Biegać, skakać, latać, pływać - w ruchu wypoczywać

Czyli tutaj rozmawiamy o wszystkim i o niczym... ;)

Biegać, skakać, latać, pływać - w ruchu wypoczywać

Postautor: Jakub Cieślak » czw 27.01.2011 9:14

Forum katedralne obrasta pajęczynami, poza kilkoma wątkami głównonurtowymi nic się nie dzieje. Spróbuję zatem zamerdać kijkiem w mrowisku i zobaczyć, czy się odezwą nożyce. :-)
Czas nieco poopowiadać o pasjach sportowych. Każde z nas ma jakieś hobby związane ze sportem, ruchem, rekreacją. Może będzie to jakiś przyczynek do ciekawych dyskusji. Jeden lubi rower, drugi woli piesze wycieczki, ktoś nurkuje, ktoś lata, niektórzy zjeżdżają, niektórzy tylko biegają na nartach. Przy okazji można poopowiadać o sprzęcie, którego się używa do tych celów.
Biegówki nocą
Zacznę wątkiem narciarskim. Śnieg za oknami, całkiem przyzwoite warunki do szorowania deskami. Generalnie zima oznaczała u mnie spadek formy i ogólną niechęć do ruchu. Jedynie wizyta w domowej "siłowni" daje jako takiego kopa. Ale ile razy można wiosłować gapiąc się na ścianę i machać ciężarkami studiując fakturę łuszczącej się farby z sufitu? A las na wyciągnięcie ręki, pagórki są, aż żal, że człowiek nie korzysta z tego przez cały sezon zimowy. No i padło postanowienie - czas wrócić do biegówek, które w dzieciństwie były regularnie uprawiane. Szybka rachuba - jezu, to było dobre 20 lat temu... Zakup budżetowy - trochę Allegro, trochę sklepów wysyłkowych (jeden czeski), trochę Macro Cash & Carry. Biegówki to ogólnie sport niszowy, sądząc na podstawie bogactwa oferty i dostępności towaru w sklepach ze sprzętem sportowym/ narciarskim... W końcu mamy złożony zestaw: deski z Allegro za niecałą stówę (nigdy nie używane skiturowe spaldingi), nowe wiązania NNN BC i buty do tego typu. I w dniu odbioru desek po montażu właśnie skończyła się zima w Polsce... Myślałem, że mnie szlag trafi. Jednego dnia piękna zima - śniegu całe zaspy wszędzie, a tu ciach, wyczyściło śnieg do gołego! Tydzień czekałem, wreszcie zaczęło nieśmiało sypać. Pod dwóch dniach podjąłem próbę na podwórku. Śniegu jeszcze nie nasypało tyle, ile było przed roztopami, ale już coś się dało wyślizgać. Oczywiście przerwa zrobiła swoje - kompletnie nie pamiętałem jak się macha nogami. Dobrze, że deski nie były jeszcze dobrze nasmarowane i bardziej szorowały niż się ślizgały. Ale zaczęło się i strasznie się zapaliłem. Koniec weekendu, czas do roboty, powrót do domu i już mamy ciemność ogólną. Do lasu w nocy samemu?! Reakcja Żony na ten pomysł dość oczywista. Ale ja nie daję za wygraną. Latarka diodowa na czoło, deski na nogi i huzia do lasu. No i co? Zero problemu, sama frajda. Cisza i spokój dookoła mnie. Widać wszystko doskonale, latarka zupełnie wystarcza. A to na górkę, a to z górki, szus, szus, szus. Kapitalna zabawa. Już tydzień niemalże za mną i każdy dzień to kolejna porcja energii. Już bez wywrotek (były, a jakże!), jako tako idzie, czysta przyjemność, no i nieważne, że dzień, czy po zmroku - da się jeździć i człowiek nie gnije w czterech ścianach. No i od razu perspektywa się człowiekowi zmienia - dotąd wypatrywał końca zimy, a teraz z niepokojem obserwuje słupek na termometrze i modli się by śnieg trzymał. :) No i żeby jeszcze sypnęło! :)
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Karol Wojciechowski » czw 27.01.2011 10:21

Ciekawy sposób na poprawę kondycji, ale ja mam niestety ten problem że nie mogę się jakoś do tych nart nieszczęsnych przekonać sam nie wiem czemu. A co do wyjść w nocy w leśne odstępy to już inna sprawa, po prostu uwielbiam nocne bieganie po lasach, czy czysto rekreacyjne czy też biegi na orientacje do wcześniej ustalonego punkty, z latarką czy też bez, naprawdę genialna zabawa. A jak może jeszcze Kubo pamiętasz w okolicy Redlina lasy są naprawdę świetne do tego typu spędzania wolnego czasu. Oczywiście z utęsknieniem czekam na wiosnę że móc wreszcie wsiąść na rower i po prostu jeździć.
Kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej.

— Ryszard Riedel
Karol Wojciechowski
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 32
Rejestracja: wt 17.10.2006 8:57
Lokalizacja: Redlin

Postautor: Lord Turkey » wt 03.05.2011 0:46

Jeżeli o mnie chodzi to przez całą zimę wegetowałem w oczekiwaniu na roztopy - nie znalazłem sobie żadnego zimowego sportu. Od kwietnia biegam, stopniowo wracając do formy sprzed roku. Biegam po asfalcie, na niewielkie dystanse, ale z założenia chciałbym pobiec w maratonie i go ukończyć. Jak na razie rekord życiowy to 6 km, tegoroczny - 4,2 km. Jak widać - jeszcze daleka droga przede mną. Ale najważniejsze jest to, że bieganie daje mi niesamowicie wiele - biegam bez słuchawek, obserwując wszystko co się wokół dzieje, wsłuchując się w sygnały płynące od poddawanego wysiłkowi ciała, planując i rozmyślając nad tym lub owym. Zmęczenie fizyczne ładuje akumulatory do pracy umysłowej, a pobijanie własnych rekordów przynosi wiele satysfakcji. Staram się namówić do biegania ze mną dziewczynę, na razie bezskutecznie, ale się nie poddaję. Jak "dojdę" do dystansu 10 km to będę startował w różnych biegach okolicznościowych. Poza tym planuję urozmaicać sobie trasy - pobiec czy to wzdłuż Wisły, czy po Parku Skaryszewskim. Co do sprzętu - biegam w butach dla początkujących - Ekiden 50 marki Kalenji. Spisują się rewelacyjnie, choć "przebieg" póki co niewielki.
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Jakub Cieślak » wt 03.05.2011 22:18

Śnieg wrócił, idę odkurzyć biegówki. A już na dobre rozpocząłem sezon rowerowy. To jest dopiero fajna sprawa. Kiedyś były takie cudowne czasy, że mogłem i dojeżdżałem do roboty rowerem. Wtedy nie istniało dla mnie pojęcie "sezon" - jeździłem cały rok. Teraz ja i praca znajdujemy się w odległości takiej, że rowerem to bym z cały dzień jechał. W zamian za to mam teraz doskonałe okoliczności do uprawiania turystyki rowerowej. Szlaków rowerowych od groma, warunki i widoki w każdą stronę bardzo przyjemne. No może czasem doskwiera nasz mazowiecki znak szczególny czyli wszędobylski piasek na leśnych drogach. Dopóki nie wymyślą specjalnych opon, które nie będą zapadać się w piasku, dopóty będzie to dla rowerzystów prawdziwa zmora. Już różne typy wypróbowałem, są całkiem niezłe rezultaty, ale głębsze piaski to wciąż bariera.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Lord Turkey » wt 03.05.2011 22:37

Ja roweru nawet nie mam. Nie miałbym gdzie nim jeździć - w okolicy same pola, chodników brak, a po ulicy to nie za bardzo... Rowerzysta na drodze to jak dla mnie bardzo niebezpieczna sprawa - komplikuje życie, gdy się prowadzi cztery kółka, zaś o wcielaniu się w jego rolę nie wspominając - spaliny, trzeba naprawdę uważać na to, co się wokół dzieje i jakiejkolwiek przyjemności dla mnie brak. Kiedyś mieszkałem przy parku, to na rower wychodziłem niemalże codziennie... To były czasy. Dlatego zazdroszczę Ci Jakubie okolicy, poważnie.

Pogoda się zepsuła i nie ma jak biegać. Słońca!
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » pt 13.05.2011 17:35

Na sportowo powiadacie...
1) koszykówka
Największa miłość i pasja w kategorii "sport", bez dwóch zdań; przyjemność gry przerywana kontuzjami (ostatnio w styczniu naderwane więzadło w lewym kolanie - poboczne tym razem); jeden z niewielu sportów drużynowych, które można trenować z powodzeniem w pojedynkę, równocześnie czerpiąc wielką frajdę z gry w więcej dusz; zero problemów ze skompletowaniem drużyn, jeśli mieszka się w mieście
2) rower
Przyjemność z samej jazdy, rewelacyjny środek transportu i znakomita rehabilitacja przy urazach kolan ;-)
Ostatnio wymieniłem kilka elementów, zaczynam poznawać swój rower w jego nowej konfiguracji, co jest nieco utrudnione z racji nie do końca sprawnego kolana (ale za to spisuje się bardzo dobrze jako rehabilitacja)
3) pływanie
Od czasów studenckich odstawiłem żagle (może to i lepiej, bo Mazury były z roku na rok mniej fajne, a pełnomorskie żeglowanie nigdy mnie nie urzekło), pozostaje basen (tudzież inny akwen); na razie mam szlaban (kolano, za duże ryzyko uszkodzenia przy ruchu skrętnym w stawie), ale jak będę w stanie pływać, pewnikiem wrócę na pływalnię
4) badminton
Baaardzo lubię, jak Maleństwo podrośnie, oczekuję nowego rozdziału w temacie "rodzinny badminton" ;-)
5) bieganie
Jak już zebrałem się, żeby zacząć, to po kilku przebieżkach rozwaliłem kolano na koszu; na razie podchodzę do tematu logicznie (dobry sport, warto uprawiać, polubisz, jak trochę pobiegasz), liczę na to, ze rzeczywiście będzie sprawiał więcej frajdy (jak już się wdrożę w temat)
;-)

to tylko w skrócie
;-)

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pt 13.05.2011 19:29

Ty z tym kolanem to już dłuższą historię masz. Może zajmij się czymś, co go nie angażuje - szachy, wędkowanie, strzelanie z łuku. Zwłaszcza tego kosza byś se odpuścił (ale to pewnie nieuleczalne uzależnienie). Koszyk i piłka kopana to dwie dyscypliny, które dla dorastających chłopaków stają się prawdziwym fatum. Zwłaszcza jak ktoś zabiera się zań od czasu do czasu (nie mówię o Tobie, Algi). Skręcenia, uszkodzenia wiązadeł, naderwania wszelakie to po prostu chleb powszedni. Do piłki zatem podchodzę z respektem, a jak już idę grać to z dobrą rozgrzewką i raczej nie szaleję. Wolę siatkówkę, była nawet długi czas okazja grać- w firmie mieliśmy niezły zespół i chodziliśmy regularnie, niestety rozeszło się po kościach. Szkoda.
Na żagle, jak masz patent, to wręcz żądam Twojego powrotu do tej pasji. Sam nigdy nie zrobiłem, a żagle strasznie polubiłem. Oczywiście mazury strasznie się zrobiły popularne = mała przyjemność. Ale takie kilka dni pod żaglem na jakimś spokojniejszym szlaku - czemu nie. Wynajęcie łódki w grupie dobrze dobranych przyjaciół to czysta przyjemność.
O nurkowaniu nic tu nie pisałem. To dla mnie bardzo wielka rzecz, choć trudno to nazwać sportem, o którym tu głównie piszemy - sportem, który rozwija fizycznie. Nurkowanie nie rozwija zbytnio, a raczej może głównie szkodzić na zdrowie. No chyba, że dźwiganie tego całego tałatajstwa uznamy za rodzaj ćwiczeń fizycznych. W tym roku niestety nie jestem aktywny, sport tani nie jest - głupi wyjazd na Hańczę to teraz dla mnie wydatek słaby do przełknięcia. Ale liczę na to, że niebawem wrócę do nurkowania. A jak jeszcze Tadek podrośnie... ;-)
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pt 13.05.2011 20:17

JC>
Kosz to u mnie cały rok: wrzesień - czerwiec w sali, kwiecień/maj - wrzesień w plenerze; rozgrzewka zawsze przed grą, ale bywa, jak widać na załączonym obrazku...
kontuzje sprawiły, że z każdą kolejną gram dalej od kosza - zaczynałem na mocnym skrzydłowym, potem był center, wróciłem na mocne skrzydło, a teraz to pewnie słabe skrzydło/rzucający obrońca :-(
ale, jak napisałeś, uzależnienie, przypadek kliniczny, jak nie da rady inaczej, będę chodził po prostu porzucać, frajdę mam nawet z tego
;-)
żagle są u mnie bezpatentowe - zawsze odkładałem wyrobienie patentu, bo i zawsze pływało się w opatentowanej ekipie (łódka była też własna, więc w sumie liczyło się, kto co potrafi, a nie na co ma papier); mając od metra zainteresowań i, trzymając porównanie, od milimetra czasu, odejście jednej czy dwóch pasji nie jest problemem - mam więcej czasu na pozostałe
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Lord Turkey » ndz 05.06.2011 15:51

Wczoraj padł kolejny życiowy rekord w bieganiu: 9 km. Już nie mogę się doczekać biegania po parkach, wzdłuż Wisły, może na jakiś wycieczkach... bo okołodomowa okolica już mi się lekko nudzi, trudno też znaleźć znośne trasy na taki dystans. No i do ludzi mnie ciągnie, a póki co byłbym tylko kulą u nogi - za to teraz mogę powoli myśleć o prawdziwym bieganiu w grupie :P

A może jest ktoś chętny na bieganie, nawet na mniejsze dystanse?
Alganothorn? A może Ty, JC? Nic nie wspominałeś o bieganiu - jakie jest Twoje nastawienie do niego?
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Jakub Cieślak » ndz 05.06.2011 19:50

Bo lubię bieganie na rowerze. ;) A za bieganie to się wezmę tylko po to by biegać z żoną, która biegać lubi.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pn 06.06.2011 19:44

Po powrocie z Mazur kolano wymaga odpoczynku, więc debiut biegaczy musi poczekać.
Z resztą nigdy nie biegałem dobrze Indyku, ja to traktowałem jako terapię wzmacniającą kolana, a nie ćwiczenie np. na serce i ogólną wydolność, więc dystanse może i były, ale głównie marszobiegowe, jedno złe stanięcie, wykręcenie stopy i kolano mówi "to teraz 10 minut marszu proszę"...
:-/

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Lord Turkey » pn 06.06.2011 20:55

Czyli widzę, że nie pobiegamy razem, bo albo kontuzje albo lepsze towarzystwo... :wink: Żeby tak moja dziewczyna lubiła bieganie...

