Wpływ wina i piwa na rozwój ludzkości

Czyli tutaj rozmawiamy o wszystkim i o niczym... ;)

Postautor: Jakub Cieślak » pt 21.11.2008 13:51

Alganothorn pisze:PS. bozole nuwo przybyło, ale jakoś w tym roku sobie odpuszczam marketing ;-)

Bożole Nuwo- Fuj! Bardzo mądrze robisz. :)
Do Porto/ porto mnie nigdy nie ciągnęło. Może kiedyś spróbuję.
A wina w ogóle ostatnio jakoś rzadko piję. A jak pijam to raczej znane mi modele i tzw bezpieczne wybory. Wartym wspomnienia może być bardzo rozsądny cenowo czerwony Zinfandel z Gallo Family. Świetny smak, a cena w okolicach 20zł to naprawdę gratka. Oczywiście nasze sklepy potrafią czasem mnie zaskoczyć i to samo wino sprzedawać z narzutem rzędu 10zł. Niech ich szlag weźmie...
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Galvar » pt 21.11.2008 21:57

Ha! Że też dopiero teraz zajrzałem do tego wątku. :oops: ;)

Widzę, że jest tu zacna, obeznana z trunkami kompania. :P

Muszę się pochwalić, że w Gdańsku mamy od niedawna minibrowar, z którego piwo jest serwowane w Brovarni a ich jasne pełne naprawdę działa na zmysły podniebienia. Fajnie, ze w taki oryginalny, choć niszowy sposób sa kontynuowane tradycje gdańskiego browarnictwa, któremu łeb ukręciłą Grupa Żywiec... :?

Na szczęście w podgdańskim Bielkówku jest prężny Browar Amber, który oprócz masówki produkuje takie piwa jak Złote Lwy - dość mocne jasne piwo, Żywe - niepasteryzowane, jęczmienno-chmielowe piwo czy wreszcie, chyba mój ulubienbiec, piwo typu porter - Grand. :P

Osobiście bardzo lubię degudtować różne, często nieznane, gatunki i marki piwa i innych trunków. Potrafię przesiedzieć z pół i więcej godziny przed regałem aby wybrać coś interesującego. ;)

Mamy też w Gdańsku i Gdyni Degustatornie, w kórych jest możliwość degustacji rozmaitych, często nieznanych, marek piw z całego Świata. ;)

Ogólnie jestem zdania, że polskie piwa są najlepsze. Wystarczy tylko patrzeć dalej niż na obecną wszędzie masówkę. Poza tym na pewno czeskie i słowackie. Tutaj polecam Starovara, kóry w przystępnej cenie jest dostępny w sieci delikatesów Bomi (z reguły kupowałem w butelce, ale w puszce też się zdarza i smakuje ;) ).
Galvar, mag z charakterem. ;)
Galvar
Książę
Książę
 
Posty: 2718
Rejestracja: wt 07.06.2005 17:43
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Jakub Cieślak » pt 21.11.2008 23:08

Galvar pisze:Ha! Że też dopiero teraz zajrzałem do tego wątku. :oops: ;)

Długa i niebezpieczna jest droga do prawdy. :)
Galvar pisze:Widzę, że jest tu zacna, obeznana z trunkami kompania. :P

Zacna? Owszem. Obeznana? Jesteśmy jedynie bardziej świadomi tego, jak mało wiemy. :)

Galvar pisze:Ogólnie jestem zdania, że polskie piwa są najlepsze. Wystarczy tylko patrzeć dalej niż na obecną wszędzie masówkę. Poza tym na pewno czeskie i słowackie. Tutaj polecam Starovara, kóry w przystępnej cenie jest dostępny w sieci delikatesów Bomi (z reguły kupowałem w butelce, ale w puszce też się zdarza i smakuje ;) ).

Polskie BYŁY najlepsze. Były złote czasy, że w sklepie człowiek po prostu pół godziny mógł się zastanawiać jakie piwo wybrać. Teraz mamy trzech/ czterech producentów na krzyż, którzy walą masówkę pod piętnastoma markami. Są, owszem, wyjątki, ale to już nie to samo, co kiedyś. Stąd zupełnie mi piwa odeszły na dalszy plan. Czeskie i słowackie piwa, tak jak pewnie belgijskie, tradycji się trzymają i dobrze się mają. Ale kwestia dostępności to sprawa lokalna. Raz, że w Wawie Bomi jak na lekarstwo, dwa, że nie jest powiedziane, że tutejsze zamawia to samo, co gdańskie. Ale są u nas sklepy z ciekawym wyborem zagranicznych piw. Szokujące dla mnie jest to, że nawet taki głupi Kangurek na ul. KEN ma zaskakująco dobry wybór piw z importu.
Ale świat (zwłaszcza mój) nie kończy się na piwie. :)
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » ndz 23.11.2008 23:45

Jakub Cieślak pisze:Wartym wspomnienia może być bardzo rozsądny cenowo czerwony Zinfandel z Gallo Family. Świetny smak, a cena w okolicach 20zł to naprawdę gratka.

Zinfandel jest zacny podstawowy, ale Caberneta polecam raczej z edycji Turning Leaf i wyższych (Sonoma County w rozszerzających się lekko ku górze butelkach);
White Zinfandel od braci Gallo to dobra oranżadka na lato, aktualną porą nie ma sensu brać
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pn 24.11.2008 7:56

Zinfandel tylko czerwony. Żadne "rose"- niezależnie od edycji i producenta. A białe? Kurcze, chyba nie miałem przyjemności. Tą zaległość należy nadrobić! :) Oczywiście już na wiosnę, teraz pora dobrych, rozgrzewających czerwonych win. Ostatni dobry strzał: Chilijskie Yali Shiraz. Bardzo wyważone, dobrze wykształcone, mój ulubiony pełny smak dojrzałego shiraza.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pn 24.11.2008 8:17

JC> White Zinfandel to rose, nazwa pochodzi od sposobu produkcji (zostaje im, jak zawsze, za dużo gron czerwonych i rozrzedzają...
wino różowe to taka sympatyczna oranżadka, do posączenia przy temperaturze powyżej 25 stopni wieczorkiem - trafiają się takie i u nas
:-)
choć może to barbarzyństwo wspominać o czymś takim przy aktualnej aurze...
;-)
ja ostatnio staram się eksplorować Bierzo, czyli mocno charakterne wina, nienajłatwiejsze, ale sympatycznie otwierające się i dające satysfakcję z dłuższego sączenia wieczorkiem; pech chce, że u nas albo drogie, albo nie ma, trzeba polować na przystępniejsze cenowo, lub przywozić...

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pn 24.11.2008 8:30

Zatem tylko czerwony Zinfandel.
Barbarzyńcy jesteśmy, może już trochę lepiej wychowani, ale barbarzyńcy. Zatem nic, co barbarzyńskie, nie jest nam obce. :)
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pn 24.11.2008 8:38

Wypraszam sobie, mi niektóre barbarzyńskie zwyczaje są obce - np. picie kawy (ale to inny temat na inny topic)
;-)
Spróbuj kiedyś JC rose Zinfandelowe w lecie, przy upale, pod wieczór - będziesz miał tańszą alternatywę dla czegoś naprawdę solidnego, jak Riesling czy Gruner Veltliner, ale pozostaniesz w kręgu winnym (a nie np. piwnym);
rose to nie jest najlepsza forma wina, ale czasami pasuje do okoliczności
:-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pn 24.11.2008 17:48

Rose jest fe. ;) Wolę białe- białe. Choćby podstawowy reński smak jest w sam raz na ciepłe dni. A z kalifornijskich kompotów na lato preferuję Paul'a Massona w wersji białej. Pyszka po prostu.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Galvar » pt 28.11.2008 12:38

Jakub Cieślak pisze:
Galvar pisze:Ogólnie jestem zdania, że polskie piwa są najlepsze. Wystarczy tylko patrzeć dalej niż na obecną wszędzie masówkę. Poza tym na pewno czeskie i słowackie. Tutaj polecam Starovara, kóry w przystępnej cenie jest dostępny w sieci delikatesów Bomi (z reguły kupowałem w butelce, ale w puszce też się zdarza i smakuje ;) ).

Polskie BYŁY najlepsze. Były złote czasy, że w sklepie człowiek po prostu pół godziny mógł się zastanawiać jakie piwo wybrać. Teraz mamy trzech/ czterech producentów na krzyż, którzy walą masówkę pod piętnastoma markami. Są, owszem, wyjątki, ale to już nie to samo, co kiedyś.
Ależ Jakubie, polskie powszechne marki piw nie są przecież przymusem. ;) Polecam Ci rozejrzenie się, np. w ww. Bomi choć nie tylko, za produktami średnich czy też małych browarów. Wierz mi, że dopiero tam uświadczysz smakowej uczty polskiego browarnictwa. ;)

No a co do tego, że piwo nie jest całym światem acja. Nawet jeśli chodzi o trunki. Ja np. lubię czasem sobie wypić, z kimś, wino, choć tutaj do pięt Wam w wiedzy i doświadczeniach nie dostaję. ;)
Galvar, mag z charakterem. ;)
Galvar
Książę
Książę
 
Posty: 2718
Rejestracja: wt 07.06.2005 17:43
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Alganothorn » pt 28.11.2008 13:07

Miodowy 'Ciechan' był i jest, pozostałych piw znad Wisły mi nie trzeba
:D
jak dla mnie piwny krajobraz się specjalnie nie zmienił...
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pt 28.11.2008 14:54

"Ciechan" występował też w wersji niemiodnej, nie? Znana mi marka, smakowite. Ale właśnie niemiodne. Ale to nie są dla mnie rarytasy. Dobre smaki, jedno dobrze schłodzone piwo w jakiś gorący dzień- to przyjemność. Ale nic ponad to.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Jakub Cieślak » pt 28.11.2008 20:31

Ty, Alganie, oblatany jesteś nieco z greckimi winami. Mam tu jednego nieobeznanego, który pił w Grecji wino i strasznie choruje na to by je zdobyć. Z meandrów jego pamięci jedynie przebija nazwa Apela, lub coś w tym guście. Masz li pomysł, o co chodzi?
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » sob 29.11.2008 8:13

JC> na priv wszystkie szczegóły proszę, na wstępie kojarzy mi się coś w stylu czerwonej Nemei, ale nic porywającego...
co do Ciechanów - są i inne, najłatwiej upolować w...zdrowej żywności
:D
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pn 01.12.2008 8:27

Odnalazłem w Le'clercu ursynowskim- Apelia. Klasyczny Imiglykos. Sprezentowałem mu. Dla siebie nie kupowałem. W sumie dawno nie piłem Imiglykosa, w ogóle dawno nie piłem pół słodkiego wina. Może warto sprawdzić, czy dalej smakuje.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pn 01.12.2008 9:08

No to fajno
:-)
wina oficjalnie półsłodkiego nie piłem wieki, w sumie od dawna nie stosuję określeń 'wytrawne/półwytrawne/półsłodkie/słodkie', jakoś szczepy i apelacje wystarczają (ale w sumie to i odporność na zabójcze stężenia tanin też, niemal każde wino podejdzie, kwestia dań towarzyszących...;-) );

pozdrawiam

PS. w sumie określeniami 'słodkość-wytrawność' poruszam się w krainie 'gorszych' mader, ale niedługo skończy się ostatnia butelka z urlopu, a biorąc pod uwagę wybór i ceny u nas nieprędko pojawi się kolejna... :-(
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pn 01.12.2008 9:20

Też raczej dobieram wina szczepami, rzadko kiedy zwracam uwagę na wytrawność- nie ma to już dla mnie znaczenia. Czasem można znaleźć na półkach takie "rodzyny" jak "półsłodki" merlot, czy cabernet, ale to zwykle rzuca się w oczy.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Jakub Cieślak » pn 05.01.2009 12:50

I jedziemy znów do góry z procentami.
Dwie znajomości zawarte:

- Tytułem zweryfikowania Laphroaig, tym razem w edycji Cask Strength. Tak, Laphroaig jest w moim guście i to bardzo. CS jest nieco ostrzejszy, bardziej uderza w nos, nuty utrzymane w tej samej konfiguracji- prosto z wędzarni, dużo rzemieni utaplanych w torfie, słona morska woda, na końcu języka cytrusowo. Jeżeli o jakiejś łysce można powiedzieć, że ma długi "finisz" to LCS ma tak długi finisz, że końca nie widać. Smak zostaje jeszcze po czterech szczotkowaniach zębów. :)
- Tytułem zapoznania się- Talisker. Jedyna produkcja z wyspy Skye. Czyli dalej klimaty około Islay'owe. Niestety, lekki zawód. Idzie w bourbonową słodycz, próbuje trwać przy jakiejś wytrawności, niewyraźne za nadto nuty z morza, czuć sianem. Krótki "finisz".
Dwie poznane przy okazji (smakowanie było krótsze, przy okazji, zatem nie opiszę dość dokładnie wrażeń):
- Scapa. Tutaj jest coś dla smakoszy bourbonowych słodkości, wyraźne sianko, nie w moim guście.
- Craganmore. Blisko Scapy, choć mniej słodkawa i z dłuższym finiszem- tak podłóg mojej pamięci. Mniej smaczna, niż Talisker.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Wotan » pn 05.01.2009 13:59

co do procentow to powiem tylko, ze nie jest dobrym pomyslem wciagac tequile nosem ze stolu w sylwestrowa noc :D
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Jakub Cieślak » pn 05.01.2009 14:23

Wotan, z Ciebie to wyrasta niezłe ziółko normalnie... :) Nie poznaję kolegi.
W sylwestrową noc to my tylko pooglądaliśmy fajerwerki i grzecznie do wyrek. Żadnych szaleństw.
Przejrzałem dokładnie wątek i zauważyłem, że z Gvynem dość podobnie wędrujemy poprzez świat łysek i gusta chyba zbliżone. Highland Park wysoko oceniony, Scapa nie przypasowała. Szkoda, żeś nie wybrał wtedy Taliskera, pewnie by Ci bardziej przypasował. A co zabawne, wnikliwa analiza pokazuje, że nie zawsze rozchodzi się tu o wiek łyski. Scapa w postawowej edycji chwali się czternastoma laty, Craganmore ma dwanaście lat, a te, które mi przypasowały, posiadają po dziesięć lat. No oczywiście zaraz mi tu ktoś krzyknie, że przecież są i takie 17, 20 i ileśtamletnie i w nich czuć zapewne inną jakość. Jeżeli materiał wyjściowy jest fajny to rzeczywiście z wiekiem pewnie jest jeszcze fajniejszy. Jeszcze długo się o tym nie przekonam.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Wotan » pn 05.01.2009 15:00

Talisker jest ze Skye prawda ? Chyba przejezdzalem kolo dystylernii - robi wrazenie. Strasznym fanem whiskey nie jestem, ale obecnie mam w szufladzie jeszcze z pol butelki 10 letniego Glenfiddicha - i jest fajny :-)

Poza tym polecam Benromach ze Speyside, ale tylko ze wzgledow osobistych (spedzilem w ich dystylerni 5 dni krecac krotkie video i zapach tego trunku budzi wspomnienia)
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Wotan » pn 05.01.2009 15:03

dodam jeszcze ze reklamami gardze, ale ta im sie udala:

http://www.youtube.com/watch?v=y3yGfZiik4c
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Jakub Cieślak » pn 05.01.2009 15:22

Glenfiddich nie jest fajny, ale widzę, że będą jeszcze z Ciebie ludzie, Wotan. :) Kierunek dobry.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » pn 05.01.2009 20:02

W nawiązaniu do "Spejsajdowych łyżek", chwytając temat. W trakcie odbywania jednej z praktyk jeden z moich patronów okazał się koneserem szkockiej (i brendy, ja trochę mniej chociaż hiszpańską brendy i calvadosem byłem mile zaskoczony), i zgodnie z dobrym zwyczajem, pewnego wieczoru zaprosił mnie do siebie na "przegląd barku". Pośród wielu flaszek trafiły się dwie Glenfiddich 12 i 18 yo (obie raczej mierne) i Glenfarclas 12 yo - pyszny, słodziutki napój - w życziu nie pomyślałbym że tak "highly sophisticated drink" jak szkocka może przybrać tak pogodny słodki smak z niezłą głębią i delikatnym finiszem; który to trunek, niniejszym, chciałem wam gorąco polecić.

Ale abstrahując od mocnych alkoholi chciałem się z wami podzielić moimi wątpliwościami odnośnie win. Czy zauważyliście że niezależnie od ceny na stoiskach winiarskich trudno znaleźć wino bez siarczanów. Za każdym razem tą siarkę również czuć (szczypie w język). Czy ktoś wie z jakiej racji taka maniera i gdzie ewentualnie można dostać wino bez siarki?
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Jakub Cieślak » pn 05.01.2009 20:31

Hehe, akurat to, o czym piszesz, Gvynie, jest nieuniknione. To nie jest żaden dodatek do wina, ale po prostu zupełnie naturalny efekt produkcji. A że weszły wszędzie (chyba w ramach UE) przepisy o informacji o różnych ciekawych zjawiskach (mogących źle działać na uczulonych na nie) występujących w produktach żywnościowych, to muszą informować o tym, że produkt zawiera takie fajne związki (w tym przypadku muszą wiedzieć o tym uczuleni na SO2). Nie ma to nic wspólnego z klasą i jakością produktu, który tak chętnie chłepcemy. :) Jeżeli trafisz na wino bez tej informacji to zapewne nie jest ono produkowane na rynki, gdzie takie przepisy obowiązują.
To tak jak z produktami cukierniczymi wytwarzanymi w miejscach, gdzie robi się rzeczy z orzechów i musi być informacja, że może zawierać śladowe ilości tego i tego.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Jakub Cieślak » pt 30.01.2009 9:45

No i znowu okazja do potwierdzenia, że Laphroaig rządzi. Przy okazji urodzin przyszło mi smakować edycję "Quarter Cask". To chyba najjaśniejszy punkt z podstawowej kolekcji Laphroaig'ów. Najlepiej oddaje smaki powiązane z tym tytułem. Konsystencja, zapach i smak kojarzą się z kremem, to mocno dymna kompozycja aromatów o naprawdę lekkim uderzeniu alkoholu. Zupełnie nie czułem potrzeby dodawania wody, co było konieczne przy próbowaniu edycji zwykłej i Cask Strengh. Myślę, że w ten sposób zamykam etap poznawania Laphroaiga i dodaję go do tytułów godnych polecenia wszystkim fanom smaków z regionów Islay.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » pt 30.01.2009 20:57

Jakub na stronach Krakowskiego scottishhouse'u można znaleźć Port Ellen chyba najbardziej poszukiwanego łiskacza z Islay (bo destylarnia póki co nie działa), butelka 800 zł, ale będąc w Krakowie namów właścicieli na szklaneczkę - zwłaszcza przy zakupie dadzą Ci skosztować - wrażenie jest takie jakby ktoś puścił muzykę w momencie zetknięcia warg z płynem :D
Laphruaga będę testował tylko powiedz mi proszę, o ile możesz, skąd wziąłeś quarter caska?
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Jakub Cieślak » pt 30.01.2009 23:12

A jest jakiś problem ze zdobyciem tego trunku? W Warszawie funkcjonuje kilka konkretnych sklepów. Nie do końca tani, ale sprawny sklep Ballantines pe.el. Nie do końca konkretny, ale tani sklep Grand Prix, alkohole świata pe.el, gdzie przez internet zamówione flaszki wychodzą za rozsądne ceny. I tu miałem możliwość zakupu tych trzech edycji. To żaden niszowy produkt. Pewno dużo trudniej kupić 15 letniego Lafrojga. Niezależnie od ceny.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Jakub Cieślak » sob 31.01.2009 12:44

Przejrzałem ofertę wspomnianego przez Ciebie sklepu. Bardzo specyficzne edycje. Bardzo ciekawa oferta. Widać, że nastawieni na bardzo obytych znawców tematu. Tylko, żeby tak pieniądze mieć...
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Jakub Cieślak » czw 19.03.2009 13:24

Co jest, panowie? Kryzys zagląda Wam do kufli/ kieliszków/ szklanek? Nie tykacie żadnych ciekawych trunków? Ja muszę się przyznać, że znowu nie tak dawno temu miałem okazję smakować whisky Jura. Kolejna sympatyczna bestia, choć nie tak charakterna, jak te rude, które lubię najbardziej. Jura ma wyraźną nutę sezamu, nie jest ani jakoś wytrawna, ani słodkawa, nie idzie w stronę bourbonów, ma całkiem przyjemny i całkiem długi finisz.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » czw 19.03.2009 19:14

Kryzys kryzysem, a zawartość kufli/kieliszków/szklanek zawartością kufli/kieliszków/szklanek...
;-)
Tykamy różne trunki, ciekawsze i mniej, a ostatnio:
Burmester Porto Tawny: dość wyraźny, jak na tawny, owoc, sympatyczne, dość długie
Osborne Porto Late Bottle Vintage 2003: rewelacyjny rocznik dla porto LBV (nie wszystkich, ale dla większości domów porto na pewno) dał cudownie ciemną barwę i głęboki aromat; smak słodszy lub mniej słodki zależy już od konkretnego producenta (Taylor's wyszedł słodszy, niż np. Fonseca), Osborne plasuje się bliżej tych mniej słodkich, przy czym 'mniej słodki' dla takiego trunku i tak oznacza wino deserowe
:-)
win czerwonych nie wymieniam (nic na kolana nie rzuciło), białe czekają na wyższe temperatury (jestem bardzo ciekaw zwłaszcza trzech rieslingów), jeśli temperatury spadną odpalimy balsam ryski
;-)
z piw mile zaskoczył Stout z Browarmii przy Krakowskim Przedmieściu 1 - niby nic, a cieszy

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » czw 19.03.2009 20:16

A mi się ostatnio w ogóle czerwone (białe tym bardziej) wina wyłączyły. Jakoś nie mam ochoty na te smaki. Mam nadzieję, że to krótka przerwa, bo wina ogólnie są fajne. :) Chętniej sięgam po rudzielce, choć miałem też ostatnio smaka na brandy. Bardzo sympatyczne Soberano pozwala mi sądzić, że świat brandy jest kolejnym światem wartym zwiedzenia.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pt 20.03.2009 8:34

JC, brandy jest jak najbardziej ciekawym światem pełnym niezwykłych doznań podniebiennych - ja sobie ten świat daruję z racji jego specyfiki: brandy sączy się nawet delikatniej niż whisk(e)y, butelka stoi sobie kilka miesięcy, a na to trzeba miejsca
:D
z brandy (choć niektórzy jej do klasycznych brandy nie zaliczają) mamy w domu Metaxę 5*, czyli idealne rozwiązanie na zimowe przemarznięcie
;-)
jakbym miał miejsce, może bym się szarpnął na jakiegoś Calvadosa, na chwilę obecną 'klasyczne' brandy jakoś mnie nie ciągną - nie na tyle, żeby kupować całą butelczynę; mogę posączyć lampkę koniaku po obiedzie, ale na własny użytek przedkładam chwilowo Porto
:-)

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » wt 02.06.2009 9:00

Wreszcie!
Wreszcie całkiem porządny sklep z porządnymi cenami: www.singlemalt.pl.
Wreszcie posiadam solidną kolekcję szklanek Glencairn Glass i nie mam stracha, że jak ktoś do mnie wpadnie na wspólną degustację to nie będę miał dla niego odpowiedniego naczynia do delektowania się rudą.
Wreszcie powtórzyłem spotkanie z Highland Parkiem celem zweryfikowania swojej opinii o tym trunku.
Myślę, że to bardzo solidna łyska z charakterem, choć na pewno nie jest to ten słony i wytrawny torf z regionu Islay. Ma jakieś wspólne nuty, gdzieś w tle przewijają się morskie klimaty, ale przede wszystkim znajdujemy w tej łyski jedwabną słodycz i solidną nutę sezamu, miodu i wrzosu. Harmonia, o której pisze Jackson, to największy atut tej whisky. To jest taka wzorcowa whisky. Niestety, nie jest to ten smak, który pokochałem smakując Ardbega i Laphroaiga. Zatem stało się, liderem moich notowań zostaje Laphroaig, potem Ardbeg. Myślę, że region Islay mam jako tako obcykany (przy tym zaliczyłem też nieco Orkady, Skye, Jurę), czas przenieść się na Highlands. :)
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Jakub Cieślak » pt 06.11.2009 14:54

Czas wpłynąć z powrotem na mój ulubiony temat. Znowu Was pomęczę łyską. Przy okazji uczestniczenia w góralskim weselu i przy okazji narodzin pierworodnego miałem okazję świętować całkiem smacznymi napojami wyskokowymi.
Należy wymienić tutaj Dalmore z Wysokiego Lądu. 12 letni smaczny zwierz, ale nic nadzwyczajnego. To samo należy powiedzieć o Obanie. 14 letni starzec Oban, gorąco polecany mi przez rodziciela, okazał się zawodem. Nic niezwykłego, po prostu bardzo solidna łyska o mocnym uderzeniu alkoholu. No i oczywiście obowiązkowy powrót na Islay- łyska Bruichladdich, edycja Peat, czyli baaardzo torfowa. W dodatku pojawia się nuta medyczna, którą tak lubię w irlandzkich rudych. Bardzo sympatyczna bestia, smakowita. Uwielbiam ten zapach roznoszący się po szklance. Bardzo dobre, ale jednak ciut za Ardbegiem i Laphroaigiem.
Jako ciekawostka, polska whisky, ale żaden Dark, tylko Starka. Sprawdźcie. Robiona prawie identycznie, całkiem niezła substancja. Oczywiście nie tak subtelna i ciekawa, ale jednak jest to lepsze od płynu do silnika jakim jest dla mnie normalna wódka, czy inne świństwa.
A co do płynów do silnika to jeden znakomity wyjątek- Śliwowica Łącka. Da się pić, choć człowiek czuje ogromny respekt przed ilością procentów zawartych w tym bimbrze. Całkiem do rzeczy ciecz. Na wesele jak znalazł.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Poprzednia

Wróć do Offtopicownia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości

cron