No i mnie na koniec rozczarowali.
WIELE WIELE SPOILERÓW, OSTRZEGAM!!!!!!
Po raz - spodziewałem się na koniec wielkiej epickiej walki, co najmniej na miarę paru walk z "Five Years Later". Latający ludzie, dziwne akcje, przerzucanie się mocami, pomoc z zewnątrz (tu świetnie weszła Nikki).
Po dwa - "zabicie" Sylara. Kule zatrzymuje, Hiro nie; nie usłyszał go też. Tu można się spierać - przecież Hiro pojawił się z nikąd (teleportacja
), a Syler uważał go za mięczaka, który nie potrafi mu nic zrobić...
Po trzy - przesadzili z ilością ludu, która przeżyła - powinien był odpaść DL, Parkman, Syler, iluzjonistka... ewentualnie jeszcze ktoś (Nikki? HRG? [ma na imię Noah!
]).
Po cztery - iluzjonistka wcześniej wspominała, że tak naprawdę jest strasznie gruba (jak Micah mówił, że "jesz tyle co mój gruby kolega" czy cuś). No to, kiedy Nikki ją znokautowała, to nie powinna była wrócić do postaci ponętnej laski, tylko do swojego "prawdziwego" wyglądu - grubej laski
Po pięć - czego się wszyscy podniecali zabiciem Pitera?
Zabiliby go. Wywieźli na pustynię, Claire by mu wyciągnęła kulkę czy cuś i się zrasta. A tam sobie może wybuchać ile chce
Po sześć - skoro to co powyżej, to po cholerę Nathan się wtrącał?
Tym bardziej że Piter powinien umieć latać (lewitował przed Nathanem, o ile mnie pamięć nie myli
), więc mógł sam sobie gdzieś w cholerę polecieć, ale nie... Musiał się Nathan społęczeństwu zrewanżować za zło, które by wyrządził
Po siedem - pozostawienie Sylara przy życiu? Oł dżiz, kaman ludzie!
Po co?! Już był i powinien był zdechnąć, ale nie... Zaraz go jeszcze dobrym ogłoszą (prawie im sie udało już w odcinku z mamuśką
)
Po osiem - tym bardziej, że było już nawiązanie do następnego "wielkiego złego"
Molly rzuciła tekst o kimś, kogo boi siebardziej od "boogeyman'a", bo on ją widzi, gdy ona jego widzi...
No, te rzeczy mi się nie spodobały
If you don't stand for something you'll fall for anything.