Shadowmage:
bardzo dziękuję za odpowiedź, ze wszech miar mnie satysfakconującą
odnośnie komentarzy na temat rodziny - niezależnie do tego, czy uważam je za żałosne, czy za wspaniałe, dopóki nie dotyczy to mojej, albo takiej, którą znam, to nie komentuję opinii kogoś, kto zna ją, przynajmniej w teorii, lepiej...ale to OT
odnośnie Tolkiena: jesteś, uważam, zbyt surowy, ale w 90% się zgadzam
też najbardziej lubię 'Silmarillon', bowiem w tym właśnie Tolkien czuł się najlepiej: w kronikach, w skondensowaniu swej wyobraźni, a nie w pisaniu belletrystyki...
nie zmienia to jednak w niczym faktu, że uważam opisy J.R.R.T. nie za pisanie dla pisania, nie za zabawę słowem, ale za przekazywanie konkretnych opisów - fakt, różnej jakości, ale jednakowoż niezmiennie coś wnoszących (czasami coś na tyle mało uchwytnego, że ciśnie się na usta określenie 'klimat');
czy fabuła coś wnosi? kiedy od początku do końca wiadomo jaki będzie efekt fabuła ma pewne ograniczenia w materii zaskakiwania czytelnika, ale wydaje mi się, że i tak sporo zaskoczeń się pojawia, a struktura wielowątkowa umożliwia śledzenia uważniejsze ulubionych/ulubionej postaci: fakt, że praktycznie od początku wiadopmo, 'że się uda', zamienia się w pytanie 'ilu się uda' w momencie śmierci Boromira...zamiast zastanawiać się nad losem pierścienia, zaczynałem się zastanawiać nad losem poszczególnych postaci...
to nie jest mój ukochany pisarz, to nie jest jego najlepsza książka, ale nie zgodzę się, ze stwierdzeniem, że jest marna
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.