skylight pisze:Średni nakład 200 szt.
Niemożliwe, na takich nakładach nie da się wyjść na zero. Np. książki takiego H. B. Pipera - nie są jeszcze wolne od praw autorskich, trzeba opłacić tłumacza, ilustratora, grafika, składacza, korektora, redaktora. Nawet gdyby uznać, że druk jest "za darmo", to i tak papier itp. kosztują. A książki można kupić u wydawcy po 29,99 zł sztuka. Razy 200 sztuk, to daje zaledwie niespełna 6 tysięcy zł.
Nawet gdyby Sedeńko, co przy jego kontaktach jest możliwe, za prawa autorskie płacił tylko 5% ceny okładkowej, to daje 300 zł. Ale reszta za takie śmieszne pieniądze pracować nie będzie. Niech nawet tłumacz posiedzi tylko miesiąc, to i tak absolutnym minimum wydaje mi się 2,5 tysiąca zł (dla emeryta, który sobie dorabia). Redaktor i korektor - łącznie co najmniej 10 zł od strony, czyli kolejne 2,5 tysiąca za np.
Kudłaczka. To przy kosztach liczonych na poziomie minimalnego minimum - na ilustrację okładkową, zrobienie okładki, skład, druk itp. zostaje "aż" 700 zł.
Nie ma bata, poniżej 500 sztuk sprzedaży nie warto się za to brać. Inna rzecz, że nie ogarniam księgarniano-wydawniczego biznesu Sedeńki. Tak samo, przy cenach jakie oferuje, na księgarni nie powinien zarabiać.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com