Nie lubię

Coś dla ucha.

Moderator: Sorden

Postautor: Alganothorn » pt 27.08.2004 8:09

może to głupie, ale zawsze myślałem, że muzycy zarabiają śpiewaniem i robią to dla kasy, żeby mieć co jeść...
dziwne...
mam niejasne wrażenie, że zawsze tak było, że nawet Wolfgang Amadeusz gdyby nie miał kasy za swoje dokonania, to by krzesłą musiał strugać...
;-)
pozdrawiam
ps. ale poza tym doskonale rozumiem zniesmaczenie wszechogarniającą komercją zwłaszcza na poziomie popu; co więcej, mierzi mnie podobny mechanizm na scenach bardziej niszowych - od hh po metal pojawiają się czysto pozerskie ekipy, które chcą zarobić meirną muzyką opartą na pozie...to, co mi przeszkadza to niski poziom - jeśli ktoś zaprezentuje wysoki poziom, to niech będzie ostatnią komerchą, dla mnie i tak ważniejszy będzie jego/jej/ich talent :-)
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Jak zwykle...

Postautor: Iorweth » wt 31.08.2004 21:12

Ehh... Jak zwykle, gdy piszę pod wpływem emocji, gadam głupoty, albo zbyt mocno uogólniam. Ale przyznasz mi, Alganothronie (dobrze napisałem??:)), że jest różnica między ludzmi, którzy tworzą muzykę z pasją, a jakby skutkiem ubocznym tego wszystkiego jest kasa, a ludźmi, którzy pod publiczkę tworzą gnioty tylko po to, by napchać portfel? Gdy słucham Santany, jak gra na gitarze, z tym grymasem ekstazy na twarzy:) to można się potem skrzywić na widok Britney, prawda?
Iorweth
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 48
Rejestracja: czw 29.07.2004 11:17
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » śr 01.09.2004 7:59

mojego nicka napisałeś z błędem (Alganothorn a nie Alganothron ;-) ), ale to el detal;
rzecz jasna jest różnica - dlatego napisałem takie a nie inne post scroptum pod poprzednim postem...
i jeszcze raz podkreślę: intencje tworzenia to jedno, liczy się dla mnie także efekt; istnieje całą masa muzyki robionej 'pod publiczkę', 'dla mody', która równocześnie może zupełnie przypadkiem wyszła całkiem dobrze;
nie będę skreślał wszystkich boys bandów tylko dlatego, że boys bandami są i z definicji są niczym innym jak maszynkami do zarabiania pieniędzy w najprostszy sposób...
poza tym bardzo trudno mi oceniać kto tworzy muzykę 'z potrzeby serca', a kto 'z potrzeby portfela' - to co mówią, to jaką muzykę tworzą to może być zwykła poza...
właśnie z tego powodu oceniam produkt końcowy - plastikowy pop pachnie mi tandetą komercyjną jak mało co, ale to nie znaczy, że nagle nie będę dostrzegał możliwości, że Santana czy Knopfler nie grają tylko dla kasy - nie chce mi się w to wierzyć, ale szansa jest...
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Iorweth » śr 01.09.2004 12:31

Komercjalizacja. Zapewne są przykłady, że nawet w muzyce stricte komercyjnej znajdą się perełki. Ale nie słucham tego- chyba tylko dlatego, że na samo hasło "pop", "trendy" itp. itd. po prostu nie chcę tego słuchać. Może to podświadomość?:)
Zdaję sobie też sprawę, że trudno mieć całkowitą pewność, czy dany zespół/wykonawca tworzy tylko dla pieniędzy, czy też oprócz tego robi to też, bo tak karze mu dusza. I pewnie wśród moich ulubionych kawałków jest kilka, a może nawet wiele takich utworów.
Wydaje mi się, że tu chodzi właśnie o autosugestię- Komercha=fuj. Świadomość, że to jest "komercyjne" (nadużywam tego słowa, oj, nadużywam) dyskwalifikuje dany utwór, ale gdyby jej nie było, pewnie by mi się spodobał.
Iorweth
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 48
Rejestracja: czw 29.07.2004 11:17
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Hifidelic » śr 01.09.2004 12:55

Tak czy inaczej - ograniczając sobie horyzonty, krzywdzisz wyłącznie sam siebie. Nawet fakt, że ktoś dostanie zamówienie na skomponowanie bardzo konkretnego utworu, nie zmieni tego, czy jest dobry, czy zły. Ja zlewam to, dlaczego ktoś tworzy; ważne jest, co tworzy.
Co mi po gniocie, który ktoś skomponował z potrzeby serca, jeśli się tego nie da słuchać?
Kaczyński powiedział kiedyś: życie jest zbyt krótkie, żeby słuchać amatorów, dlatego ja kocham się wyłącznie w muzyce profesjonalistów. Ja aż takim ortodoksem nie jestem, ale muszę przyznać, że coś w tym jest...
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Alganothorn » śr 01.09.2004 13:51

gdybym miał tak patrzeć na problem, żeby odrzucać 'komercję' jednym ruchem pozbawiłbym się muzyki filmowej - choćby z tego powodu tego nie zrobię...
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Gvynbleid » śr 01.09.2004 14:44

