takim zapałem urzeczywistniają.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » śr 23.04.2008 11:06

RaF> pamiętam topic o handlu - tu chciałem pogadać o tej konkretnej kwestii, czy reagować, jak reagować, czego oczekujemy i jak sami się zachowamy;
Tybet jest chyba najlepiej znanym przykładem planowego wynarodawiania w ostatnich latach (rzecz jasna nie jedynym, choćby rusyfikacja wspominanej Czeczenii), ale Chiny to nie tylko Tybet, to setki mniejszości, których los jest równie różowy...Czy działania w Tybecie sa spontaniczne? Zależy co masz na myśli: wybór momentu nasilenia wystąpień nie jest wybrany przypadkowo, igrzyska przyciągają uwagę świata i Tybetańczycy z tego korzystają, a na niepodległości im z pewnością zależy

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Hetairoi » pt 06.06.2008 19:59

Ciężki temat, bo Chiny są panami świata. Nikt nie jest w stanie obronić Tybetu. Paru idealistów straci zdrowie, a może nawet życie, ale system zawsze wygrywa, co nie oznacza , że nie warto walczyć. Jeśli śmierć to niech będzie romantyczna.
Hetairoi
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 4
Rejestracja: śr 14.05.2008 12:51
Lokalizacja: Kraków

Postautor: FynnsFisch » ndz 10.08.2008 9:23

Trudna sprawa. Nie będę oglądać igrzysk w Pekinie, bo uważam, że to co robią Chiny choćby w Tybecie (bo nie tylko tam) kłóci się z ideą olimpijską. Jest dużo szumu i kontrowersji. Tylko co pomoże wielki nawet szum? Chinom nawet wszyscy internauci świata nie podskoczą. Zresztą powstała taka strona:

www.freetibet.pl
Babcia siedzi na płocie a Jasiu też lubi budyń. Jaki z tego morał? Nie stawiaj roweru koło lodówki, bo ci zaleje piwnicę.
Awatar użytkownika
FynnsFisch
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 29
Rejestracja: czw 24.08.2006 18:24

Postautor: kurp » ndz 10.08.2008 11:36

Też nie będę oglądał! Ale, prawdę mówiąc, nigdy nie oglądałem :) A poza tym - nie mam telewizora :D
kurp
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4476
Rejestracja: ndz 04.02.2007 1:54
Lokalizacja: Wawa

Postautor: Alganothorn » pn 11.08.2008 10:43

Banalne pytanie: co da nie oglądanie igrzysk?
Rozumiem nie kupowanie produktów chińskich, bojkot filmów, protesty, listy protestacyjne, ale nie oglądanie igrzysk?
To bardzo dobra reakcja np. na postawę niektórych zawodników (którzy, zgodnie z nazwą, zawodzą), ale Chiny to specjalnie nie ruszy, bo wartości pt. 'X miliardów widzów obejrzy igrzyska' sa liczone w pewnym oderwaniu od telewizora Kowalskiego czy innego Alganothorna...
Ja z oglądania nie zrezygnuję, przynajmniej w przypadku niektórych konkurencji, wszelkie protesty wolę realizować innymi kanałami; nie protestuję dla samego prostestu, jak już coś robię, wolę widzieć szansę na efekty...

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: RaF » pn 11.08.2008 12:22

Ja nie oglądam, ale to dlatego, że Igrzyska mi zwyczajnie zwisają ;) Tak samo jak zwisały poprzednie, i wcześniejsze, i jeszcze wcześniejsze...
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Jander » pn 11.08.2008 13:56

Również oglądam, choć pasjonatem nie jestem - mimo wszystko niektóre momenty są emocjonujące, kolejne rekordy padają, a nasi niestety póki co bez rewelacji.
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Wotan » pn 11.08.2008 22:01

moze i bym nawet obejrzal gdyby nie to, ze w klimacie agresji rosyjskiej na Gruzje jakos mi sie odechciewa sportu..
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia


Wróć do Philosophia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości