Dawno nie miałem takiego problemu z ocenieniem książki. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy mi się podobało czy nie.
Zaczyna się bardzo dobrze. Odkrycie zaginionego statku, eksploracja, tajemnice, jednocześnie - zgrabne zarysowywanie świata przedstawionego, postacie z potencjałem. Niestety, to tylko prolog - potem autor przedstawia nam inną - chyba główną - grupę bohaterów, szeregowych żołnierzy robiących desant na planetę. I ze space opery skręcamy w czyste militaria. Książka jest na tyle krótka, żeby to nie zamęczyło na amen, niemniej momentami miałem już dość tej typowej opowieści o zgranym oddziale który przechodzi piekło na obcej planecie wobec przeważających sił wroga. Na szczęście, to nie jedyny wątek - narrację urozmaica bardziej tajemnicza i interesująca historia z bohaterem sił specjalnych z prologu.
"Gambit" jest umiejętnie napisany. Swiat w jakim jest osadzony ma interesującą przeszłość, na której niestety autor się nie skupia. Bunt AI, jego przyczyny i skutki - o tym chętnie bym poczytał. O trepach błądzących po bagnach i budujących strategię na pokonanie wroga - niekoniecznie.
Mamy tu zatem spory potencjał, którego autor deyduje się nie wykorzystać. To niby dobrze wróży na przyszłość. Czytało mi się to koniec końców nieźle. Nie powiem, żeby mnie zassało bez opamiętania, ale... zobaczymy co będzie dalej.
3,5/6