Co do "wersji rozszerzonych", to myślałem, że prym wiedzie Kres. A tu okazuje się, że i Gaiman nie gorszy
Rzadko kupuję takie "dziełka", choć na parę sie skusiłem, np. nową wersję "Rolanda" Kinga (pierwszy tom Mrocznej Wieży), czy pierwszy tom opowiadań o Mordimerze Piekary. Ale to wyjątki. Książka musiałaby byc rzeczywiście dobra, a zmiany na tyle istotne, że opłacałoby mi się kupowac ją ponownie. To samo zresztą dotyczy filmów.