Ja napisze krotko
:
po pierwsze nienawidze polskiego HH, i co pokrewne polskiego pojecia 'skejta' - skate, nazwa pochodzi od deskorolki, prawdziwi skejci nie musza miec opadnietych spodni i sluchac hipahopa (wrecz przeciwnie wiekszosc raczej sklania sie do klimatow post-punkowych i hardcore)
a w naszym pieknym kraju za 'skejta' uwaza sie blokersa z blantem ktory w zyciu nie stal na zadnej desce, bmx'ie, rolkach, nawet na snowboardzie zadko kiedy - za to slucha HH i gada jak czarnuch
nie lubie komerchy(czasem trudno jej unikac) ale jeszcze bardziej nie lubie komercyjnych wykonawcow ktorzy z uporem beda twierdzic ze 'komercha sie brzydza' i sa 'tru'
nie lubie EMO i emo-dzieciakow ktore sie ostatnio mnoza jak kroliki, chyba to ma cos wspolnego z tym syfem o wdziecznej nazwie tokio-hotel
zwroccie uwage ze, przecietny wiek emo-kid'a to magiczne 13lat, brr az sie zimno robi na sama mysl o tym ze bedzie ich wiecej
nie lubie lipnej elektroniki, szeroko rozumianego pop'u i czarnej muzyki tanecznej, jakiegos disco polo, dance, r'n'b, soul-o-podobne smieci.
Jak elektonika to tylko ta bardziej wyrafinowana - trance, d'n'b
...ale generalnie gustuje w muzyce gdzie sa realne instrumenty i ludzie potrafiacy na nich grac - chociaz troche, nawet takie troche jak Patyczak
(brudne dzieci sida).
Denerwuja mnie tez pozerzy, ktorzy nie majac pojecia o bardziej underground'owych klimatch na sile chca sie przypozadkowac do jakiejs 'subkultury' (jak byscie zapytali rasowego panczura kim jest to nie spodziewal bym sie odpowiedzi w stylu 'punkiem' a od pozerow jak najbardziej tylko takiej odpowiedzi bym sie spodziewal)
...przez takich wlasnie ludzi nie przepadam za indy-rockiem, bo bywa mylony z punk-rockiem a jest to jednak cos diametralnie roznego...
dobra starczy tych zalow
Pozdrawiam.