autor: Dove » pt 04.08.2006 19:18
No nie, Shannara nie jest taka dramatyczna, w porównaniu z niektórymui rodzimymi produkcjami (i nie tylko), których nieraz entuzjastyczne recenzje ukazują się na tej zacnej stronce (a które czytam we fragmentach wystając długie godziny nieraz między półkami w księgarniach i empikach), to klasyk i rodzynek. Poza tym brakuje trochę rzeczywistego rozeznania w tym, co się teraz nowego (dobrego!) wydaje. Przestałem czytać polskie czasopisma o fantastyce z powodów ideowych (chodzi oczywiście o NF) w ramach protestu przeciw bezmyślnej polityce redakcyjnej bądz w ogóle w proteście przeciwko hołubieniu bylejakości - i mam problemy z researchingiem (na czytanie recenzji np w F&SF jestem zbyt leniwy, a poza tym - kiedy to u nas będzie wychodzić i jaka część zachodniej produkcji będzie warta rzeczywiście wydania?) Mistrz Sapkowski pisał kiedyś w NF felitoniki - przewodniki "Co tam panie w fantasy", ale zaprzestał juz dawno. Na czytanie (i kupowanie!) wszystkiego co wychodzi zwyczajnie nie staje czasu i pieniędzy. Katedra jest chyba jedyną w miarę rzetelna stronką o fantasy i SF, na jaka się ostatnio natknąłem - większość to niestety łajno i chłam, gdzie cycate wojowniczki walczą o lepsze z poradnikami i ligami RPG i karcianek, a książka jest tylko dodatkiem. Shannara jest oczywiście dość wtórna, ale ze schematu często da się wyciągnąć sporo przyjemności (choćby Belgariada), dlatego wstrzymałbym się z określeniami typu gów... Młodzi mogliby skorzystać na nowym wydaniu cyklu, bo na pierwsze wydanie na aukcjach mało kogo stać. A co powinni czytać młodzi jak już przeczytają Tolkiena, Lewisa, Ziemiomorze Le Guin, Mgły Avalonu Bradley, Amber Zelaznego, Świat czarownic Norton, Fafhrda Leibera, Trzy serca... i Zaklęty miecz Andersona, Ostatniego jednorożca i Pieśń karczmarza Beagla, Belagariadę Eddingsa, Fionavarski Gobelin i Tiganę Kaya, Kroniki Covenanta Donaldsona, McKillip Mistrza Zagadek, Skrytobójcę Hobb, Pieśni Lodu i ognia Martina, Rapsodię Haydon i sagę Sapkowskiego oczywiście? A niech czytają Cooka, Gemmella, Brooksa właśnie, Vance'a, Morcooka, Wolfe'a, Lawheada, Jordana, Dicksona itp, itd. Ale żeby czytać to ktoś musi na nowo wydać, bo nie każdy ma zacięcie kolekcjonerskie i kupę kasy na białe kruki. Oczywiście niech czytają jeszcze Grzędowicza, Białołęcką, Kresa, Huberatha, Oramusa,Ziemiańskiego, Komudę jeśli dysponują odpowiednimi sumami. W tym sensie cykl Brooksa to klasyka (vide Królestwo na sprzedaż), którą każdy miłośnik fantasy powinien poznać. Dlatego myślę, że o nowościach wydawniczych powinny częściej wypowiadać sę autorytety, człowiek mniej by błądził i zaoszczędził - gdzieś powinien być taki kącik - może na Katedrze? Z fantastycznym pozdrowieniem
(celowo nie uwzględniam w tym zestawieniu pozycji SF, bo się na niej nie znam zbytnio)