Drugi "Mars" podrasowany :: Sprawdź komentowany news.

[Shadowmage]

Teraz też jest marudzenie w komciach. Nie dogodzisz :P

[Whoresbane]

Cokolwiek by się zrobiło to znajdzie się ktoś komu nie będzie pasować. Co tym razem? Piersi za małe?

[Shadowmage]

Nie, z tego co widziałem, to głównie że mało ludzko, bardziej jak android.

[Bibi King]

Co ty masz z tymi piersiami, Whoresbane?

[Whoresbane]

Poprzednio im włosy przeszkadzały. Teraz, pod Twoim wpływem, zażartowałem sytuacyjnie o rozmiarze biustu

[Shedao Shai]

Niech zrobią takie na pół okładki, to kupię dwie!

[Bibi King]

Ale że włosy?

[Janusz S.]

Nie, z tego co widziałem, to głównie że mało ludzko, bardziej jak android.

Teraz pojawiło się więcej pozytywnych komentarzy

[Cerber108]

Niech zrobią takie na pół okładki, to kupię dwie!

Przez to odbicie w nowej wersji faktycznie można odnieść wrażenie większej objętości.

[Jarowik]

Doszły dodatkowe elementy tła, wzmacniające jeszcze efekt techniczności kontekstu. Mnie się nowa wersja podoba. Kupię niezależnie od wersji okładki, choć mam też stare wydanie od Prószyńskiego (całość trylogii).

[SechulLath]

Serio słuchają co ludzie mówią i coś z tym robią, bardzo mi zaimponowali. W ogóle ostatnio Vesper goni Maga w moim serduszku ulubionych wydawnictw :D Musiałbym jeszcze w excela spojrzeć jak to wypada ilościowo na półkach, czy są już na pudle, ale bez sprawdzania jestem pewien, że od Maga mam najwięcej.

[Aegnor]

Pierwotna wersja znacznie lepsza. Boleję nad tym, że stałe konsylium zgredów wystękało tę zmianę u wydawcy.

[El Lagarto]

Zgadzam się z Aegnorem. Jest gorzej.

[asymon]

Teraz też jest marudzenie w komciach. Nie dogodzisz

Tak szczerze, to mnie też wizualnie stara okładka bardziej podchodzi. Wiem że bez sensu, ale jakaś taka... zgrabniejsza. Poza tym już mentalnie zaakceptowałem, że to kask na marsjańskiego quada, nie hermetyczny.

Tak, rodzina miewa ze mną ciężko

[Whoresbane]

Jakby to był hełm do hermetycznego skafandra to przesłona nie byłaby otwarta

[Jakub K]

Jeszcze nie zdecydowaliśmy, którą finalnie wykorzystamy. Pokazujemy na razie po prostu możliwą alternatywę.

[Sorfal]

Dla mnie ewidentnie stara wersja.

[Jacob94]

Jestem przekonany, że zarówno stara jak i nowa będzie miała 0% różnicy jeśli chodzi o sprzedaż. A zadowolenie? Raczej tak samo - czytelnicy tego typu książek (ciężkich SF) oceniają książki na podstawie ich treści. Jakiekolwiek zgrzyty wynikają jedynie z zestawienia tych okładek obok siebie i minimalnych preferencjach w tych drobnych zmianach. Gdy już wyjdzie drukiem będzie każdemu wszystko jedno.

[El Lagarto]

Jestem przekonany, że zarówno stara jak i nowa będzie miała 0% różnicy jeśli chodzi o sprzedaż. A zadowolenie? Raczej tak samo - czytelnicy tego typu książek (ciężkich SF) oceniają książki na podstawie ich treści. Jakiekolwiek zgrzyty wynikają jedynie z zestawienia tych okładek obok siebie i minimalnych preferencjach w tych drobnych zmianach. Gdy już wyjdzie drukiem będzie każdemu wszystko jedno.

Nie zdarzyło Ci się nigdy zainteresować książką dzięki okładce, która zwróciła Twoją uwagę? Albo zrezygnować z zakupu ze względu na paskudną ilustrację? Raczej tu chodzi o przyciągnięcie nowych czytelników niż dopieszczenie tych, którzy i tak to kupią.

[Bibi King]

Nie zdarzyło Ci się nigdy zainteresować książką dzięki okładce, która zwróciła Twoją uwagę?

Sporadycznie i tylko dawno temu, w epoce pre-internetowej, kiedy trudniej było o recenzje przed zakupem. Chyba że mówimy o albumach fotograficznych - to owszem.

Albo zrezygnować z zakupu ze względu na paskudną ilustrację?

Nie, nigdy. To naprawdę takie niezwykłe?

[El Lagarto]

Bibi, Tyś jest Jacob94?

Nie, nie ma w tym niezwykłego. Sam korzystam głównie z ebooków, więc rola okładki zostaje w moich wyborach zredukowana do rozmiarów subatomowych.

Jednak dla kogoś kto rozpoczyna przygodę z fantastyką, okładka może mieć spore znaczenie (choć rzecz jasna nie musi). Jeszcze bardziej dotyczy to komiksów.

[Shedao Shai]

W 2009 kupiłem "Zabójcze ciało", bo na okładce była Megan Fox. To był mój najniższy upadek

[Bibi King]

@El,
Rozumiem pociąg do fajnych okładek. W latach 80. i 90. jarałem się i niemożebnie zazdrościłem zgniłemu Zachodowi pięknych okładek paperbacków np. "Amberu" Zelaznego, powieści Kinga, Donaldsona i innych. W księgarni w Londynie czy Yorku dostawałem oczopląsu, a kupić mogłem pewnie z 1% tego, co bym chciał. Co nie zmieniało faktu, że kiedy coś wychodziło po polsku, to kupowałem bez względu na obrazek, często wręcz nawet wbrew obrazkowi - np. seria z dżdżownicą (kompletowana po antykwariatach) była wyjątkowo paskudna, seria z kosmonautą wcale nielepsza. A"Dolina grozy" Howarda? Panie...

