Będzie kontynuacja serii Martine :: Sprawdź komentowany news.

[Janusz S.]

Wreszcie...

[Bibi King]

Wreszcie? Nie zmogłem pierwszego tomu, utknąłem w jednej trzeciej i komuś oddałem. Ta "zagadka kryminalna" (bez spojlerowania) jakoś fajnie się wyjaśnia?

[historyk]

Też nie dałem rady tego doczytać. Zmogłem 308 stron i się poddałem:
https://seczytam.blogspot.com/2022/09/arkady-martine-pamiec-zwana-imperium.html

[Shadowmage]

A mnie się bardzo dobrze czytało.

[Bronsiu]

Też nie dałem rady tego doczytać. Zmogłem 308 stron i się poddałem:
https://seczytam.blogspot.com/2022/09/arkady-martine-pamiec-zwana-imperium.html

Przeczytałeś 308 stron z 341? Serio nie kusiło dokończyć?

[historyk]

Nie kusiło, byłem już totalnie wymęczony tym nudziarstwem.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com

[Bibi King]

Mnie najbardziej wynudziły rozkminy lingwistyczno-poetyckie bohaterki, te niby-głębie, pseudozawiłości i domniemane subtelności językowe - niby delikatna i wysublimowana dyplomacja najwyższych lotów, a w rzeczywistości jakiś mokry flak. Autorka po prostu kompletnie nie umie tego napisać. W połączeniu z błahą dość fabułką... Meh.

[Janusz S.]

A mnie się bardzo dobrze czytało.

Mnie też. Pomimo tego, że książka ma sporo wad, przede wszystkim brak wiarygodnej wizji przyszłości, która niewiele różni się od naszej, pomimo szumnych zapowiedzi o międzygwiezdnym imperium. Ale autorka ma talent i chciałabym wiedzieć, czy go rozwija, co może dać coś interesującego w przyszłości, czy wręcz przeciwnie.

[Mahpitaluya]

Dobrze wiedzieć, że nie warto...
Niestety coraz częściej wychwalane pod niebiosa są książki bez polotu, zwłaszcza przez amerykańskie wydawnictwo i portal Tor. To samo z nominacjami do nagród niegdyś miarodajnych. Dlaczego? Bo autora trzeba wypromować; wpisuje się w linię ideologiczno-trendową. Nadziałem się już kiedyś i nie ufam zagranicznym recenzjom. A tę książkę pamiętam, że promowano mocno.

Zastanówmy się czemu, spoglądając na Wikipedię autorki:

She lives in Santa Fe, New Mexico with her wife, the author Vivian Shaw

Nuff said.

[AM]

Dobrze wiedzieć, że nie warto...
Niestety coraz częściej wychwalane pod niebiosa są książki bez polotu, zwłaszcza przez amerykańskie wydawnictwo i portal Tor. To samo z nominacjami do nagród niegdyś miarodajnych. Dlaczego? Bo autora trzeba wypromować; wpisuje się w linię ideologiczno-trendową. Nadziałem się już kiedyś i nie ufam zagranicznym recenzjom. A tę książkę pamiętam, że promowano mocno.

Zastanówmy się czemu, spoglądając na Wikipedię autorki:

She lives in Santa Fe, New Mexico with her wife, the author Vivian Shaw

Nuff said.

A może to podobny problem, jak w przypadku wielu fanów rocka, wychowanych w latach sześćdziesiątych na muzyce Led Zeppelin czy Deep Purple, którzy w latach dziewięćdziesiątych nie za bardzo chcieli/potrafili załapać się na muzyczną przygodę na przykład z Radiohead?

[Janusz S.]

She lives in Santa Fe, New Mexico with her wife, the author Vivian Shaw

Nuff said.

Czyli to z kim się żyje determinuje jakość pisanych książek? Wybacz rusałko, ale nic równie głupiego nie czytałem ostatnio na tym forum.

[Yeowe]

Dobrze wiedzieć, że nie warto...

Według mnie warto, ale czytałem w oryginale. Podobno polskie tłumaczenie jest dość średnie.

A mnie się bardzo dobrze czytało.

Mnie też. Pomimo tego, że książka ma sporo wad (...). Ale autorka ma talent i chciałabym wiedzieć, czy go rozwija, co może dać coś interesującego w przyszłości, czy wręcz przeciwnie.

Mam takie samo zdanie.

[Bibi King]

Jestem - jak wspomniałem - z tych, co nie doczytali. Nie wiem, jak przekład, ale w oryginale nudzi.

[Shadowmage]

Gadamy o książce, a nie o wyobrażeniach o poglądach innych. Dziękuję.

[asymon]

Gadamy o książce, a nie o wyobrażeniach o poglądach innych. Dziękuję.

Ej, ale jak wywaliłeś odpowiedź @nosiwody na gorzkie żale @Mahpitaluya, to czemu zostawiłeś oryginalną wypowiedź @Mahpitaluya?

Gdzie tu sens, gdzie logika?

[Shadowmage]

Potem się jeszcze rozwinęło, nie tylko nosiwoda wyleciał.

[asymon]

Potem się jeszcze rozwinęło, nie tylko nosiwoda wyleciał.

Bardziej ciekawi mnie dlaczemu zostawiłeś pierwotny komentarz @Mahpitaluya? Co on takiego wnosi do dyskusji o książce i ogólnie serii Teixcalaan?

Kończę już, bez odbioru.

[Janusz S.]

Potem się jeszcze rozwinęło, nie tylko nosiwoda wyleciał.

Kurczę, na chwilę człowiek przyśnie i już traci dystans.

[Coacoochee]

Mi również czytało się dobrze. Szału wielkie nie ma, ale stratą czasu też nie jest. Co z tego, że babka ma żonę, wątek les nienachalny. Świat ciekawy, dobre patenty z tą przechodzoną pamięcią czy imionami.
----
widzę, że najciekawsze, jak zwykle, mnie ominęło. :]

[Ziuta]

przede wszystkim brak wiarygodnej wizji przyszłości, która niewiele różni się od naszej

Na esefowym (modne słowo) spektrum od twardej futurologii do rekwizytu i metafory space operom bliżej raczej temu drugiemu. Ani Fundacja, ani Diuna czy Hyperion nie były pisane jako projekt prawdopodobnej przyszłości. Nie za to je kochamy. Aleksandra Klęczar dla przykładu chwaliła cykl Martine za ciekawie przedstawione relacje imperium i małego państwa, balansującego, by zachować niepodległość. Z drugiej strony dałem się złapać na jej zachwyty cyklem Muir i trochę żałuję.