Mantovani, "Exodus"
Jeden z najsłynniejszych utworów legendarnego, choć nieco może już zapomnianego kompozytora. Muzyka pełna dramatyzmu i podniosłości, a zarazem w jakiś sposób intymna w odbiorze. Charakterystyczne kaskadowe skrzypce (znak rozpoznawczy Mantovaniego), dodające tembru instrumenty dęte, nieśmiało brzmiąca gdzieniegdzie gitara. Ta muzyka nie dudni, nie huczy, nie biega po pięciolinii; ona płynie, wolno, z gracją, niczym majestatyczna rzeka. Udało się tu wspaniale oddać poczucie przestrzeni, że tak to ujmę. Przed oczami przewijają się niezmierzone krajobrazy, cały nowy świat, nietknięty, nieznany. W wyobraźni widzę spienione wodospady, pnące się ku niebu drzewa, zamglone szczyty w oddali. Apologia życia, zachwyt nad światem. Jest w nim tajemnica, budząca z jednej strony respekt, może lęk, ale zarazem kusząca, by ją odkryć. Cudowność. Nadzieja. Zarazem może i pewna zaduma - czy aby w tym nieznanym świecie znajdzie się dla siebie miejsce? Czy wiele trzeba będzie wyrzeczeń, by zbudować tu swój dom? Czy w ogóle można go nazywać swoim?
Ech, dobra. Nocą zawsze mnie nachodzi. Ale co tam, muzyka to emocje, a emocje to określony stan umysłu - co za tym idzie, również i myśli
A noc do słuchania tego konkretnego utworu jest wymarzoną porą. Muzyka ta koi, podnosi na duchu, inspiruje. Nie jest to wprawdzie kawałek, który nie odwraca uwagi (przynajmniej jeśli o mnie chodzi), ale cóż... Doskonale mi się przy nim odpoczywa, a człowiek nie wół, samą pracą nie żyje
Polecam skosztować i dać się przenieść do tego własnego, wewnętrznego świata. Nie będzie to zapewne ten, w którym, jako fantaści, prowadzimy swoje wirtualne życia dzielnych wojowników i śmiercionośnych magów. Świat, do którego przenosi Exodus, jest jedyny w swoim rodzaju i najbardziej osobisty. I najpiękniejszy.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks