Z cyklu- ukultarnij się!

Czyli tutaj rozmawiamy o wszystkim i o niczym... ;)

Postautor: Jakub Cieślak » wt 08.05.2007 22:39

A zatem mówimy o sumie, nie o różnicy zdań. :)
Zaimportować reżysera to jedno, zaimportować sztukę to drugie, ale trzecie i czwarte to, żeby to wszystko miało jakąś klasę, potencjał i uznanie... Właśnie o tym mówię, że z tym wszystkim nie jest źle.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pn 20.08.2007 13:36

I znowu Teatr Polonia

'Shirley Vallentine'

Jeden z największych przebojów scen teatralnych został w końcu obejrzany i przeze mnie (piękniejsza połowa nie jest takim analfabetą teatralnym i widziała wieki temu)...
Monodram ze wszystkimi tego konsekwencjami - tyle tylko, że jest to największa siła Jandy i przykucie widza, pociągnięcie całego spektaklu to dla niej żadne wyzwanie, robi to lekko i z dużą swobodą;
historia dość prosta: kobieta koło 40 podsumowuje swoje życie, dochodzi do wniosku, że straciła 'to coś' i próbuje 'to' odzyskać - niby banał i schemat, ale...
...no właśnie, to 'ale' to z jednej strony świetny tekst, z drugiej doskonała gra;
o tej sztuce nie warto pisać dużo - po prosu trzeba ją obejrzeć, bo pomijając nawet fakt, że jest świetna, jest też fenomenem naszych scen (chyba nie tylko warszawskich)
ocena 9/10

'Darkroom'

Spektakl niezwykle wysoko oceniany przez krytyków, poruszający ciekawe tematy, sceneria aktualna - wystarczające powody, żeby pójść (poza tyn grany w czasie, gdy większość teatrów jeszcze ma przerwę wakacyjną);
bohaterowie sztuki to gej śpiewający karaoke w klubie gejowskim, młode małżeństwo i dziadek (młodej żony), neofita Radia Maryja; wszyscy w pewnym momencie lądują w tym samym mieszkaniu, zderzają się poglądy, postawy...
brzmi mało ciekawie, bo i pomimo całego potencjału takich układów, rzadko udaje się wydobyć z nich to, co najbardziej wartościowe - tutaj się udało; sztuka jest lekka, a równocześnie porusza poważne tematy, nie moralizuje, ale pokazuje, jest dowcipna, ale i inteligentna...jest taka, jakim potrafi być życie, że się tak w bardzo wyświechtany sposób wyrażę;
ta sztuka jest nie tylko dobra - jest też znakomicie zagrana i jeśli Mohr nie dostanie jakiejś nagrody za swoją kreację, to będzie to wielka niesprawiedliwość...
oglądajcie, póki grają, bo jest na co popatrzeć;
życie jest jak darkroom mówi jeden z bohaterów sztuki - cóż to znaczy, przekonajcie się sami
;-)
ocena: 9,5/10

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Lord Turkey » pn 07.01.2008 22:15

Złoty wiek malarstwa flamandzkiego
w Muzeum Narodowym.

Kiedy zobaczyłem reklamujące wystawę plakaty obiecałem sobie, że pójdę, obejrzę i skorzystam. Niezła okazja, żeby zobaczyć obrazy Rubensa, van Dycka i Jordaensa. Tak się zbierałem, że przyszedł grudzień i zbliżał się termin zamknięcia - to podziałało i w efekcie wystawę odwiedziłem na dwa dni przed jej końcem. Chwilę marudziłem na przewalające się przez sale spragnione sztuki tłumy, lecz stwierdzenie, iż są to spóźnialscy, z którymi tak wiele w tej sytuacji mnie łączy, oraz wspaniałe płótna, które były dookoła - skutecznie rozpogodziły mój nastrój.

