autor: Alganothorn » ndz 21.01.2007 22:07
Jako osoba wychowana w kulcie intelektu, a nie posłuszeństwa względem różnej maści teorii wyznaję niemal zawsze pewnego rodzaju relatywizm i połączony z nim kult ludzkiej jednostki;
relatywizm, bo uznaję, że to, co dobre dla ejdnego, nie musi być dobre dla innych i afirmację jednostki ludzkiej, bo to każda jednostka winna znaleźć dla siebie najlepszą drogę (rzecz jasna ze wszystkimi zastrzeżeniami w typie nie zakłócania wolności innych itp, itd);
przekładając to na tę dyskusję: nie ma obiektywnie lepszej i gorszej drogi, są drogi lepsze i gorsze dla konkretnych ludzi...
a moje zdanie? im dłużej żyję, im bardziej się nad wszystkim zastanawiam, tym bliższe są mi wartości shintoizmu i duchowość bardziej nawet japońska, niż chińska; coraz bardziej liczy się droga, coraz mniej cel: skupienie się na drodze uświęcającej cel, a nie celu uświęcającym środki (czyli ową drogę) coraz bardziej staje się moją receptą na życie zgodne z przekonaniami, życie dla ludzi, a nie tylko dla siebie...
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.