Jak ułożę sobie czas z nowymi obowiązkami, jakie pojawiły się w moim planie tygodnia, to będę koniecznie musiał poszukać sobie czegoś dodatkowego w ramach sportu. Bo biegać codziennie nie chcę, by dać stawom czas na regenerację, a zarazem potrzebuję ruchu.
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » wt 07.06.2011 6:15

Indyk, dobre bieganie nie obciąża stawów, co najwyżej mięśnie - jeśli czujesz bieganie w stawach, to albo masz niedobrane buty (czytaj: za mała amortyzacja w stosunku do masy biegacza lub rodzaju podłoża - buty ze śladową amortyzacją spisują się znakomicie w lesie, ale na chodnikach miejskich dają w dość kolanom...), albo złą technikę biegania (przeprosty w kolanach, albo bieganie bez prostowania etc.) - zależy co, gdzie i jak boli
;-)
Poza tym można biegać ze zmiennymi dystansami i zmienną charakterystyką biegów - o ile nie trenujesz do półmaratonów, możesz sobie spokojnie zrobić zróżnicowany trening, a jak masz za dużo czasu, to polecam wyrwanie się do jakiegoś kompleksu leśnego, najłatwiej po lewej stronie Wisły dostać się do Lasu Kabackiego, po prawej - fajne są lasy koło JC, dojedziesz pociągiem
:-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » wt 07.06.2011 7:39

Ja chętnie pobiegam z Indykiem, może moja żona pobiegnie wtedy, bo ostatnio namówić jej nie mogę. ;) Jednak ze względu na uwarunkowania rodzinno terenowe zapraszam do Józefowa. Dojeżdżanie do W-wy by sobie po niej pobiegać? Bez sensu jak dla mnie. :) A może i Algan nadciągnie i pobiega na rowerze, powiedzmy... Albo zostanie z dzieciakami. :)
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Lord Turkey » wt 07.06.2011 18:32

Nie ma trzeciej możliwości? Żeby lekkie dokuczanie kolana wynikało ze zbyt dużego dystansu bez wcześniejszego przygotowania oraz z braku rozgrzewki? Generalnie nie mam problemów, ale czasem po bieganiu lekko kuje mnie w kolanie, czasem też "przeskakuje", jeżeli wiecie co mam na myśli. Zresztą szybko przechodzi. Owszem, jak najbardziej może to być kwestia złej techniki biegania, ale buty raczej są w porządku. Amortyzację "czuć", a po asfalcie biega się w nich lepiej niż po polnych drogach.

Słyszałem też o tym, że niektórzy mają stopę "pronującą" czy coś takiego - współczynnik określający czy stawia się stopy bardziej do wewnątrz czy na zewnątrz. Bieganie uprawiam amatorsko i nie sprawdzałem, jaki typ biegu prezentuję. Generalnie przez dwa lata biegałem niewielkie odległości w zwykłych trampkach, w tym roku przesiadłem się na buty biegowe - ale tanie, nic wymyślnego. Dla początkujących :P Tak więc stopniowo poznaję reakcje mojego organizmu na tego rodzaju wysiłek, stopniowo kompletuję sprzęt i nabywam wiedzę na temat sportu.

Swoją drogą przebiegłem w nowych butkach już 50 km i jestem bardzo zadowolony - wszystko się trzyma, amortyzuje i aż miło jest je zakładać :)

Jak nauczyć się biegać technicznie prawidłowo? Słyszałem, że po pewnym czasie ciało samo przyjmuje właściwy rytm. Czy ta teoria jest nic niewarta?

Zróżnicowany trening - na razie staram się biegać na coraz większe odległości, ale zmiana podłoża to bardzo fajny pomysł. Zresztą pobiegać rekreacyjnie na mniejsze dystanse też mogę. Zwłaszcza w towarzystwie. Dlatego bardzo chętnie skorzystam JC z zaproszenia i mam nadzieję, że tym razem (bo - jak pamiętam - już jakiś czas temu mieliśmy się w większym gronie u Ciebie spotkać) się uda. Generalnie pasowałby mi któryś z weekendów lipca, bo na razie w tygodniu praca, a w weekendy nauka do egzaminów.

Liczę na dogranie szczegółów i terminu :D
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » czw 09.06.2011 20:26

Indyk>
Jest masa teorii, że ciało samo się dostosuje, w naturze nazywa się to "ewolucja" i działa rewelacyjnie, ale wymaga nieco czasu...
;-)
W przypadku organizmu ludzkiego na dystansie jednego życia wyjścia są dwa, albo rzeczywiście się unormuje ok, ale ugruntuje się zły nawyk i doprowadzi do wykoślawienia;
nic fajnego, nie polecam...
ja dzięki jednej z rehabilitacji musiałem wypracować nową technikę chodzenia - nawykowo, jak ponoć większość ludzi, stawiałem stopy palcami lekko "na zewnątrz" względem osi przemieszczania się (nie ma co, fachowy język...;-) ), tymczasem dla nóg najzdrowiej jest stawiać stopy równolegle - może niezbyt stabilnie, ale zdrowo;
kolano to paskudny staw: praktycznie brak możliwości bezpośredniego wzmocnienia, nieustannie obciążany, współpracujące mięśnie na ogół nierównomiernie rozwinięte, co powoduje nienaturalne napięcia (u większości ludzi czwrorogłowy uda jest lepiej rozwinięty, niż jego przeciwwaga), wreszcie nienajlepiej zabezpieczony przed skręceniami bocznymi (tylko więzadła i to kilka obok siebie); paskudny, więc czasami lepiej podmuchać na zimne i zanim zacznie się ambitniej go używać warto pogadać z lekarzem, rzecz jasna o ile są jakieś symptomy;
jak pedałujesz albo biegasz klasycznie na biegówkach, kiedy ruch jest w osi, obciążasz głownie mięśnie i dla kolana jest super: wzmacniasz wszystko wokół, a sam staw nie jest tak obciążony; kiedy zaczynasz biegać, zwłaszcza przełajowo, na nartach biegasz "łyżwą" (albo po prostu zjeżdżasz), kolano musi dodatkowo amortyzować i przeciwdziałać ruchom bocznym, robi się mniej wesoło...
"przeskakiwanie" kolana, to albo nierówne napięcie (rzepka ściągnięta, na ogół w górę), albo nic fajnego na łąkotkach, ja bym pogadał z lekarzem, na wszelki wypadek (ale ja dmucham na zimne z racji swego stanu ;-) ); kłucie w kolanie to może być efekt nierównomiernego obciążenia - najprościej kolano musi rekompensować Twoją technikę biegu: prezentuję, ponownie, szklankę do połowy pustą ;-)

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: ruletka » czw 28.02.2013 22:55

Nie mogę biegać ani skakać :( Mogę pływać i jeździć na rowerze. Mam uszkodzoną chrząstkę w stawach kolanowych. Od skakania :( Teraz od 5 miesięcy biorę Vital3, który odbudowuje mi te chrząstki.
ruletka
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 17
Rejestracja: śr 07.12.2011 18:57

Re: Biegać, skakać, latać, pływać - w ruchu wypoczywać

Postautor: Feshioner » wt 27.09.2016 11:55

rower wydaje się najodpowiedniejszą opcją. łączy przyjemne z pożytecznym ;)
Feshioner
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 6
Rejestracja: wt 27.09.2016 11:53

Re: Biegać, skakać, latać, pływać - w ruchu wypoczywać

Postautor: fugazi » czw 04.05.2017 20:51

Dokładnie tak, moim zdaniem ruch to podstawa, a najlepsze jest to, że można go praktykować na wiele róznych sposobów, ot na przykład podciąganie na drążku czy pompki na poręczach - niby proste cwiczenia a super kształtują sylwetkę. W okolicy każdego z nas są nowoczesne place zabaw które umożliwiają tego typu ćwiczenia a stoją praktycznie puste...
fugazi
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 5
Rejestracja: sob 08.04.2017 16:59


Wróć do Offtopicownia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości