Dawno nie wahałem się nad zakupem jakiejś serii tak, jak w przypadku Sagi o Zielonych Kościach. Raz byłem na tak, raz na nie, w końcu podjąłem nietypową dla siebie decyzję o zakupie tylko pierwszego tomu na próbę.
Eksperyment wyszedł pozytywnie. To ciekawa książka. Element fantastyczny (jadeit) to tu właściwie tylko otoczka, dodatek bez którego ta powieść też by funkcjonowała. Sednem jest tu swoista "gra o tron", czyli walka o dominację na fikcyjnej wyspie pomiędzy dwoma największymi klanami. Śledzimy przede wszystkim losy rządzących jednym z nich - z rodziny Kaulów.
Świat jest mocno oparty na kulturze azjatyckiej z wszystkimi tego konsekwencjami. Czyli dużo bredzi się o honorze, relacje są mocno obwarowane rytuałami i obyczajami.
Najmocniejsza strona pani Lee to kreacja postaci. Te natychmiast zapadają w pamięć, nie sposób nie czuć w ich kierunku jakichś emocji. Fabularnie też jest dobrze. Może nie będzie to moja TOPka przeczytanych w roku, ale to ciekawa lektura i na pewno sięgnę po kolejne tomy.
4/6