Vol 3, najświeższy album tejże kapeli nie napawa mnie zbytnią euforią, otóz jeżeli zaczniemy słuchać pierwszych kawałków, to bedzie miło i poprawnie; w stylku SlipKnota (czy jeszcze jak to można inaczej powiedzieć). Corey drze sie na przemian z melodyczniejszymi partiami i jest super.
I pojawia się 6 kawałek o nazwie Circle --> SlipKnot akustycznie!!!! , ballada!!!!!!! , no ale na koniec troche zakręcony muzycznie.
7 kawalek juz znowy zapowiada sie niezle na wstepie, bo muzycznie faktycznie niezly, ale cos sie stalo z wokalem. Jakos zaczyna przebrzmiewac w nim cos dziwnego, ale jeszcze nie tak wyraznego. No może troche zlagodniał.
IIIII!!!! 8-meczka, wstep typowo kornowy, wokal bez krzyku, takie spokojny i nagle Linkin Park!!!!! Partie Coreya zaczynaja brzmiec jak chłam pierwszej marki, O CO CHODZI ???????????? graja jakby wyrwali sie z calkiem innej kapeli. I kawalek ma jeszcze drugą cześć, która jest kolejna wydumką z cyklu SlipKnot akustycznie.
Pózniej jest tak sobie, jakis to takie dziwnie nieprzystepne, w niektorych momentach jakby gdzies obok klimatu. Zaczynaja pogrywac bez tego POWERA jakiego zawsze bylo pod dostatkiem na poprzednich albumach. Slucham tego i sie zastanawiam, czy to kasa podyktowala brzmienie, czy glupota, moze skleroza. Już niejest to muzyka dla tak waskiego grona, milosnicy NuMetalu pewnie sie beda lubowac w niektórych kawałkach, zaczna pogrywac SlipKnota na dyskotekach, tak jak ma to teraz mmiejsce z PapaRoach czy LinkinPark, a dla mnie to juz upadek statusu kapeli, jaki przyprawili sobie poprzednimi albumami.
Jest też kawałek niby ostry, tylko drażni mnie podwojny wokal, no ale do tego "ni z gruszki ni z pietruszki" wcięcia takie spokojne i nieslipknotowe, ze ciężko mi je przetrawić.
Przedostatni kawałek jest czyms na kształt "Iowa" i jest nawet, nawet. Finał natomiast jest genijalny, bo chociaż ballada, to z muzyka jakby Tool-ową, wokal z pogłosem i to rozumiem jako balladę SlipKnota, a te dwa poprzenie akustyczne "cosie" powinny byly nigdy nie znaleść się na płycie. Jak chcieli coś takiego robić to przecież większość z nich ma swoje kapele i mogli spokojnie tam takie "cosie dawac. A jak bardzo chcieli sie popisać, ze umieja, to dać jako bonustraki, albo co.
Dobra, więc to tyle o płycie z mojej strony, która podobno ma być ostatnią.
I chyba dobrze sie stanie, jeżeli tak będzie, bo następna płyta mołaby już być typowym towarem dla mas. Co wy sądziecie o ewolucji SlipKnota? Czy wogole powinna nastąpić?
Pozdrawiam!!!!!!