Opowiadania z
Wizji alternatywnych 3
Pieśń Adoriona Wojciecha Szydy. Opowieść o tym, co się dzieje z upadłymi aniołami, jakim podlegają restrykcją i o tym, ze w niebie wcale nie jest jak w niebie
Początek dosyć chaotyczny, ciężko się połapać o co w tym wszystkim chodzi, narracja skacze między kluczowymi momentami z życia anioła – od momentu bycia w chwale i wykonywaniu ważnego zadania aż do końcowej niełaski – uwięzienia w ludzkim ciele. Potem już jest w miarę płynnie i znacznie lepiej.
MagicBox Eugeniusza Dębskiego. Czytałem to opowiadanie już w Science Fiction(chyba). Można powiedzieć, że jest to wariacja na temat matrixa. Policjant zostaje postrzelony na służbie i po ozdrowieniu widzi świat pełen brudu, mutacji itp., ale wszyscy poza nim zachowują się normalnie. Zamknięty w domu wariatów stara się przekonać do swojej wizji kolegę po fachu. Bardzo przyjemne i dobrze napisane opowiadanie, ale trochę wtórne.
Śpiew szczurołapa Jacka Inglota. Nauczyciel poszukuje zaginionego ucznia i trafia na ślad tajemniczej sekty. Sprawnie napisane, pomysł też niezły, chociaż niezbyt orginalny. Jedno z lepszych dzieł w tej antologii.
Droga na Salinę Mirosława P. Jabłońskiego. A może Droga do Saliny, bo tytuł opowiadania i ten w spisie treści się różnią... Wariacja na temat Archiwum X dziejąca się w realiach uwielbianej przez pisarzy kościelno-mocarstwowej Polsce. W pewnej mierze śmieszne, w znacznie większej po prostu durne. Lepsze parodie czytywałem swego czasu w Gamblerze.
FANTOMAS przeciwko Najwyższej Fazie Rozwoju Jerzego Grundkowskiego. Bohater zostaje wysłany na planetę, gdzie tamtejsza cywilizacja osiągnęła tytułową Najwyższą Fazę Rozwoju i związane z tym perypetie. Kolejne słabe opowiadania, ani porywające stylem, ani fabułą. Nawet końcowe wnioski nie wnoszą nic orginalnego czy odkrywczego. Po prostu szarzyzna.
Sen o potędze Krzysztofa Kochańskiego. Chyba najlepsze opowiadanie w tym zbiorku. Bohater zostaje wysłany z misją, przez bogatego magnata, na planetę, gdzie rzekomo rośnie tajemnicza roślina umiejąca powstrzymać starzenie. Po dotarciu na nią odkrywa istnienie dziwnej religii i powoli się do niej przekonuje. Oprócz dobrego warsztatu mamy ciekawe zakończenie.
Nocne wyścigi w głąb Anny Marka Oramusa. Dobre i zabawne opowiadanie o powstawaniu nowego życia ludzkiego. Wygląda na to, że nie wszystko jest takie, jakie nam się wydaje. Końcowe wnioski trochę zaskakujące.
Aguerre w świcie Jacka Dukaja. Męczyłem się i męczyłem i nie zmęczyłem. Dukaj ciężko pisze, ale tym razem moim zdaniem to już przesada. Od początku jesteśmy bombardowaniu swoistą nowomową, wymyślonymi terminami, które rozumie chyba tylko sam autor, a możliwe że po wytrzeźwieniu też się nie łapie... Możliwe, że dalej wyjaśnia się coś o realiach świata, terminy zaczynają być zrozumiane, ale tam nie dotarłem, dałem sobie spokój mniej więcej w połowie.