Bójcie się, Lechu znów będzie zamulał!
Wśród niedawnego napływu anime trafiły mi się również Chobitsy. Niechętnie się za nie brałem, bo to Clamp, a ja Clampa nie trawię. No ale anime to nie manga - pomyślałem - może będzie lepiej.
Było lepiej
Spodziewałem się romansidła jakich trochę już się widziało, i niewiele brakowało a moje oczekiwania by się sprawdziły.
Żeby nie humor. Pierwsza połowa serii miażdzy. Pełen energii Hideki, Chii ucząca się mówić czy odcinek z majteczkami rozłożył mnie na glebie. Nie żebym był jakimś nieczułym na romantyczne klimaty brutalem, po prostu humor to 80% sukcesu tej serii. Już wyjaśniam dlaczego, i oczywiście informuję - to oczywiście tylko moja opinia
Otóż pozbawmy Chobitsy humoru i ecchi, a wyjdzie z tego badziewko
Bo tak naprawdę fabuła jest głupia i nieprzemyślana - persocony, ich zachowanie, sposób działania i tak dalej to raczej niskopoziomowe patenty. Do tego Chii i te pseudoGitSowe dywagacje, oparte na niezbyt logicznym pomyśle, raczej nudzą niż zmuszają do refleksji (no bo po to chyba miały być?). Filozofia nudna jak flaki z olejem, naciągane motywy, brak spójności, i humorm który ratuje w moich oczach całość.
Czepiam się, jak najbardziej! Ale nie napisałem że seria jest zła. Podobała mi się, oglądało się przyjemnie, szczególnie jak się jest takim perwersem. A i dobrze wiem, że te wszystkie "wady" przed chwilą wymieniłem nie zaniżają poziomu serii, bo po prostu chodzi w niej o coś zupełnie innego.
Aha, ta książeczka i motyw z nią szczerze mnie wk**wiały
Ble Ble Ble
A co do zakończenia - ujdzie, lepszego i tak by raczej nie wymyślili, więc nie narzekam. Początek nadrabia miodnością za końcówkę
Tak więc - pierwsza połowa - mmmmm, druga połowa - byrzydal
Oh! My goddess lepsze
PS Niech nikt z początków posta nie wyciąga pochopnych wniosków - mangi Chobits nie widziałem, fakt ten stwierdziłem na podstawie innych mang Clampu które przeszły przez moje ręce.