No Algi niewydaje mi się żeby muzyka filmowa była komercyjna - same filmy może tak ale co do muzyki mam nieco odmienne zdanie. Wpadnij kiedyś do jakiegoś liceum i rzuć hasło John Williams, James Horner czy chociażby Zimmer - jeżeli 10% osób będzie wiedziało o kogo chodzi to będzie dobrze.
Prawda jest taka że nawet w muzyce popularnej - tworze uniwersalnym który z założenia, skoro jest kierowany do szerokiej grupy osób, powinien budzić wstręt przy konkretyzowaniu gustów patrząc przez pryzmat indywidualności gustów owych - można znaleźć perełki; tak jest w każdym gatunku (nawet w polskim hip-hopie moi mili :D), żadziej czy częściej ale można. Muzyka komercyjna czy nie, można odmawiać wielu rzeczy ale nie można odmawiać chociażby precyzji warsztatu pracy wielu muzykom uważanym za komercyjny chłam, tylko dlatego że są popularni i robią muzykę dla pieniędzy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Alganothorn » czw 02.09.2004 9:28

Gvyn>
co sprawia, że muzyka filmowa nie jest komercyjną? to, że nie znani są kompozytorzy? istotą komercyjności jest zarabianie, a nie popularność...
dla mnie zarzut komercyjności jest czymś śmiesznym, bo nie wierzę, żeby ktokolwiek tworzył muzykę nie dlatego, że ma z tego na chleb (ok - np. Kuba Sienkiewicz zarabia jako lekarz, śpiewaniem zarabia nie an chleb, ale na masło ;-) );
dla mnie ważne jest to, czy efekt końcowy jest dobry, dopracowany, ciekawy i, w końcu, czy mi pasuje - jeśli tak, to nie ma większego znaczenia jak powstał i z jakich motywacji
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Iorweth » czw 02.09.2004 19:14

Rozbudziłem dyskusję, jak widze. A chciałem tylko napisać, że staram się nie słuchać "komerchy", dlaczego? Nie wiem tego na pewno, wydaje mi się, że dlatego, że wkoło mnie wszędzie słyszę głosy "Komercja jest fe...", a wpływu środowiska na mój umysł wyeliminować się nie da.
Co do zawężania horyzontów, to uważam, że i tak sa dość szerokie. Słucham Metalu(Za wyjątkiem Death Metalu), Rocka, Hip-hop'u, Jazz'u, poniekąd muzyki elektronicznej, chillout'u, muzyki klasycznej...
Iorweth
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 48
Rejestracja: czw 29.07.2004 11:17
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Iorweth » czw 02.09.2004 19:22

I jeszcze jedno- To właśnie fakt, że wszyscy mi mówili "komercha fuj", zacząłem szukać nowych, ciekawych utworów. Czyli w moim przypadku rozszerzyło to horyzonty:) Dzięki temu "odkryłem" takie zespoły, jak Cinematic Orchestra, Zero 7, Ive Mendes, Air... Zacząłem słuchac zespołów z "podziemia".
Iorweth
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 48
Rejestracja: czw 29.07.2004 11:17
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » pt 03.09.2004 8:08

nikt nie ma tak szerokich horyzontów, żeby rezygnacja z jakiegoś gatunku muzycznego ich nie ograniczała, to raz
dwa - nie jestem przekonany, czy np. taki Air to podziemie...
trzy - głosy otoczenia w moim przypadku przynajmniej maja wpływ umiarkowany, że się eufemistycznie wyrażę: to, że nikt ze znajomych nie słuchał klasyki przez całą podstawówkę i pół średniej nie zmieniło faktu, że koncerty smyczkowe Vivaldiego (nie mylić z '4 porami') wygrywały z 95% promowanej przez otoczenie muzyki :-)
a poza tym - lepiej posta wyedytować i dopisać coś w poprzednim niż sypać dwa pod rząd - taka luźna uwaga...;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: RaF » pt 03.09.2004 12:47

Haha, temat komercji znowu, jak widzę. Swoje zdanie w zasadzie przedstawiłem już w temacie 'Komercja', tutaj może trochę je uzupełnię.

Komercja nie jest zła sama w sobie. To taka relacja: jest zapotrzebowanie na coś, to je zaspokoić. Tu wg. mnie jest pies pogrzebany. Muzyka musi się twórcy podobać, musi czuć to, co tworzy - w przeciwnym wypadku robi kawałki na odwal się, czyli innymi słowy chałturzy. Jeżeli więc zabiera sie za tworzenie jakiejś muzyki, bo ta akurat jest modna, mimo że tak naprawdę tej muzyki nie czuje, to automatycznie też zaczyna chałturzyć.

Inna rzecz jest wtedy, kiedy jakiś muzyk czujący swoją twórczość nagle odwraca się do niej tyłem i zabiera się za robienie modnych przebojów na lato, vide Madonna. Fani mogą wtedy poczuć się zdradzeni.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Iorweth » pt 03.09.2004 14:44

Po dłuższym zastanowieniu, przyznaję wam rację i pokłon składam (Może to rozpoczęcie roku szkolnego tak wpłyneło na procesy myślowe w mojej łepetynie). Chociąż wciąż uważam, że to właśnie takie podejście do tego tematu pozwoliło mi zainteresować się inna muzyką, czyli rozszerzyć muzyczny horyzont.
Algi- Dzięki za rady, na pewno skorzystam:)
I dzięki za rozmowę- Zaiste, wiele można na nich skorzystać. I to jest właśnie pozytywny wpływ "otoczenia" na psychikę :wink:
Iorweth
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 48
Rejestracja: czw 29.07.2004 11:17
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Sorden » sob 11.11.2006 22:43

Ja sobie ostatnio uswiadomilem ze:
nie lubie - DODY (glupia baba) ;)
nie lubie - rocka ala Bitelsi (nawet nie wiem jak sie pisze i przez to jeszcze bardziej nie lubie :) :roll: )

no i oczywiscie nie lubie tego o czym wczesniej pisalem :P Pzdr!
Love, Trance & Psychedelic !
Awatar użytkownika
Sorden
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1238
Rejestracja: wt 05.11.2002 23:34
Lokalizacja: Gliwice

Postautor: -WasyL- » ndz 19.11.2006 19:57

Ja napisze krotko :P :
po pierwsze nienawidze polskiego HH, i co pokrewne polskiego pojecia 'skejta' - skate, nazwa pochodzi od deskorolki, prawdziwi skejci nie musza miec opadnietych spodni i sluchac hipahopa (wrecz przeciwnie wiekszosc raczej sklania sie do klimatow post-punkowych i hardcore)
a w naszym pieknym kraju za 'skejta' uwaza sie blokersa z blantem ktory w zyciu nie stal na zadnej desce, bmx'ie, rolkach, nawet na snowboardzie zadko kiedy - za to slucha HH i gada jak czarnuch

nie lubie komerchy(czasem trudno jej unikac) ale jeszcze bardziej nie lubie komercyjnych wykonawcow ktorzy z uporem beda twierdzic ze 'komercha sie brzydza' i sa 'tru'

nie lubie EMO i emo-dzieciakow ktore sie ostatnio mnoza jak kroliki, chyba to ma cos wspolnego z tym syfem o wdziecznej nazwie tokio-hotel
zwroccie uwage ze, przecietny wiek emo-kid'a to magiczne 13lat, brr az sie zimno robi na sama mysl o tym ze bedzie ich wiecej

nie lubie lipnej elektroniki, szeroko rozumianego pop'u i czarnej muzyki tanecznej, jakiegos disco polo, dance, r'n'b, soul-o-podobne smieci.
Jak elektonika to tylko ta bardziej wyrafinowana - trance, d'n'b
...ale generalnie gustuje w muzyce gdzie sa realne instrumenty i ludzie potrafiacy na nich grac - chociaz troche, nawet takie troche jak Patyczak :P (brudne dzieci sida).

Denerwuja mnie tez pozerzy, ktorzy nie majac pojecia o bardziej underground'owych klimatch na sile chca sie przypozadkowac do jakiejs 'subkultury' (jak byscie zapytali rasowego panczura kim jest to nie spodziewal bym sie odpowiedzi w stylu 'punkiem' a od pozerow jak najbardziej tylko takiej odpowiedzi bym sie spodziewal)
...przez takich wlasnie ludzi nie przepadam za indy-rockiem, bo bywa mylony z punk-rockiem a jest to jednak cos diametralnie roznego...

dobra starczy tych zalow
Pozdrawiam.
Obrazek
Awatar użytkownika
-WasyL-
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 351
Rejestracja: sob 20.03.2004 17:02
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Marycha » sob 21.06.2008 12:42

Disco polo nie lubię, ponieważ jest to taka... nie wiem jak to określić, jaka muza :/.
Leciutkie popowe pioseneczki też nie przechodzą - kojarzą mi się z różowymi paniusiami.
Polski hip-hop - trajkotanie, czasem nie do zrozumienia, ale niektóre nuty się udają.
Tyle.
Marycha
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 65
Rejestracja: pt 20.06.2008 20:39
Lokalizacja: Gniezno

Poprzednia

Wróć do Muzyka

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości