Fantastyka 2009 - plebiscyt :: Sprawdź komentowany artykuł.

Tutaj możesz komentować pojawiające się w naszym serwisie literackim wiadomości

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Postautor: nosiwoda » wt 23.03.2010 15:45

Dobra, jak chcesz, to masz.
Rust pisze:Nosiwodo:

>>No i co w tym złego, że Józek Szmajdziewski ogłosi plebiscyt na najlepszą książkę o szambonurkowaniu wg Józka Szmajdziewskiego? Dlaczego ma to być "chore"? >>

Czytanie ze zrozumieniem jest dość ważne.
Ale to znaczy, że Twoje, dość specyficzne, rozumienie czegokolwiek jest dla mnie obowiązujące?
Rust pisze:Pisałem już wcześniej - chodzi o preselekcję wykonaną do plebiscytu w dziale o najlepszej okładce, przez ludzi nie związanych z tematem (grafiką), bazującą na braku świadomości własnej (nie) wiedzy, czyli znowu zadziałała nasza narodowa przywara "każdy polak wie najlepiej".
Nikt z preselektorów nie przypisywał sobie wiedzy na temat grafiki ani profesjonalizmu na tym polu. Więc "niewspominanie już o byciu fair w stosunku do wybierających oraz wybieranych" jest nie fair, bo wmawia preselektorom, że udawali kogoś, kim nie są. O czym - oczywiście - nawet nie wspominam!
Rust pisze:Przykładowo: jeśli nigdy nie zajmowałem się polityką, a tylko oglądałem obrady sejmu w TV - to nie biorę się za ową politykę sugerując wszem i wobec, że dobrze wiem co robię, prawda?
Przykład miałby cokolwiek do sytuacji, o której rozmawiamy, gdyby preselekcjonerzy opatrzyli plebiscyt uwagami o swym świetnym obeznaniu z kwestiami mory, rozdzielczości i przewagi kolorystyki typu BlOgAsEk jEwElCi nad kolorystyką typu czerń i biel. Ale - niespodziewanka! - nie opatrzyli.
Rust pisze:Chyba że dla Ciebie Nosiwodo jest to norma i stąd to zdziwienie?
Dla Ciebie normą jest wmawianie innym intencji i deklaracji, których nie wypowiedzieli, i stąd to oburzenie?
Rust pisze:Fajna piosenka powstała kiedyś na ten temat Józka Szmajdziewskiego: "Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej..." a kawałek dalej było "..stoję przy mikrofonie, niech mnie który przegoni...". Dla mnie takie postępowanie Józka (o ile piszemy o Józku S który nie ma pojęcia o szambonurkowaniu oraz śpiewaniu) jest, potocznie mówiąc, " chore", bo świadczy o braku samooceny własnej wiedzy i umiejętności, albo o zadufaniu w sobie, co w tym przypadku mam nadzieję nie występuje ;>.
No, patrz, a z tej piosenki śmieją się już pokolenia Polaków. Powinni być raczej oburzeni poziomem "choroby"! Nigdy bym nie przeganiał sprzed mikrofonu twórców w rodzaju The Syntetica czy grupy Orion - niech śpiewają. Natomiast mogę w każdym momencie wyjść z występu, jak z polskiego filmu. I czasem wychodzę.
Rust pisze:>>Czyli - mówiąc otwarcie - Ty jesteś skłonny uznać za szwindel. >>

Czyli - mówiąc otwarcie - nie masz punktu zaczepienia do czepienia, więc łapiesz za słówka mające małe znacznie w dyskusji? ;>
Ach. Czyli dla Ciebie zarzucenie komuś szwindlu i robienia ludzi w balona jest tylko słówkiem mającym małe znaczenie w dyskusji. Wszystko jasne. Czyli inni mają odpowiadać za słowa, nawet te, których nie wypowiedzieli, ale Ty nie musisz, bo to wszak takie słówka tylko, mające małe znaczenie, takie phi, żartobliwe w dodatku.
Rust pisze:Rozumiem, że nie przeszkadza Ci sytuacja kiedy specjalista na którym polegasz okazuje się amatorem mającym znikome pojęcie o sprawie? To nie jest żartobliwie mówiąc szwindel, tylko najzwyczajniejsze zatajenie ważnej informacji? Czy jak to nazwiesz?
Nazwę to Twoją manipulacją i kłamstwem. I w przeciwieństwie do Ciebie, biorę na siebie odpowiedzialność za te słówka. Bo:
- selekcjonerzy nie wmawiali mi, że są specjalistami - ani w kategorii grafiki, ani literatury;
- selekcjonerzy nie utworzyli plebiscytu z fafnastoma kategoriami w dziale grafika okładkowa, nazywając je technicznie i specjalistycznie;
- selekcjonerzy nie szli w zaparte, udając speców w jakiejkolwiek kategorii, wręcz przeciwnie, pół godziny po Twym poście, pierwszy post ze strony selekcjonerów zawiera odniesienie "W tym względzie nie liczy się artyzm, a gusta odbiorcy; w tym świetle wydaje mi się, że mamy kwalifikacje, bo jesteśmy grupą czytelników".

Wobec tych stwierdzalnych faktów, przypisywanie selekcjonerom różnych intencji i zadawanie pytań, zakładających, że przypisywane intencje są obiektywnie prawdziwe jest niczym innym, jak Twoją manipulacją, takim wmawianiem dziecka babie w brzuch.
Rust pisze:Może prościej: jest to jedyny taki plebiscyt, ogłoszony na stronach większości powiązanych wydawnictw, ludzie będą głosować tak czy inaczej, bo wyboru tutaj akurat nie ma (a i książki można wygrać za kliknięcie), całość polega tylko i wyłącznie na podejściu i wiedzy organizatorów, oraz wiedzy (lub niewiedzy) głosujących, wiec tekst którym pojechałeś jest dość...
No, jaki? Prawdziwy?
Wybór jest. Możesz nie głosować. Możesz także skomentować i zaprotestować, ale przydałoby się, gdyby Twe protesty miały jakieś oparcie w rzeczywistych deklaracjach i twierdzeniach osób, które krytykujesz.
Rust pisze:Do 90% plebiscytu nic nie mam, bardzo mi się podoba, ale ten fragment o grafice to jakiś dziwny mutant, taka narośl na fajnym plebiscycie.
Ale zasada głosowania na okładkę jest taka sama, jak zasada głosowania na książkę czy opowiadanie: selekcjonerzy, będący recenzentami i współpracownikami serwisu Katedra, obcujący z książkami, wybrali ileśtam najlepszych (swoim zdaniem) w różnych arbitralnych kategoriach. Ogólnie i niedefiniowalnie, degustibusowo najlepszych. No i jedna z kategorii to najlepsza okładka książkowa. No i tyle. Możesz się z nimi zgodzić albo nie, ale domaganie się jakiegoś certyfikatu jest "chore" (see what I did there?). W kategoriach literackich certyfikatu się nie domagasz, uznajesz, że codzienne obcowanie z książkami i pisanie recenzji wystarcza. Ale ktoś obcujący codziennie z książkami obcuje także z ich okładkami. Dlaczego zatem - skoro może wybrać najlepszą książkę - nie może wybrać najlepszej okładki?
Otóż może.

RaF pisze:Dlatego uważam, że i redaktorzy-amatorzy czy inni zwykli czytelnicy są równie dobrymi preselektorami, co ktokolwiek inny
Oczywiście.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4988
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Postautor: Rust » sob 27.03.2010 5:58

Sorry za wygląd wpisu, ale robię to z doskoku offline

RAf:

>> Plebiscyt z definicji jest konkursem popularności >>

W poprzednim swoim wpisie, tak jak wszyscy, pisałeś "najlepsza". Teraz zmieniłeś dość mocno front, bo idziesz w kierunku "najpopularniejsza". To dość znacząca różnica. Doda jest najpopularniejsza, mimo że najlepsza nie jest. Nie porównujmy wygranych okładek, a w zasadzie grafików którzy je wykonali, do Dody ;>

Nazwa jak byk "najlepsza książka fantastyczna", czyli przy takiej zmianie frontu obrony ;> jednak rozchodzi się o nazwę, bo "z definicji" (a nazwa definiuje kategorię wyboru) chodzi o najlepszą. Popularność a najlepszość to dwie różne sprawy. Doda, disco polo, planety malowane sprayem przez pana na monciaku w Sopocie, same popularne rzeczy. Oczywiście dla niektórych najpopularniejsze = najlepsze, ale czy to ma być tego typu plebiscyt?

Z drugiej jednak strony, nawet przy takiej zmianie frontu, nadal była by to preselekcja wyciągnięta z kieszeni redaktorów. Jeśli był by to wybór naprawdę "najpopularniejszej", to powinny się tam znaleźć tylko pozycje już nagradzane i wyróżniane w innych konkursach/plebiscytach czy wielokrotnie pozytywnie wspominane w recenzjach.

>>Słowo "najlepsze" w nazwie kategorii odnosi się więc nie tyle do technicznej (brzydzę się powiedzieć: artystycznej) jakości danego produktu, tylko do jego pozytywnego bądź negatywnego postrzegania przez docelowych odbiorców, czyli czytelników. >>

Tu też jest pies pogrzebany. Dlatego właśnie "najlepsze" (filmy, książki czy inne rzeczy) wybiera jakieś grono znawców, przynajmniej preselektywnie. Na sposób postrzegania okładki przez zwykłego zjadacza może wpłynąć nawet treść książki (i nie chodzi tu o połączenie treści jednego i drugiego w jedną całość, a o pozytywne/negatywne odczucia - ludzie zwykle nie zadają sobie pytania "dlaczego coś im się podoba") , nie wspominając o ilustracjach wewnętrznych czy sposobie wydania (tak, po części piję do zajebiście wydanego "Wrońca", choć uważam, że w pełni zasłużenie wygrała ta okładka, bo jest jednym z wyjątków z całej listy "najlepszych" okładek plebiscytu). Ale tu już mocno się rozdrabniam.
W kwestii popularności...cóż... ;>

Nosiwodo:

>>Ale to znaczy, że Twoje, dość specyficzne, rozumienie czegokolwiek jest dla mnie obowiązujące? >>

A co specyficznego jest w rozumieniu, ze zwykle za pewne rzeczy powinni brać się ludzie którzy na owych rzeczach się znają?
Gdyby takie rozumienie rzeczy było obowiązujące, to np:nasza polityka wyglądała by zupełnie inaczej, bo byli by tam specjaliści, a nie polacy wiedzący najlepiej. Ale nudno by się zrobiło ;>

>>Nikt z preselektorów nie przypisywał sobie wiedzy na temat grafiki ani profesjonalizmu na tym polu. Więc "niewspominanie już o byciu fair w stosunku do wybierających oraz wybieranych" jest nie fair, bo wmawia preselektorom, że udawali kogoś, kim nie są. O czym - oczywiście - nawet nie wspominam!>>

Bo widzisz, czyn jest jednak ważniejszy niż słowo. Ogłoszenie publicznego plebiscytu z własną preselekcją (w tym na najlepszą okładkę) jest jak wielki transparent ze strzałką wskazującą na organizatorów, krzyczący "znamy się na tym!". Tu nie chodzi o polityczne deklaracje, a czyn dokonany, który o czymś świadczy lepiej niż słowa. Nikt nikogo nie udaje, po prostu coś zostało dokonane z niewiedzy, a ja tą niewiedzę próbuję udowodnić. Malarza określa to, że maluje, a nie to, że tak twierdzi, bo twierdzić może każdy. W tym przypadku, oceniając czyjąś pracę w preselekcji pod kontem późniejszej publicznej publikacji, redaktorzy określili samych siebie jako "znawcy tematu".


>>Przykład miałby cokolwiek do sytuacji, o której rozmawiamy, gdyby preselekcjonerzy opatrzyli plebiscyt uwagami o swym świetnym obeznaniu z kwestiami mory, rozdzielczości i przewagi kolorystyki typu BlOgAsEk jEwElCi nad kolorystyką typu czerń i biel. Ale - niespodziewanka! - nie opatrzyli. >>

To dopiero był by dowcip, gdyby opatrzyli nie mając o tym pojęcia, racja (a ta "mora" boska) ;>. Ale tutaj wystarczy to co napisałem punkt wyżej. Zwykle nawet dobrane tematycznie jury nie musi określać czemu coś wybrało.

>>Dla Ciebie normą jest wmawianie innym intencji i deklaracji, których nie wypowiedzieli, i stąd to oburzenie?>>

Jak wyżej. Czyn - wniosek. Podpisu z opisem w trzech językach nie potrzebuję, nawet wypowiedzianych. Ktoś kto maluje ładne obrazy, to malarz - bez napisu na plecach "to jest malarz", czy takowej plakietki na klacie.

>>No, patrz, a z tej piosenki śmieją się już pokolenia Polaków. Powinni być raczej oburzeni poziomem "choroby"! Nigdy bym nie przeganiał sprzed mikrofonu twórców w rodzaju The Syntetica czy grupy Orion - niech śpiewają. Natomiast mogę w każdym momencie wyjść z występu, jak z polskiego filmu. I czasem wychodzę. >>

Śmieją się, bo uwydatnia "zrobię, mimo że nie potrafię - a jak masz coś do tego, to spróbuj mi zabronić", to satyra na ludzi tak postępujacych, dlatego przytoczyłem ją w kontekście J.Sz.
Sugerujesz, że pozostawienie kogoś w błogiej nieświadomości, zaśmianie się i wyjście jest lepsze niż zwrócenie uwagi?

>>Ach. Czyli dla Ciebie zarzucenie komuś szwindlu i robienia ludzi w balona jest tylko słówkiem mającym małe znaczenie w dyskusji. Wszystko jasne. Czyli inni mają odpowiadać za słowa, nawet te, których nie wypowiedzieli, ale Ty nie musisz, bo to wszak takie słówka tylko, mające małe znaczenie, takie phi, żartobliwe w dodatku.>>

Cytując samego siebie: ".. gdyż INACZEJ NIEKTÓRZY MOGĄ uznać to za szwindel", "...moim zdaniem ZALATUJE to robieniem ludzi w balona". Nie czytałeś ze zrozumieniem tych cenniejszych niż czyny słów? ;>. Sugestia a stwierdzenie. Sugestia to nie zarzut. Manipulowanie informacją na 4+ ;>
A sugeruję, żartobliwie w dodatku, bo jak bym brał zbyt na serio, to mógłbym się zacietrzewić i zapędzić w jakieś poważne nazywanie czyichś argumentów kłamstwem ;>

>>Nazwę to Twoją manipulacją i kłamstwem. I w przeciwieństwie do Ciebie, biorę na siebie odpowiedzialność za te słówka. Bo:
- selekcjonerzy nie wmawiali mi, że są specjalistami - ani w kategorii grafiki, ani literatury; >>

To ci dopiero odpowiedzialność, Panie nicku z internetu ;>
Jak wyżej. Czyn dokonany nie potrzebuje słów. Organizowanie plebiscytu "na najlepsze" z preselekcją wstępną oznacza, że ktoś uważa się za znawcę w danej dziedzinie, nawet jeśli twierdzi zupełnie odwrotnie. By wybrać coś najlepszego z puli, trzeba znać ilość oraz móc określić jakość, czyli znać się. Ktoś kto nie zna ilości oraz nie może określić jakości, nie może uważać się za znawcę. Ktoś kto mimo tego wybiera i nazywa to najlepszym z puli, manipuluje informacją, bo przecież nie jest to najlepsze. Prościej chyba nie da się tego wytłumaczyć.
Stoisz przy mikrofonie, nikt Cię nie przegoni, nazywaj mnie jak chcesz ;>. Słowa świadczą o tym który je wypowiada, nie o tym do którego są kierowane (masz okazję odwrócić kota ogonem ;>).

>>- selekcjonerzy nie utworzyli plebiscytu z fafnastoma kategoriami w dziale grafika okładkowa, nazywając je technicznie i specjalistycznie; >>

No tak, to już by było kabaretowe ;> , chyba że byli by grafikami lub poprosili o zdanie jakichś ekspertów.

>>- selekcjonerzy nie szli w zaparte, udając speców w jakiejkolwiek kategorii, wręcz przeciwnie, pół godziny po Twym poście, pierwszy post ze strony selekcjonerów zawiera odniesienie "W tym względzie nie liczy się artyzm, a gusta odbiorcy; w tym świetle wydaje mi się, że mamy kwalifikacje, bo jesteśmy grupą czytelników". >>

Tak, zawiera. Odniesienie do własnych kwalifikacji. Oglądam filmy, czyli mam kwalifikacje do wyboru najlepszych? Co dzień widzę samochody na ulicach, więc mam kwalifikacje by oceniać samochody?
Słownik języka polskiego PWN: Kwalifikacje: "Wykształcenie i uzdolnienia potrzebne do pełnienia jakiejś funkcji lub wykonywania jakiegoś zawodu". Wykształcenie i uzdolnienia. Uogólniając, grafika w tym przypadku.

Może po prostu mówimy różnymi językami...?


>>Wobec tych stwierdzalnych faktów, przypisywanie selekcjonerom różnych intencji i zadawanie pytań, zakładających, że przypisywane intencje są obiektywnie prawdziwe jest niczym innym, jak Twoją manipulacją, takim wmawianiem dziecka babie w brzuch. >>

Wobec tych stwierdzonych faktów podtrzymuję zdanie o czynie mówiącym za siebie i braku kwalifikacji (z definicji) w kwestii publicznej preselektywnej oceny działań na polu grafiki projektowej oraz ilustracji, które są elementami składowymi okładki książki.
Nawet już bez przypisywania intencji ;>

>>Wybór jest. Możesz nie głosować. Możesz także skomentować i zaprotestować, ale przydałoby się, gdyby Twe protesty miały jakieś oparcie w rzeczywistych deklaracjach i twierdzeniach osób, które krytykujesz. >>

Ba, mogę nawet (nie)zagłosować z tylu przeglądarek, ile mam zainstalowanych ;>
Deklaracje? Twierdzenia? To to jest sejm polski? Pomyliłem drzwi? ;>
Poparcie w rzeczywistym czynie mi wystarczy.

>>Ale zasada głosowania na okładkę jest taka sama, jak zasada głosowania na książkę czy opowiadanie: selekcjonerzy, będący recenzentami i współpracownikami serwisu Katedra, obcujący z książkami, wybrali ileśtam najlepszych (swoim zdaniem) w różnych arbitralnych kategoriach. Ogólnie i niedefiniowalnie, degustibusowo najlepszych. No i jedna z kategorii to najlepsza okładka książkowa. No i tyle. Możesz się z nimi zgodzić albo nie, ale domaganie się jakiegoś certyfikatu jest "chore" (see what I did there?). W kategoriach literackich certyfikatu się nie domagasz, uznajesz, że codzienne obcowanie z książkami i pisanie recenzji wystarcza. Ale ktoś obcujący codziennie z książkami obcuje także z ich okładkami. Dlaczego zatem - skoro może wybrać najlepszą książkę - nie może wybrać najlepszej okładki?
Otóż może. >>

"Śpiewać każdy może.." ;>
Certyfikatem, którego się nawet nie domagam, bo jego obecność w sprawach publicznej oceny cudzej pracy jest oczywista, są kwalifikacje. Co redaktorzy robią z książkami (tekstem)? Czytają, analizują, porównują, opisują w długich recenzjach - ogólnie mówiąc, zajmują się tym, wiec budują swoja wiedzę w danym temacie. Okładka w recenzji "jest ładna", albo jej nie ma, czyli nie zajmują się, budowania wiedzy brak. O innych czynnikach będących częścią słowa "kwalifikacje" już nie wspominam.
Dlatego nie oceniam części odpowiedzialnej za ocenę literatury, w tej kwestii brak mi kompetencji, więc wierzę w wiedzę i talent redaktorów. Mam świadomość swojej niewiedzy w kwestii literatury, mimo częstego czytania książek. Nie analizuję, nie rozkładam na czynniki pierwsze, brak mi wiedzy odpowiedniej by to zrobić, czytam tak, jak redaktorzy oglądają okładki - a jednocześnie mam świadomość jako takiej swojej wiedzy w kwestiach okładek (tu masz pole do popisu na prywatne wycieczki ;>). IMO w kwestii "obcowania z" porównujesz mieszkanie obok stacji PKS - oglądanie autobusów bez konkretnego zwracania na nie uwagi (chyba że przyjedzie jakiś wyjątkowy) - z kierowaniem autobusem lub jego produkcją.
Nawiązując do "śpiewać każdy może", brak kwalifikacji (z def: wiedzy i talentu) nie zabrania nikomu wydzierania się do karaoke w swoich czterech ścianach, czy komentowania pracy zawodowych piosenkarzy przed TV, a nawet ogłaszania plebiscytu wśród domowników ze sobą jako preselektor czy jury. Z kolei czynienie tego samego publicznie, przed tłumem ludzi oczekujących profesjonalizmu i kwalifikacji, oraz publiczna ocena czyjejś pracy, to już trochę inna bajka. Darcie się do mikrofonu po prostu zostanie przez ludzi wygwizdane, więc tu zagrożenia nie ma. Komentowania mogą nie uznać, bo jakąś wiedzę lub talent posiadają, lub też uznać, bo ich wiedza i talent jest na podobnym poziomie, a wielu po prostu nie wie /nie ma zdania . Ale preselekcja jako czyn dokonany nie pozostawia żadnego pola do popisu dla publiczności, jako czyn dokonany jest bez możliwości interakcji z jednoczesną jej iluzją, bo teoretycznie wybór jest, wiec najlepiej maskuje brak kwalifikacji. W tym przypadku preselekcja okładek została dokonana przy braku kwalifikacji, więc z doborem na "najlepszą" ma niewiele wspólnego. Jeśli tak wyglądała coroczna preselekcja, to co roku nie miało to nic wspólnego z "najlepszą".
Odezwałem się dlatego, że w tym przypadku uważam zmiany za konieczne. Nie olałem jak w zeszłym roku z braku czasu (choć jak widać po odległościach między odpowiedziami teraz też go nie mam w nadmiarze), bo uważam Katedrę za niezły portal (może oprócz wyglądu ;>) a pomysł z "najlepszą okładką" w plebiscycie za bardzo fajny, ale nie w takiej formie w jakiej funkcjonuje na chwilę obecną.

>>domaganie się jakiegoś certyfikatu jest "chore" (see what I did there?)

Uważaj, kot ma swoją wytrzymałość na przeciążenia przy obracaniu i może napaskudzić ;>

>>Dlatego uważam, że i redaktorzy-amatorzy czy inni zwykli czytelnicy są równie dobrymi preselektorami, co ktokolwiek inny

Kowalski był by równie dobrym politykiem, co ktokolwiek inny, bo przecież "każdy polak wie najlepiej" ;>
Rust
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 14
Rejestracja: pt 05.03.2010 9:42

Postautor: nosiwoda » sob 27.03.2010 11:12

Kłótnia dla kłótni, ale nie mogę zostawić Rusta takiego samotnego. W końcu jest sobota.
Rust pisze:Nosiwodo:

>>Ale to znaczy, że Twoje, dość specyficzne, rozumienie czegokolwiek jest dla mnie obowiązujące? >>

A co specyficznego jest w rozumieniu, ze zwykle za pewne rzeczy powinni brać się ludzie którzy na owych rzeczach się znają?
"Ach, "zwykle", za "pewne rzeczy", "znają się"... Kwintesencja oczywistej oczywistości. Wicie, rozumicie. Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie, czy Twe definicje są dla mnie obowiązujące.
Rust pisze:>>Nikt z preselektorów nie przypisywał sobie wiedzy na temat grafiki ani profesjonalizmu na tym polu. Więc "niewspominanie już o byciu fair w stosunku do wybierających oraz wybieranych" jest nie fair, bo wmawia preselektorom, że udawali kogoś, kim nie są. O czym - oczywiście - nawet nie wspominam!>>

Bo widzisz, czyn jest jednak ważniejszy niż słowo. Ogłoszenie publicznego plebiscytu z własną preselekcją (w tym na najlepszą okładkę) jest jak wielki transparent ze strzałką wskazującą na organizatorów, krzyczący "znamy się na tym!".
Nieprawda. Jest po prostu ogłoszeniem plebiscytu na najlepsze to i owo.
Rust pisze:Tu nie chodzi o polityczne deklaracje, a czyn dokonany, który o czymś świadczy lepiej niż słowa. Nikt nikogo nie udaje, po prostu coś zostało dokonane z niewiedzy, a ja tą niewiedzę próbuję udowodnić.
Kiepsko Ci idzie. Bo - powtarzam się - nie deklarowali wiedzy graficznej.
Rust pisze: W tym przypadku, oceniając czyjąś pracę w preselekcji pod kontem późniejszej publicznej publikacji, redaktorzy określili samych siebie jako "znawcy tematu".
Nieprawda. Tzn. oczywiście wg Ciebie prawda. Ale nie żyjemy w świecie wg Ciebie.
Rust pisze:Sugerujesz, że pozostawienie kogoś w błogiej nieświadomości, zaśmianie się i wyjście jest lepsze niż zwrócenie uwagi?
Gdybym to miał sugerować, to bym pozostawił Cię w błogiej nieświadomości Twej subiektywności, zaśmiał się/machnął ręką i wyszedł. Jak zrobili inni. Sugeruję za to, że wzięcie pod uwagi, że "moje zdanie =/=prawda obiektywna" byłoby na miejscu.

Rust pisze:>>Ach. Czyli dla Ciebie zarzucenie komuś szwindlu i robienia ludzi w balona jest tylko słówkiem mającym małe znaczenie w dyskusji. Wszystko jasne. Czyli inni mają odpowiadać za słowa, nawet te, których nie wypowiedzieli, ale Ty nie musisz, bo to wszak takie słówka tylko, mające małe znaczenie, takie phi, żartobliwe w dodatku.>>

Cytując samego siebie: ".. gdyż INACZEJ NIEKTÓRZY MOGĄ uznać to za szwindel", "...moim zdaniem ZALATUJE to robieniem ludzi w balona". Nie czytałeś ze zrozumieniem tych cenniejszych niż czyny słów? ;>. Sugestia a stwierdzenie. Sugestia to nie zarzut. Manipulowanie informacją na 4+ ;>
Twoja "sugestia" to zawoalowany zarzut. A jak ktoś czyta ze zrozumieniem, to to dostrzeże.

Rust pisze:A sugeruję, żartobliwie w dodatku, bo jak bym brał zbyt na serio, to mógłbym się zacietrzewić i zapędzić w jakieś poważne nazywanie czyichś argumentów kłamstwem ;>
No, faktycznie, lepiej zamiast pisać, co się myśli, lepiej zasłonić się "żartem", "sugestią", "niektórymi, co mogliby sądzić".
Rust pisze:>>Nazwę to Twoją manipulacją i kłamstwem. I w przeciwieństwie do Ciebie, biorę na siebie odpowiedzialność za te słówka. Bo:
- selekcjonerzy nie wmawiali mi, że są specjalistami - ani w kategorii grafiki, ani literatury; >>

To ci dopiero odpowiedzialność, Panie nicku z internetu ;>

Odpowiedział nick z internetu... Wydawało mi się, że zejście do personaliów oznacza automatyczną przegraną. To co, oddajesz walkowerem?



Ale dla porządku: Nie zasłaniam się "żartem", "sugestią", "niektórymi, co mogliby sądzić" - biorę odpowiedzialność za to, co piszę. Jakem nosiwoda.
Rust pisze:Jak wyżej. Czyn dokonany nie potrzebuje słów. Organizowanie plebiscytu "na najlepsze" z preselekcją wstępną oznacza, że ktoś uważa się za znawcę w danej dziedzinie, nawet jeśli twierdzi zupełnie odwrotnie.
Ale pamiętasz, że to, że Tobie się tak wydaje, świadczy tylko o tym, że tak Ci się wydaje?
Rust pisze:Stoisz przy mikrofonie, nikt Cię nie przegoni, nazywaj mnie jak chcesz ;>. Słowa świadczą o tym który je wypowiada, nie o tym do którego są kierowane (masz okazję odwrócić kota ogonem ;>).
No to piękne sobie dajesz świadectwo (zdałem?).
Rust pisze:>>- selekcjonerzy nie szli w zaparte, udając speców w jakiejkolwiek kategorii, wręcz przeciwnie, pół godziny po Twym poście, pierwszy post ze strony selekcjonerów zawiera odniesienie "W tym względzie nie liczy się artyzm, a gusta odbiorcy; w tym świetle wydaje mi się, że mamy kwalifikacje, bo jesteśmy grupą czytelników". >>

Tak, zawiera. Odniesienie do własnych kwalifikacji. Oglądam filmy, czyli mam kwalifikacje do wyboru najlepszych?
Oczywiście.
Rust pisze:Co dzień widzę samochody na ulicach, więc mam kwalifikacje by oceniać samochody?
Oczywiście.
Rust pisze:Słownik języka polskiego PWN: Kwalifikacje: "Wykształcenie i uzdolnienia potrzebne do pełnienia jakiejś funkcji lub wykonywania jakiegoś zawodu". Wykształcenie i uzdolnienia. Uogólniając, grafika w tym przypadku.
Nie. CZYTELNIKA. Czyli kogoś, kto czyta książki i trzyma je w łapach. Napisali to wyraźnie. Ty sobie tam wrzuciłeś grafika, to i Ci się cosik nie zgadza. Ale to kwestia Twej perspektywy, a nie tego, co twierdzili organizatorzy.
Rust pisze:Może po prostu mówimy różnymi językami...?
Najwidoczniej.
Rust pisze:>>Wobec tych stwierdzalnych faktów, przypisywanie selekcjonerom różnych intencji i zadawanie pytań, zakładających, że przypisywane intencje są obiektywnie prawdziwe jest niczym innym, jak Twoją manipulacją, takim wmawianiem dziecka babie w brzuch. >>

Wobec tych stwierdzonych faktów podtrzymuję zdanie o czynie mówiącym za siebie i braku kwalifikacji (z definicji) w kwestii publicznej preselektywnej oceny działań na polu grafiki projektowej oraz ilustracji, które są elementami składowymi okładki książki.
Nawet w tym zdaniu wsadzasz kilka założeń, których organizatorzy nie mieli.
Rust pisze:Deklaracje? Twierdzenia? To to jest sejm polski? Pomyliłem drzwi? ;>
Chyba tak, bo to właśnie w Sejmie padają różne sugestie i żarciki dotyczące konkretnych i rozpoznawalnych osób, z odpowiedzialności za które politycy potem się wykręcają, bo oni "przecież tylko żartowali", albo "przecież nie podali imienia czy nazwiska", albo "powtarzali tylko powszechną opinię", więc o co chodzi.
Faktycznie, nie te drzwi.
Rust pisze:Poparcie w rzeczywistym czynie mi wystarczy.
W czynie, który interpretujesz sobie wedle swoich kryteriów, obracając tak, żeby pasował do krytyki. W sumie, klasyczny strawman.
Rust pisze:Certyfikatem, którego się nawet nie domagam, bo jego obecność w sprawach publicznej oceny cudzej pracy jest oczywista, są kwalifikacje.
Jak wyżej. Mają kwalifikacje - kwalifikacje czytelnicze, które pozwalają na stwierdzenie: "o rany, to jest kiepska okładka", "a ta jest lepsza", "no, ale ta jest najlepsza". Presto!
Rust pisze:(tu masz pole do popisu na prywatne wycieczki ;>)
Aha. Bo to moje posty są pełne prywatnych wycieczek w kierunku osoby, personaliów i kwalifikacji Rusta.
Rust pisze:IMO w kwestii "obcowania z" porównujesz mieszkanie obok stacji PKS - oglądanie autobusów bez konkretnego zwracania na nie uwagi (chyba że przyjedzie jakiś wyjątkowy) - z kierowaniem autobusem lub jego produkcją.
Gdybym z racji mieszkania przy stacji PKS rościł sobie pretensje do oceny technicznej, sprawnościowej autobusów, to faktycznie, nie miałbym kwalifikacji do takiej oceny i robiłbym z siebie głupka. Ale gdy oceniam po prostu jako oglądacz przystacjowy: "ten jest najlepszy!", to sobie takich kwalifikacji nie przypisuję. Tak samo, jak nie przypisywali sobie (a jedynie Ty im przypisujesz) ich organizatorzy.
Rust pisze:Odezwałem się dlatego, że w tym przypadku uważam zmiany za konieczne. Nie olałem jak w zeszłym roku z braku czasu (choć jak widać po odległościach między odpowiedziami teraz też go nie mam w nadmiarze), bo uważam Katedrę za niezły portal (może oprócz wyglądu ;>) a pomysł z "najlepszą okładką" w plebiscycie za bardzo fajny, ale nie w takiej formie w jakiej funkcjonuje na chwilę obecną.
Ale to nie jest portal graficzny, odbiorcami nie są w przeważającej liczbie graficy i ci właśnie odbiorcy nie mieli problemu z współodczuciem terminu "najlepsza okładka".
Rust pisze:>>domaganie się jakiegoś certyfikatu jest "chore" (see what I did there?)

Uważaj, kot ma swoją wytrzymałość na przeciążenia przy obracaniu i może napaskudzić ;>
Mówisz z doświadczenia, rozumiem (NMSP).
Rust pisze:>>Dlatego uważam, że i redaktorzy-amatorzy czy inni zwykli czytelnicy są równie dobrymi preselektorami, co ktokolwiek inny

Kowalski był by równie dobrym politykiem, co ktokolwiek inny, bo przecież "każdy polak wie najlepiej" ;>
Ała, i na koniec tak sobie strzelasz w stopę... Bo polityków w Polsce to się oczywiście kształci w specjalnych szkołach, prawda, od maleńkości, i w ogóle nie czyścili oni w młodości kominów, nie byli elektrykami, nie wykładali historii i nie pracowali w fabryce ani nie prowadzili gospodarstwa. Nie, oni nie są "kimkolwiek innym", to ludzie specjalni, hodowani i szkoleni do władzy i odpowiedzialności, ubermensche!

Uwaga, manipulacja! Wklejam cytat ze środka na koniec, bo lepiej tutaj pasuje.
Rust pisze:Z kolei czynienie tego samego publicznie, przed tłumem ludzi oczekujących profesjonalizmu i kwalifikacji, oraz publiczna ocena czyjejś pracy, to już trochę inna bajka. Darcie się do mikrofonu po prostu zostanie przez ludzi wygwizdane, więc tu zagrożenia nie ma. Komentowania mogą nie uznać, bo jakąś wiedzę lub talent posiadają, lub też uznać, bo ich wiedza i talent jest na podobnym poziomie, a wielu po prostu nie wie /nie ma zdania . Ale preselekcja jako czyn dokonany nie pozostawia żadnego pola do popisu dla publiczności, jako czyn dokonany jest bez możliwości interakcji z jednoczesną jej iluzją, bo teoretycznie wybór jest, wiec najlepiej maskuje brak kwalifikacji. W tym przypadku preselekcja okładek została dokonana przy braku kwalifikacji, więc z doborem na "najlepszą" ma niewiele wspólnego. Jeśli tak wyglądała coroczna preselekcja, to co roku nie miało to nic wspólnego z "najlepszą".
Oczywiście, że ma. Czytelnicy (nie graficy) dokonują wyboru najlepszej (według czytelników, nie grafików) wyboru. Wybór może się podobać, lub nie, ale twierdzenie, że nie ma nic wspólnego z "najlepszą" jest oznaką jedynie Twego punktu siedzenia, który predestynuje punkt widzenia.

Ty uważasz, że katedralni organizatorzy nie mieli prawa wybrać tych okładek, które wybrali, i poddać je pod głosowanie czytelnikom w kategorii "najlepsza okładka", bo uważasz, że "najlepsza" oznacza "najlepszą graficznie, wg kryteriów grafika". A ja (i chyba selekcjonarzy, i chyba większość komentujących) uważam, że mieli prawo wybrać te okłądki (i te książki), które wybrali, i poddać je pod głosowanie czytelnikom w kategorii "najlepsza okładka", bo sami są czytelnikami i pod tym kątem je jedynie oceniali.
Mam wrażenie, że nie dostrzegasz belki w oku swoim, swego ograniczenia do ściśle graficznych kryteriów. Zakładasz, że inni też je wyznają lub wyznawać powinni i traktujesz jako "oczywistą oczywistość".
Stąd te różne języki.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4988
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Postautor: MadMill » sob 27.03.2010 13:05

nosiwoda pisze:Ty uważasz, że katedralni organizatorzy nie mieli prawa wybrać tych okładek, które wybrali, i poddać je pod głosowanie czytelnikom w kategorii "najlepsza okładka", bo uważasz, że "najlepsza" oznacza "najlepszą graficznie, wg kryteriów grafika". A ja (i chyba selekcjonarzy, i chyba większość komentujących) uważam, że mieli prawo wybrać te okłądki (i te książki), które wybrali, i poddać je pod głosowanie czytelnikom w kategorii "najlepsza okładka", bo sami są czytelnikami i pod tym kątem je jedynie oceniali.

Taaa... mieli... ale gust zostawili w szafie... ;P
nosiwoda pisze:Mam wrażenie, że nie dostrzegasz belki w oku swoim, swego ograniczenia do ściśle graficznych kryteriów. Zakładasz, że inni też je wyznają lub wyznawać powinni i traktujesz jako "oczywistą oczywistość".

Wg wielu rysowników Miller jest totalnym beztalenciem jeśli chodzi o tworzenie komiksów, dla innych za to jest ważniejszy od boga.
Obrazek
Awatar użytkownika
MadMill
Lord
Lord
 
Posty: 1138
Rejestracja: śr 01.11.2006 22:38
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Gavein » śr 07.04.2010 11:30

Kiedy wyniki :?: (i nagrody) :)
Awatar użytkownika
Gavein
Lord
Lord
 
Posty: 1132
Rejestracja: pn 19.11.2007 12:41
Lokalizacja: Anamasobia

Postautor: Shadowmage » czw 08.04.2010 12:00

Lada dzień.
Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył.
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas"
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20756
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Rust » pn 12.04.2010 6:09

Długo to trwało, są rzeczy ważniejsze, ale jakoś się udało:.
Nosiwodo:

>>"Ach, "zwykle", za "pewne rzeczy", "znają się"... Kwintesencja oczywistej oczywistości. Wicie, rozumicie. Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie, czy Twe definicje są dla mnie obowiązujące.

Dla mnie oczywistym jest, że gdy coś skomplikowanego popsuje się u mnie w domu, to nie wychodzę przed dom by złapać kogokolwiek z ulicy by to on naprawił popsutą rzecz (bo będzie "równie dobry, co ktokolwiek inny"). Wzywam specjalistę, człowieka posiadającego kwalifikacje ku temu. Nawet jeśli usługa będzie darmowa, bo będzie to jakiś znajomy, to jednak jego kwalifikacje są tu potrzebne, bo bez nich nie naprawi owej rzeczy, a może nawet bardziej popsuć. To chyba oczywista oczywistość?
Odpowiem: to nie są moje definicje, ale ogólnie przyjęta "oczywista oczywistość". Jeśli jesteś wyznawcą "każdy wie najlepiej" (co tak naprawdę jest bastionem "ja wiem najlepiej"), to z definicji nie są dla Ciebie obowiązujące ;>

>>Nieprawda. Jest po prostu ogłoszeniem plebiscytu na najlepsze to i owo.

- Jaś zjadł jabłko. Czyn ten jest jak wielki transparent ze strzałką wskazującą na Jasia, krzyczący "Jasio lubi jabłka, lub/i był głodny!"
- Nieprawda. Jaś po prostu zjadł jabłko
???
Czyli to nie czyny świadczą o człowieku/grupie, tylko zapewnienia, słowa? Rozumujesz jak prawnik ;>

>>Kiepsko Ci idzie. Bo - powtarzam się - nie deklarowali wiedzy graficznej.

Deklarowali kwalifikacje, czyli jednak.
Ale jeśli trzymać się tego że nie deklarowali, to tym bardziej preselktywny wybór kilku sztuk "najlepszej okładki" zaczyna być jakąś groteską.

>>Nieprawda. Tzn. oczywiście wg Ciebie prawda. Ale nie żyjemy w świecie wg Ciebie.

Czyli prosta zasada oparta na logice: "znam się na tym - oceniam to / nie znam się na tym - nie oceniam tego", jest błędna? Jeśli ktoś ocenia publicznie - znaczy uważa się za kogoś, kto się zna, inaczej by przecież nie oceniał. Wytłumacz mi brak logiki w tym twierdzeniu, ale bazując na ciągu myślowym, nie na słowie "nieprawda" i tupnięciu nogą.
Odwracając kota ;> Czy żyjemy w świecie wg "każdy wie najlepiej"? Trochę, niestety, tak. Jak widać po np: tym punkcie plebiscytu.

>>Gdybym to miał sugerować, to bym pozostawił Cię w błogiej nieświadomości Twej subiektywności, zaśmiał się/machnął ręką i wyszedł. Jak zrobili inni. Sugeruję za to, że wzięcie pod uwagi, że "moje zdanie =/=prawda obiektywna" byłoby na miejscu.

Ależ cały czas biorę to pod uwagę. Bazuję na logice, własnej wiedzy i świadomości, że o pewnych rzeczach mam pojecie niewystarczające by np oceniać czyjąś pracę, a nie na tym, że "ja wiem najlepiej". Udowodnij mi, że brak kwalifikacji (wiedzy oraz talentu) w danym temacie nie stoi na przeszkodzie zajmowania się skutecznie daną dziedziną opartą na wiedzy i talencie, a przyznam Ci rację.

>>Twoja "sugestia" to zawoalowany zarzut. A jak ktoś czyta ze zrozumieniem, to to dostrzeże.

Dokładnie, ale zawoalowany zarzut to sugestia, nie zarzut. Północny wschód to nie północ, tylko północny wschód.

>>No, faktycznie, lepiej zamiast pisać, co się myśli, lepiej zasłonić się "żartem", "sugestią", "niektórymi, co mogliby sądzić".

No tak, zamiast dyskutować o spornych sprawach operując sugestią i półżartem, lepiej nazwać kogoś kłamcą - odrazu milej się dyskutuje ;>
Logicznie rzecz biorąc: Jeśli nazwiesz kogoś kłamcą, to w razie pomyłki trudniej to odkręcić niż sugestię. Jeśli masz tego świadomość, ale nazywasz kogoś kłamcą zamiast jedynie to zasugerować, to można by podejrzewać że z góry zakładasz, że nie może być pomyłki, więc zakładasz swoją nieomylność. Ergo "Ja wiem najlepiej"? To nie ja tutaj "sugeruję" własną nieomylność przez stwierdzenie zamiast sugestii ;>
Słownik (jako że chyba mówimy różnymi językami ;>): Sugerować: poddawać, podsuwać komuś myśl, pomysł, ideę; proponować oględnie jako rzecz właściwą, stosowaną; dawać pod rozwagę; przedstawiać jako przypuszczenie.
Czyli nie stwierdzanie faktu "kłamiesz", a jedynie poddanie komuś pod rozwagę jego mylnego podejścia, np w postaci "zawoalowanego zarzutu", jak to nazwałeś, ale nie dosłownego "kłamstwo".

>>Odpowiedział nick z internetu... Wydawało mi się, że zejście do personaliów oznacza automatyczną przegraną. To co, oddajesz walkowerem?
Ale dla porządku: Nie zasłaniam się "żartem", "sugestią", "niektórymi, co mogliby sądzić" - biorę odpowiedzialność za to, co piszę. Jakem nosiwoda.

Heh. Nosiwoda, Rust, Wanda83... o odpowiedzialności to raczej tutaj bym nie pisał, bo bata ni marchewki nie uświadczysz, a jedyną konsekwencją tej dyskusji będzie nasze doświadczenie w niej nabyte i może, ale tylko może, jakieś zmiany w owej preselekcji okładek ;>
Zejście do personaliów nastąpiło w chwili, gdy wziąłeś tą niby"odpowiedzialność".
Oddaję walkowerem? Czyli, wnioskując, to jakieś zawody? Pojedynek? Chodzi Ci o wygraną dyskusji, nie o udowodnienie mi mego mylnego podejścia? Wedle Twoich zasad dyskutowania by "wygrać", chyba właśnie "przegrałeś" przez ujawnienie takiego podejścia ;>

>>Ale pamiętasz, że to, że Tobie się tak wydaje, świadczy tylko o tym, że tak Ci się wydaje?

To wytłumaczyłem wcześniej. Ale tak, biorę takie coś pod uwagę, nawet jeśli logikę mojego podejścia potwierdzają niektóre osoby czytające tą dyskusję. Mocno upraszczając - nie sądzę, by zagadnienie specjalizacji "wydawało się" mi i miliardom innych ludzi? Patrz, znów oczywista oczywistość ;>

>>No to piękne sobie dajesz świadectwo (zdałem?).

Pewnie, każda wypowiedź daje świadectwo człowieka, choć nie tak skutecznie jak czyn ;>

>>Nie. CZYTELNIKA. Czyli kogoś, kto czyta książki i trzyma je w łapach. Napisali to wyraźnie. Ty sobie tam wrzuciłeś grafika, to i Ci się cosik nie zgadza. Ale to kwestia Twej perspektywy, a nie tego, co twierdzili organizatorzy.

Wow, nie wiedziałem że kwalifikacje mechanika lotniczego uprawniają do oceny wyczynów spadochroniarzy. Doprawdy, dziwny jest dla mnie ten Twój świat ;>
Wybierać najlepsze wedle siebie i dla siebie można, oczywiście, ale do rzetelnej publicznej oceny trzeba mieć kwalifikacje z danej branży, by nie wyszło, że jest to wybór wyssany z palca.

Kwalifikacje, jako pojęcie, w danej dziedzinie dotyczą chyba danego zagadnienia/zawodu, a nie dowolnej grupy czy osoby? W tym przypadku grafika - grafik, znawca grafiki (ew. osoba w temacie) ; literatura - pisarz, krytyk literacki (ew. osoba w temacie). Z twierdzenia, że kwalifikacje dowolnej grupy mogą dotyczyć dowolnej dziedziny, jest jeden wniosek: "każdy wie najlepiej", czyli każdy jeden z ulicy powinien umieć naprawić mój telewizor. A jednak tak nie jest.
Ale widać w świecie "każdywienajlepiejizmu" kwalifikacje mechanika lotniczego czy pilota uprawniają do oceny ewolucji spadochroniarzy, a kwalifikacje krytyka literackiego i czytelnika uprawniają do wyboru grafiki pod względem publicznie najlepszej ;>

>>Najwidoczniej.

Uzywajmy słownika. To wiele uprości ;>

>>Nawet w tym zdaniu wsadzasz kilka założeń, których organizatorzy nie mieli.

Jakich?

>>Chyba tak, bo to właśnie w Sejmie padają różne sugestie i żarciki dotyczące konkretnych i rozpoznawalnych osób, z odpowiedzialności za które politycy potem się wykręcają, bo oni "przecież tylko żartowali", albo "przecież nie podali imienia czy nazwiska", albo "powtarzali tylko powszechną opinię", więc o co chodzi.
Faktycznie, nie te drzwi.

Bo tam za zarzucenie komuś kłamstwa bierze się prawdziwą odpowiedzialność ;>. No a później, racja wykręcają się, przyznają do tego że się pomylili jeśli tak było. Przyznanie się do własnej pomyłki wydaje mi się raczej dobrą cechą, tak jak branie jej pod uwagę i stosowanie sugestii zamiast twierdzeń.
Za to pamiętam jedną partię, której członkowie nie mieli żadnych kwalifikacji do bycia politykiem, ale "wiedzieli najlepiej". Wydawało im się, że jeśli są rolnikami, to ich polityczne działania na rzecz rolnictwa będą bardzo dobre, że mają kwalifikacje by zrobić coś dobrego, choć to o rolnictwie w pojęciu własnego gospodarstwa mieli pojęcie, nie o działce politycznej. Bo to, wiesz, jak z okładkami i tekstem w książkach, - to, że się znasz na jednym, nie znaczy że i na drugim. Niby blisko, a jednak tak daleko ;>

>>W czynie, który interpretujesz sobie wedle swoich kryteriów, obracając tak, żeby pasował do krytyki. W sumie, klasyczny strawman.

A wedle czyich kryteriów mam go interpretować? Ja wedle swoich, Ty wedle swoich ;>.
Zresztą, ponownie, to wyjaśniłem powyżej, chyba w dość logiczny sposób. Uprzedzając "moje kryteria" v 2.0 : Tak, to moja logika, nie posiadam wymiennych jaźni, nawet jeśli ktoś mógłby tak to odczuwać ;>
Co do obracania i strawmana - w którym miejscu brakuje logiki w mojej wypowiedzi? Czy gdzieś napisałem "nieprawda" zamiast konkretnej wypowiedzi? ;>

>>Jak wyżej. Mają kwalifikacje - kwalifikacje czytelnicze, które pozwalają na stwierdzenie: "o rany, to jest kiepska okładka", "a ta jest lepsza", "no, ale ta jest najlepsza". Presto!

Widzisz co napisałeś? Kwalifikacje "czytelnicze" w ocenie preselektywnej, dla ludzi? Tak oceniać może każdy, ale "sobie", pod nosem, nie na "najlepsze" ogłaszane na stronach producenta.
Mając kwalifikacje grafika mogę wybrać 10 najlepszych wierteł udarowych świata i ogłosić to publicznie, ale jako że nie mam pojęcia o wiertłach a jedynie posiadam kilka, wartość takiej oceny będzie zerowa - mogę jedynie liczyć na to, że w czasie trwania oceny podłapią to producenci wierteł i ogłoszą to na swoich stronach (jako że to dobra reklama, w końcu to plebiscyt na "najlepsze wiertła świata"). Wtedy zaczną się tym sugerować ludzie kupujący wiertła do prac domowych - a to już jest działanie na ich niekorzyść, bo w wyniku mojego lekkomyślnego działania ludzie z własnej niewiedzy biorą za pewnik coś, co ma zerowa wartość jako rzetelna informacja, bo "jeśli podają to na swoich stronach producenci, znaczy że koleś się zna na rzeczy". W takim wypadku, organizując podobny plebiscyt ponownie, by być uczciwym powinienem chyba zapytać o zdanie kogoś, kto zna się na wiertłach. No chyba że uważam się za "wiedzącego najlepiej" i mam gdzieś wybierających, to nie muszę ;>.

>>Gdybym z racji mieszkania przy stacji PKS rościł sobie pretensje do oceny technicznej, sprawnościowej autobusów, to faktycznie, nie miałbym kwalifikacji do takiej oceny i robiłbym z siebie głupka. Ale gdy oceniam po prostu jako oglądacz przystacjowy: "ten jest najlepszy!", to sobie takich kwalifikacji nie przypisuję. Tak samo, jak nie przypisywali sobie (a jedynie Ty im przypisujesz) ich organizatorzy.

Ależ oczywiście, ale tu chodzi o upublicznianie tego "ten jest najlepszy" w formie powszechnego plebiscytu, z informacjami na stronach producentów autobusów itd. To że sobie kilka autobusów przy stoliku z kumplami ocenisz, to dotyczy tylko Was. Ocena publiczna to co innego. Wracasz do czegoś, co już pisałem dwa razy.

>>Ale to nie jest portal graficzny, odbiorcami nie są w przeważającej liczbie graficy i ci właśnie odbiorcy nie mieli problemu z współodczuciem terminu "najlepsza okładka".

Ogłoś na publicznej stronie plebiscyt "kto jest najlepszą piosenkarką: doda czy mandaryna" - też nie będzie problemu ze strony głosujących, szczególnie jeśli producenci tych panienek ogłoszą ów plebiscyt na swoich stronach ;>. Ale to akurat wynika z określonej świadomości rzeczy oraz chęci ingerencji, a nie tego, czy ktoś jest grafikiem/muzykiem/stolarzem. Zresztą, jeśli odbiorcami nie są graficy, to tym bardziej organizatorzy powinni wykazać się większą kompetencją w tej dziedzinie, tak jak wykazali się przy ocenie tekstu, do której zaprosili zewnętrznych speców. Chyba trochę na odwrót im to wyszło, ba nie znając się na grafice, wybrali preselektywnie kilka pozycji, bez mrugnięcia okiem, na "widzimisię" ;>.

>>Ała, i na koniec tak sobie strzelasz w stopę... Bo polityków w Polsce to się oczywiście kształci w specjalnych szkołach, prawda, od maleńkości, i w ogóle nie czyścili oni w młodości kominów, nie byli elektrykami, nie wykładali historii i nie pracowali w fabryce ani nie prowadzili gospodarstwa. Nie, oni nie są "kimkolwiek innym", to ludzie specjalni, hodowani i szkoleni do władzy i odpowiedzialności, ubermensche!

I to właśnie nazywa się manipulacja informacją: wyolbrzymienie czyjejś wypowiedzi tak, by stała się surrealistczna, zabawna i przerysowana.
Każdy człowiek po dłuższym czasie zajmowania się daną dziedziną lub zawodem uzyskuje jakieś kwalifikacje w wymienionych. Nie musi być do tego hodowany, jak sugerujesz, że ja twierdzę ;>. Ale "ktokolwiek inny' nie zgłębiający danego tematu, nie będzie miał ku temu kwalifikacji. Poza tym kierowanie samochodem nie łączy się z umiejętnością jego naprawy, tak samo jak ocena tekstu z oceną grafiki.

>>Oczywiście, że ma. Czytelnicy (nie graficy) dokonują wyboru najlepszej (według czytelników, nie grafików) wyboru. Wybór może się podobać, lub nie, ale twierdzenie, że nie ma nic wspólnego z "najlepszą" jest oznaką jedynie Twego punktu siedzenia, który predestynuje punkt widzenia.
Ty uważasz, że katedralni organizatorzy nie mieli prawa wybrać tych okładek, które wybrali, i poddać je pod głosowanie czytelnikom w kategorii "najlepsza okładka", bo uważasz, że "najlepsza" oznacza "najlepszą graficznie, wg kryteriów grafika". A ja (i chyba selekcjonarzy, i chyba większość komentujących) uważam, że mieli prawo wybrać te okłądki (i te książki), które wybrali, i poddać je pod głosowanie czytelnikom w kategorii "najlepsza okładka", bo sami są czytelnikami i pod tym kątem je jedynie oceniali.

Cały czas chodzi mi o to co preselektywnie wybrali redaktorzy katedry, nie o to co wybrali czytelnicy z zawężonej puli. Ale jeśli piszesz o redaktorach jako czytelnikach:
Czyli pod jakim kątem wybierali? Własnego "widzimisię"? Czyli jednak potwierdzasz "wybieranie najlepszej kukurydzy przez miastowego" - zupełny brak orientacji w temacie, ale wybiorę "najlepsze" dla wszystkich, i to publicznie, i jeszcze będzie ogłaszane na stronach producentów? Wszystkie nierzetelne i bezsensowne oceny oraz wybory można w takim razie usprawiedliwiać "kryteriami użytkownika", na zasadzie "Co się śmiejesz? Jestem przecież tylko użytkownikiem, dlatego tak wybrałem. - To po co wybierałeś? - Bo mogę" i koło się zamyka ;>. Witamy w krainie chaosu informacyjnego ;>

Nie mówiąc Ci co Ty uważasz, zapytam: a co w takim razie oznacza "najlepszą" według Ciebie? Bo dla mnie oznacza to taką, którą po preselekcji profesjonalistów wybiorą ludzie, lub odwrotnie, czyli wedle zasad logiki: głos ludu + głos znawców ocenianego tematu = wybór "najlepszej". Znowu wyszło, że sugerujesz co "uważam", tylko trochę błędnie ;>

Swoją drogą niezły tupet trzeba mieć, by wybierać coś dla ludzi na taką skalę i to z branży, o której nie ma się zielonego pojęcia - a z kolei przy ocenie swojej branży (o której pojęcie się ma), zapraszać jeszcze specjalistów - to chyba w pełni i jawnie ukazuje wiedzę i stosunek do dziedziny spoza branży wybierających, z której mimo owego "porównania wartości czynem" wyboru dokonano ;>. To tak, jakbyś teraz powoływał się na słowa ambasadora obcego kraju, do którego nie zaproszono tłumacza mimo że nikt go nie rozumiał, ale i tak nie obchodziło Was co mówił - kiedy zaraz obok siedział ambasador innego kraju, którego słowa rozumieliście, z którym rozmawialiście, ale dodatkowo obok siedział jeszcze tłumacz albo dwóch. Ale oczywiście macie prawo powoływać się na słowa tego pierwszego, słowa których nie rozumieliście - bo gestykulował przecież ;>

>>Mam wrażenie, że nie dostrzegasz belki w oku swoim, swego ograniczenia do ściśle graficznych kryteriów. Zakładasz, że inni też je wyznają lub wyznawać powinni i traktujesz jako "oczywistą oczywistość".
Stąd te różne języki.

To działa w obie strony. Różnimy się tym, że ja biorę możliwości belki w oku moim, za to Ty rozprawiasz o belce w oku czyimś, nie biorąc pod uwagę samego siebie w podobnej sytuacji, gdyż nie sugerujesz, a twierdzisz ;>.
Zastanawiałem się nad Twoją zaciekła obroną "każdywienajlepieizmu" i doszedłem do wniosku, że jako ktoś, kto w wolnym czasie rozpisuje się w ocenach czyichś dokonań (tak, idę w personalia, ale sam pisałeś o odpowiedzialności, jakeś Nosiwoda), spotyka się i dyskutuje o czyichś dziełach, czyli tak naprawdę spełnia się w tym analizowaniu i ocenianiu (bez negatywnych skojarzeń), będziesz bronił swego "jawiemjalepiejizmu" (bo tak naprawdę "każdywienajlepieizm" to zbiór wiedzących najlepiej), gdyż do takiego działania jest to potrzebne jak rybie woda i bez podejścia 'każdy może oceniać publicznie" traci to sens, więc takie postępowanie jest dla Ciebie (i innych krytyków) oczywistą oczywistością. Wedle definicji "kwalifikacji", każdy krytyk musi kosmicznie nadrabiać wiedzą, bo gdyby miał talent, sam by coś tworzył i nie tracił by czasu na ocenę dokonań innych na podstawie jedynie suchej wiedzy (stąd sławne powiedzenie Tadeusza Boy-Żeleńskiego, które chyba każdy twórca zna i wyznaje, dlatego w kwestii procesu tworzenia liczy się tak naprawdę jedynie ze zdaniem kolegów po fachu, a z krytykami dopiero wtedy, gdy moga popsuć postrzeganie jego dzieła u powszechnego odbiorcy lub klientów ;>). Z kolei ja wyznaję zasadę, że jeśli coś ma być zrobione dobrze, musi to zrobić ktoś, kto ma ku temu kwalifikacje. Czy jest to naprawa telewizora, czy ocena czyjejś pracy. Jakikolwiek wujek dobra rada, krytyk czy inny koleś może sobie pogadać i chętnie wysłucham (wedle jednej starej zasady), ale pod uwagę wezmę jedynie radę czy pomoc kogoś, kto sam wykonuje daną funkcję, a nie tylko o tym głośno rozprawia. Wedle przedwojennego powiedzenia "Jeśli chcesz dobrze zjeść, idź do najlepszej restauracji w mieście i zapytaj szefa kuchni gdzie on jada". Dlatego myślę, że dalsza dyskusja nie ma sensu, bo Ty będziesz bronił swego sensu bycia, a ja swego podejścia przyczynowo-skutkowego z naciskiem na uczciwość wobec twórcy i odbiorcy. Poza tym, to nie zawody, ale jeśli Ci zależy, możesz uznać że wygrałeś walkowerem ;>. A przy okazji przypomniałeś mi, czemu nie udzielam się na forach - kiedy wchodzisz między wrony, musisz krakać tak jak one, a każda inna opcja oprócz "tak tak" jest mocno czasochłonna ;>.
Rust
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 14
Rejestracja: pt 05.03.2010 9:42

Postautor: Jakub Cieślak » pn 12.04.2010 6:45

Mi wystarczy tylko podsumować tą dyskusję jako schlebiającą twórcom plebiscytu, skoro jego przebieg ponownie był szeroko komentowany i bardzo wnikliwie analizowany. Nie widzę już sensu zabierać głosu, próbować siłować się w tezach, antytezach i wnioskach. Nie sądzę by ktokolwiek zamierzał teraz zmieniać swoje zdanie po tak intensywnej wymianie argumentów. To dobry przykład ilustrujący polskie podejście do dyskusji, która służy nam nie do poznania innych opinii i ewentualnie zmiany własnego zdania, ale tylko i wyłącznie do przedstawienia swojego zdania i za wszelką cenę jego obrony.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: nosiwoda » wt 13.04.2010 11:55

Czyli ja już nie muszę? OK. <śmieje się i wychodzi>
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4988
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Poprzednia

Wróć do Komentarze i opinie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 47 gości