Osobiście przepadam za interesującymi wystawami poświęconymi malarstwu. Nie każda propozycja zasługuje na takie miano, lecz kiedy się trafi - kręcę się wokół tematu, aż znajdę trochę czasu.

Wystawa została zorganizowana bardzo dobrze. Obrazom podzielonym tematycznie towarzyszyły dość wyczerpujące (dla laika) informacje poświęcone autorom, ich twórczości, jak i poszczególnym gatunkom w sztuce.

Całość podzielono na poesie (gatunek ukazujący w bardzo zmysłowym przedstawieniu radość życia ), storie (tematy biblijne, mitologiczne, ludowe - bardzo wzniosłe i mające na celu dawać exemplum postępowania, życia), przedstawienia zwierząt (głównie motyw polowań i "spiżarek"), flory; pejzaże i malarstwo gabinetowe.

Szczególne wrażenie zrobiły na mnie płótna Willema van Herpa. Jego "Wesołe towarzystwo" będące alegorią pięciu zmysłów, "Kazanie św. Antoniego do zwierząt", dynamiczny obraz "Atalanta i Hippomenes", który stanowi interpretację greckiego mitu.

Wspaniały, pełen symboli "Pijany Sylen" Rubensa z mistrzowsko wykonanym światłocieniem, który sprawia wrażenie prawdziwie naturalnego. "Gra w karty" Rombouts'a z wieloznacznym spojrzeniem umieszczonego na nim artysty, czy niepokojący "Pokłon trzech króli" Simona de Vos.

Ze zdziwieniem muszę przyznać, że niewiele obrazów wielkiej trójki tej wystawy naprawdę doceniłem, znacznie większe wrażenie zrobiły na mnie powyższe dzieła.

Było warto. Wyszedłem z poczuciem wielkiego kulturalnego spełnienia. Wystarczy na pewien czas :wink:
Był ktoś? Może podzieli się wrażeniami?
Pozdrawiam.
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Lord Turkey » pt 21.03.2008 22:45

12. Wielkanocny Festwial Beethovena praktycznie za nami. Miałem przyjemność posłuchać Schuberta i Czajkowskiego w świetnym wykonaniu trio z Petersburga oraz Mahlera i Brucknera w towarzystwie orkiestry z Berlina.

Fortepian, wiolonczela i skrzypce w połączeniu z monumentalną, niezwykle poruszającą muzyką Czajkowskiego były czymś niezmiernie odmiennym od sali koncertowej w Filharmonii, gdzie każdy z muzyków stanowił zaledwie element olbrzymiej układanki. Mimo to obserwowanie pojedynczych artystów pozwoliło zdobyć nieco wiadomości na temat różnych, nieraz niezwykłych instrumentów. Wrażenia z dwóch koncertów inne, ale z pewnością pozytywne. Warto raz na jakiś czas oderwać się od codzienności filmów i telewizji. Nawet nie będąc miłośnikiem muzyki klasycznej.
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » sob 22.03.2008 0:25

'Kobiety w sytuacji krytycznej'
Teatr Polonia

Fabuła: 4 i 1-a kobieta (kto obejrzy zrozumie, dlaczego nie podaję po prostu 5) opowiadają o swoim życiu, każda jest w innej sytuacji, każda sytuacja jest mniej lub bardziej krytyczna...
Obsada: dobra, bez rewelacji, ale na solidnym poziomie (Janda nie gra, córka tak)
Ocena: no właśnie...
...niby w gazetach niezwykle pozytywnie, niby temat znany przez Jandę od podszewki, ale wszystko 'niby' - niby fajnie, a jakiś taki niedosyt pozostaje; rozmawiałem o tym ze znajomymi, którzy też widzieli tę sztukę i wrażenia podobne: po 'Shirley', po 'Darkroomie' czy 'Boskiej' poprzeczka wisi wysoko, a tu dostajemy sztukę solidną, ale nic więcej;
godne polecenia, jeśli ktoś zaczyna przygodę z 'Teatrem Polonia', ale można zacząć naprawdę solidniejszą sztuką (zwłaszcza, że ceny są u Jandy dość konkretne...)
a więc: 6,75/10 (w każdym innym teatrze solidna 7, tutaj - nie)

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Lord Turkey » śr 16.07.2008 22:33

Teatr Polonia
"Grube ryby"


reż. Krystyna Janda

Moja pierwsza wizyta w teatrze Jandy, sprowokowana po części przez liczne i pozytywne recenzje Algiego w niniejszym temacie, a po części przez prezent w postaci biletów na premierę "Grubych ryb". Komedia mieszczańska z typowymi dla niej elementami. Muszę przyznać, że do przerwy było krucho, żarty - pomimo wybuchającej salwami śmiechu widowni - wydawały mi się jakieś takie zbyt banalne. Całe szczęście - po przerwie wszystko nabrało rumieńców, a lotność padających ze sceny słów gwałtownie wzrosła. Czyżby komediopisarz Michał Bałucki miał często spotykający autorów różnej maści problem z tym "jak zacząć"? Możliwe. Także obsada była bardzo przyzwoita - Cezary Żak, Artur Barciś i dwie młode studentki szkół teatralnych: Justyna Kulig oraz Małgorzata Kocik. Bardzo przyzwoicie, choć obyło się bez rewelacji -ale taka była sztuka, nie stwarzała specjalnych wyzwań aktorskich.

Generalnie grę i sam spektakl oceniam bardzo dobrze. Jeżeli oczekujemy ambitniejszej rozrywki - "Grube ryby" będą doskonałym wyborem.
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » czw 06.11.2008 12:30

Teatr Wielki / Opera Narodowa
'Faust'

To chyba objawy podeszłego wieku, że człowiek zaczyna chodzić do opery w celach kulturalnych, a nie np. szukając toalety...
Nie będę przybliżał fabuły, bo na ogół fabuła mało nas interesuje, kiedy idziemy do Opery - bardziej śpiew, muzyka, choreografia, scenografia i pewna doza ciekawości (np. 'ile zasypiających osób uda się wypatrzeć' albo 'ile osób wyjdzie po drugim akcie i nie wróci'); fabuła jest i tyle
patrząc na pozostałe elementy, niestety, też trzeba powiedzieć, że 'są'...
śpiew nie rzuca na kolana, muzycznie to nie moja bajka, oszczędna i symboliczna scenografia jest jakimś znakiem czasu, ale, znowu, raczej nie mojego, najlepiej obroniła się choreografia (wstawki z, ponoć bardzo słynnym, walcem, balecik, charakterystyczne prowadzenie gestów dla tego reżysera etc.);
po wizycie nauczyłem się kilku prawd odnośnie mojej operowej percepcji:
- loże są fajne, jeśli chodzi o szybkość zajmowania / opuszczania miejsca, ale zupełnie niepraktyczne, jeśli chodzi o próbę czytania napisów (śpiewali en francais: może w rozmowie bym zrozumiał więcej, ale ponieważ dla nikogo nie był to chyba język ojczysty, na dodatek śpiew operowy nie pomaga, zrozumieć było trudno, jakież to słowa nam przekazują...)
- warto przesłuchać sobie kilka passusów z danej opery, żeby wiedzieć, czy w ogóle warto iść
- warto zabrać coś do picia na przerwy, marża TWON na napoje rzuca na kolana...

czy warto? o ile nie jesteście wytrawnymi bywalcami, dla których nazwiska reżyserów teatralnych i operowych są tak samo znane, jak filmowych, to warto, ewidentnie przedstawienie miało swój styl;
jeśli jednak opera to dla Was raczej coś egzotycznego, wybieracie się tam raz na kilka lat (albo po raz pierwszy), preferujecie 'klasyczny pop' (w typie Mozarta - lekkie, łatwe i wpadające w ucho), to, jak mawiał nasz były prezydent, nie idźcie tą drogą...
cieszę się, że byłem, bo nauczyłem się, że o ile w teatrze przed spektaklem wystarczy mi kilka recenzji, to tutaj muszę przesłuchać jeszcze warstwę muzyczną
;-)

dla chętnych polecam Moscow City Ballet, który przyjeżdża niedługo i można sobie poobcować z bardzo przyjaznym dla ucha Czajkowskim; osobiście uważam, że 'Jezioro Łabędzie' jest lepsze dla oka, a 'Dziadek do orzechów' lepszy dla ucha, więc na Rosjan popatrzymy, a na 'Dziadka' wybierzemy sie kiedyś do TWONu, muzycy są tu bardzo przyzwoici

ocena: 7/10

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: RaF » czw 06.11.2008 14:48

Alganothorn pisze:dla chętnych polecam Moscow City Ballet, który przyjeżdża niedługo i można sobie poobcować z bardzo przyjaznym dla ucha Czajkowskim; osobiście uważam, że 'Jezioro Łabędzie' jest lepsze dla oka, a 'Dziadek do orzechów' lepszy dla ucha, więc na Rosjan popatrzymy, a na 'Dziadka' wybierzemy sie kiedyś do TWONu, muzycy są tu bardzo przyzwoici

Właśnie się wybieram na nich w grudniu, bilety już przyklepane. Zobaczymy :)
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » czw 06.11.2008 22:16

RaF pisze:Właśnie się wybieram na nich w grudniu, bilety już przyklepane. Zobaczymy :)

Ciekawe, czy się zobaczymy, moje bilety leżą w szufladzie
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: RaF » pt 07.11.2008 11:24

Znaczy, moje bilety też ;)

Rozumiem, że idziecie na JŁ, znaczy, 13-go?
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » sob 08.11.2008 22:51

Znaczy: dobrze rozumiesz
:-)

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Alganothorn » wt 27.01.2009 10:58

Liczyłem na to, że drugi admin napisze pierwszy, ale się ociąga
;-)
w związku z tym, za jednym podejściem, ostatnie wizyty kulturalne:

'Jezioro Łabędzie' w wykonaniu wspominanego MSB
krótko: wysoki poziom baletu, sporadyczne asynchrony, świetni soliści, koszmarne nagłośnienie z głośników w Sali Kongresowej - nigdy więcej...
...poza tym męki przy wejściu i problemy z wydostaniem się dopełniły obrazu niechęci do tego miejsca (ale nie wpłynęły na pozytywne wrażenia po samym balecie)

'Dziadek do orzechów' w wykonaniu rodzimym, TWON
krótko: dobry Boże...
jeśli taki dyletant i profan widzi asynchrony co i rusz, to musi być kiepsko...jeśli jedna osoba podnosi jeszcze nogę, a druga zaczyna opuszczać, to jest kiepsko...jeśli soliści tracą siłę i po kilku chwilach lądują z towarzyszeniem głośnego 'łuuUUUUP' (bo siła niezbędna do amortyzowania skończyła się po kilku chwilach), to jest kiepsko...ale jeśli asynchrony są w scenach trzyosobowych, a nie tylko zbiorowych, to już jest bardzo niefajnie
:-(
smutne to i tyle;
muzyka za to była bardzo dobra, co orkiestra, to orkiestra (a te mamy solidne), z dodatkowych atrakcji była pokaźna liczba dzieci, od jakichś 3 lat w górę, co powodowało okraszanie występu dodatkowymi atrakcjami
;-)

'Romulus Wielki' w Teatrze Polonia
krótko: Gajos - i wszystko jasne...
generalnie Janda potrafi zdominować scenę i przyćmić pozostałych aktorów, ale to, co zrobił Gajos w 'RW' przerosło nawet dokonania Pani Krystyny: zdominował, wypełnił po brzegi i zdeklasował konkurencję; zawiesił poprzeczkę tak wysoko, że nikt nie miał szans mu dorównać;
sęk w tym, że w takiej sytuacji nie trzeba dorównywać, ale, jak mawiał Młynarski, robić swoje, czyli solidnie grać - o ile udało się to ministrom, czy kamerdynerowi, to już Emilian i córka (w tej roli Magdalena Walach - jak dla mnie może ograniczyć się do seriali :-( ) wypadli bardzo kiepsko; co gorsza, zawiodła mnie Ewa Wiśniewska w roli małżonki cesarza, zagrała po prostu kiepsko, co przy jej możliwościach oznacza ocean niewykorzystanego talentu i potencjału...
sztukę wyreżyserował Krzysztof Zanussi i zrobił to, moim zdaniem, znakomicie; w sztuce znajdujemy mniej lub bardziej subtelne aluzje i 'uwspółcześnienia', które z wyjątkiem jednego (tragiczne pomostówki) są bardzo trafione i urozmaicają całość - te same elementy przez niektórych krytyków zostały zmieszane z błotem mi akurat podeszły niemal idealnie;
w największym skrócie: dobra sztuka w bardzo udanej reżyserii ze świetną rolą tytułowego bohatera
:-)
z historycznego obowiązku zaznaczam, że treść to fikcja, opisane elementy nie miały i nie mogły mieć miejsca, ale nie odbiera to nic sztuce jako przedniej rozrywce intelektualnej
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: RaF » wt 03.02.2009 13:35

Alganothorn pisze:Liczyłem na to, że drugi admin napisze pierwszy, ale się ociąga
;-)

Się ociągałem, bo jak bym pisał pod wpływem chwili, to bym pewnie bluzgami wygarnął :P Najpierw sterczałem jak kołek na wygwizdowie (mróz + wiatr) przez przeszło 20 minut, czekając na wejście, bo czynne były tylko jedne drzwi, przez które musieli się przetoczyć najpierw uczestnicy jakiejś wcześniejszej imprezy, a wchodzącym od razu musieli sprawdzać bilety (mimo że później w środku odbywało się drugie sprawdzenie). Jak się udało wreszcie wejść do środka i zająć miejsce, zaczęły się ogłoszenia parafialne, reklamy czekoladek luksusowych i jakichś siłowni, gdzie nam zrobią dobrze. Że Kongresówka = mała scena, a przeto miejsca na orkiestrę niet, muzyka szła z playbacku. Że siedziałem na amfiteatrze, skierowany prawym uchem do prawego głośnika, słyszałem tylko jeden kanał, tak więc wrażenia słuchowe były absolutnie niepozytywne.

Na samym balecie się nie znam, nie jest przedmiotem mojej fascynacji, wybrałem się z ciekawości, tancerze potańcowali, poskakali, nikt się nie wyłożył, było ok.

Potem zaczęły się powroty... Na samym początku jakichś dwóch patafianów musiało się stuknąć, przez co na wyjazd z parkingu czekałem z pół godziny. Generalnie zamiast baletu z wieczoru zapamiętałem głównie totalne wkurwienie :P
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » pt 12.06.2009 8:00

'Lew w zimie' (w ramach WST)

Nawet taki analfabeta teatralny jak ja (z nielicznymi wyjątkami nie pamiętam nigdy, kto gdzie gra, nie pamiętam, kto gdzie i co reżyseruje, nie kojarzę scenografów etc.) kojarzy kilka nazwisk wśród reżyserów. Jednym z nich jest Jarzyna, toteż kiedy nadarza się okazja zobaczenia, co ma do zaoferowania widzowi, nawet taki typ jak ja korzysta...
...poza tym 'Lwa w zimie' bardzo lubię;

fabuła jest stosunkowo prosta, rzecz dotyczy przekazania władzy przez starzejącego się ojca któremuś z synów; różne okoliczności, różne charaktery, wygrywanie interesów z kobietami w tle - w oryginale rzecz dotyczy Anglii, Jarzyna przeniósł to do współczesnego holdingu;
dobry pomysł? może i tak, ale nie dopięto detali, przez co sytuacja nie jest tak wiarygodna, jak w oryginale;
Nie to jednak najbardziej mnie zawiodło (a i owszem, zawiodłem się): sztuka była wystawiona w koprodukcji z wiedeńskim Burgtheater, całość w mowie Goethego, na scenie 5 reprezentantów Wiednia i dwójka z Polski plus perełka, o której na koniec;
poziom aktorstwa rozczarował mnie tak, jak mało co w ostatnim czasie: zmanierowani, sztuczni, nieprzekonujący, a Polacy na dodatek dukający tak, jakby języka, którym się posługują nijak nie rozumieli (tu ukłon w stronę Najpiękniejszej Kobiety Świata, która w tym języku jest zdecydowanie bardziej biegła i władna oceniać takie kwestie - skoro jednak nawet ja to zauważyłem, to było cienko...); mówiąc wprost: jeśli to jest poziom, o którym pisze się 'europejski teatr', jeśli do tego ma nas prowadzić Jarzyna, który 'Europę otworzył dla polskiego teatru', to ja wolę nasze rodzime sceny i aktorów, którzy grają jeśli nie wybitnie, to przynajmniej bardzo solidnie;
ciekawostką jest to, że nasi krytycy zachwycają się inscenizacją, a bardzo niewielu zauważa, że ten akurat spektakl nie zrobił za granicą furory, nie spotkał się też z tak pozytywnym przyjęciem, jak inne przedstawienia Jarzyny; wygląda na to, że przyjechał do nas z czymś poniżej swoich możliwości i tylko to daje mi nadzieję, że 'teatr europejski' to synonim poziomu wyższego niż średnia krajowa, nie niższego...
na deser perełka: perełką był Leszek Możdżer, współautor muzyki, który na żywo grał na fortepianie ustawionym na scenie: fantastyczny pomysł, świetnie wpływało na klimat, bez niego wyszedłbym bardzo mocno rozczarowany, a nie lekko zawiedziony
;-)
ocena: 7/10 (bez Możdżera maksimum 6, sam Możdżer na 8,5 - tyle, że to był spektakl, nie recital...)

pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Lord Turkey » ndz 08.05.2011 11:02

Był ktoś wczoraj na Koncercie Fontann na Podzamczu? Pogoda nie była sprzyjająca, ale wystawiany spektakl zatytułowany był w końcu "Magia żywiołów" i sporo było w nim o wodzie... Zresztą deszcz najbardziej przeszkadzał samym aktorom, zwłaszcza tym podwieszonym na linach wysoko w powietrzu. Widowisko było iście przednie - wspaniałe kostiumy armii żywiołów, muzyka będąca interesującą mieszanką muzyki klasycznej i współczesnej znanej z klubów, nie zapominając o samych fontannach. Potężne dysze wyrzucały ogromne ilości wody w powietrze, a lasery pisały na niej obrazy, a nawet odtwarzały całe filmy.

Mimo niepogody w dobrym towarzystwie bardzo przyjemnie oglądało się widowisko słowa, obrazu i dźwięku. Dla zainteresowanych - same fontanny z obrazami będą uruchamiane przez kilka miesięcy co weekend. Więc będzie jeszcze okazja samemu się wybrać i zobaczyć.
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: ruletka » śr 29.08.2012 19:15

Vampdey pisze:Ostatnio byłem na Chórze Alexandrowa, który w swojej trasie po Polsce zawitał nawet do Bełchatowa :).
Nie powiem, świetnie. Naprawde mi się podobało.

Uwielbiam Chór Aleksandrowa!
ruletka
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 17
Rejestracja: śr 07.12.2011 18:57

Poprzednia

Wróć do Offtopicownia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości