Miłość fizyczna może być odrzucona w imię wyższych idei, księża czy mnisi z pewnością wybierają życie w celibacie nie z frustracji czy z braku wiary w sukces. Oni szukają miłości w Chrystusie, ale powiedzmy sobie szczerze, to inny rodzaj miłości niż ta o której mówicie.
Z kolei jeśli oni mogą to ktoś inny też może, żyć na odludziu, kochać naturę, przyrodę (druid
) lub przyjąć jeszcze inną formę miłości. Ale my tego już nie nazwiemy miłością w tym znaczeniu jakie tu poruszyliście.
Prawdą też jest że większość z nas jest stereotypowa pod tymi względami i chce na przykład założyć rodzinę. Moim zdaniem duży wpływ odgrywa tu nasza stadna natura, i presja jaką wywiera na nas najbliższe otoczenie. Co prawda całkiem naturalne jest takie zachowanie, bo miłość pozwala przetrwać naszemu gatunkowi, choć dziś nie jest on już zagrożony w żaden sposób.
Osobiście uważam, że do potomstwa powinni mieć prawo tylko wybrani ludzie, w naturze tą role spełnia selekcja naturalna. U ludzi takiej selekcji nie ma, a szkoda, jest nawet odwrotnie, bo najwięcej dzieci mają rodziny ubogie, niewykształcone, biedne, zaś ludzie "wartościowi" dla ogółu czyli tacy których geny z punktu widzenia rozwoju gatunku są cenne, maja tych dzieci mniej, albo nie chcą ich mieć wcale.
Jest nas jakieś 5 miliardów, albo więcej, nie widzę sensu mnożyć się w nieskończoność, trzeba w końcu coś z tym zrobić.