Wyszperałem w pamięci jeden przypadek, kiedy o mały figiel byłbym coś kupił w ciemno z powodu okładki - "Jednym zaklęciem": twarda oprawa, zacna ilustracja... Przyciągała wzrok. Ale chwilowo brakło mi kasy, potem udało mi się pożyczyć tę książkę, przeczytałem, nie wróciłem, zapomniałem.

[asymon]

Powiedzcie to Kato(nowi) Starszemu w twarz.

Ja rzadko się zachwycam, ale kiedyś wpadła mi w empiku w oko niebieska okładka "Bohaterów" Abercrombiego. Do tej pory czasem sobie przypominam, czy bym używki nie kupił tylko po to, żeby czasem popatrzeć Gdyby w przyszłości w MAGu oczadzieli i wydali na twardo z tymi grafikami, to deklaruję, że biere.

Z niefantastyki kupiłem sobie "Swiatłość w sierpniu", bo moje srocze oko wypatrzyło w witrynie. I mimo że słuchałem audiobooka, to czasem zaglądałem do książki, żeby się nacieszyć. Gdyby na takim szorstkim papierze Powergraph zrobił okładkę "Rumowisk" Wita Szostaka, brałbym bez wahania, ale okładka jest bardziej śliska i się waham (choć pewnie wezmę i tak).

A jeśli uważacie, że okładka nie ma wpływu na zawartość, przypomnę Ptaka śmierci Elisona. Solaris na zawsze w naszych sercach, przy tym nawet Wehikuły się chowają.

[El Lagarto]

A"Dolina grozy" Howarda? Panie...

Kocham okładkę "Doliny grozy"; czysta zgroza i prawdziwe arcydzieło kiczu (mam nadzieję, że Fidel i historyk tego nie czytają, bo już po mnie).

Wyszperałem w pamięci jeden przypadek, kiedy o mały figiel byłbym coś kupił w ciemno z powodu okładki - "Jednym zaklęciem": twarda oprawa, zacna ilustracja... Przyciągała wzrok. Ale chwilowo brakło mi kasy, potem udało mi się pożyczyć tę książkę, przeczytałem, nie wróciłem, zapomniałem.

Mam gdzieś w jakimś tylnym rzędzie na półce, kiedyś oczywiście z przodu. Książki z tamtej epoki rzadko miały taką oprawę. Czytałem - jako jednorazowa lektura dawało radę - choć bez szału.
Hmm... Wrzuciłem "Jednym zaklęciem" w Google i okazało się, że nie tylko Amber, ale też Mag to wydał, w dodatku to nie samostojka tylko drugi tom cyklu.

[Whoresbane]

Moja przygoda z sci-fi zaczęła się od tego, że zobaczyłem artefaktową okładkę Hyperiona.

W 2009 kupiłem "Zabójcze ciało", bo na okładce była Megan Fox. To był mój najniższy upadek

xD

[Bibi King]

Moja przygoda z sci-fi zaczęła się od tego, że zobaczyłem artefaktową okładkę Hyperiona.

A takie teksty uświadamiają mi (na nowo), jaki jestem stary, kurna...

[Cerber108]

Moja przygoda z sci-fi zaczęła się od tego, że zobaczyłem artefaktową okładkę Hyperiona.

Za to u mnie Hyperion rozpoczął przygodę z MAGiem.

[nosiwoda]

Z niefantastyki kupiłem sobie "Swiatłość w sierpniu", bo moje srocze oko wypatrzyło w witrynie.

A co zabawne, to ta okładka to reprint z wydania oryginalnego z 1932 r.
2137 razy nowocześniejsza niż to, co (w większości) teraz zalega na półkach.

A jeśli uważacie, że okładka nie ma wpływu na zawartość, przypomnę Ptaka śmierci Elisona. Solaris na zawsze w naszych sercach, przy tym nawet Wehikuły się chowają.

W sercach, to tak, ale na półkach, to w trzecim rzędzie.

Wyszperałem w pamięci jeden przypadek, kiedy o mały figiel byłbym coś kupił w ciemno z powodu okładki - "Jednym zaklęciem": twarda oprawa, zacna ilustracja... Przyciągała wzrok. Ale chwilowo brakło mi kasy, potem udało mi się pożyczyć tę książkę, przeczytałem, nie wróciłem, zapomniałem.

I znowu - a co zabawne, to grafika na tej okładce nie ma nic wspólnego z jej treścią. Samą powieść w miarę lubię, a niektórzy to nawet z niej nicki wzięli, co nie, Spriggana?

Raz kupiłem książkę z uwagi na jej okładkę, nic o niej nie wiedząc. Było to na targach, a ta książka to Japonia utracona Alexa Kerra. I był to bardzo dobry zakup.

Natomiast mówienie, że ważna jest treść, a nie okładka, to takie naiwne pierdololo. Oczywiście, że okładka jest ważna, oczywiście, że ma wpływ na sprzedaż (chociaż akurat przy tej w pełni zgadzam się z przytomnym komentarzem Jacoba94). Zdarza się, że dobrą książkę uwali zła okładka; zdarza się, że dobra książka sprzeda się pomimo złej okładki. Ale oczywiście, że okładka i jakość wydania są ważne.