OK, znalazłem coś u Beresia w "Tako rzecze Lem", będzie dłuższe, dla kontekstu:
z "Czas nieutracony"— Kiedy wyczuł pan pierwsze podmuchy odwilży?— Chyba pomiędzy 1953 a 1954 rokiem. Pamiętam, że podczas pogrzebu Stalina byłem w Zakopanem i kiedy zjeżdżałem na nartach z Kasprowego, w mieście wyły syreny. Wcześniej były nawet w domu pracy twórczej, w „Astorii”, dylematy ideologiczne, czy godzi się wyjeżdżać na Kasprowy Wierch w takim momencie historycznym? Mieliśmy już miejscówki, szkoda je było stracić, więc pojechaliśmy.
W tej „Astorii” zaprzyjaźniłem się ze Stanisławem Zielińskim, który był w oflagu i miał jedno płuco unieruchomione odmą. Napisałem tam też Pamiętnik znaleziony w wannie, który czytali Jan Kott i Maciej Słomczyński. Powiedzieli mi, że książka jest niezła, ale nigdy nie ukaże się w naszym kraju. Ukazała się w niecały rok później.
— Bez żadnych kłopotów?— Nie, musiałem tylko napisać wstęp, który wyjaśniał, że wszystko się dzieje w Pentagonie.
— Ale wiadomo przecież, że chodzi o totalitaryzm.— Ale to już był okres, kiedy Stalin umarł. Ja tę książkę napisałem na wariata, udając, że to antyimperialistyczna satyra. Kiedy pracowałem nad Dialogami, też nie zastanawiałem się nad tym, że nie można ich wydać. Proszę pomyśleć, że nawet taki karmelek jak Obłok Magellana budził wtedy grozę, a Astronauci wyszli tylko dlatego, że władze jeszcze nie wiedziały, w jakie dyby zakuwać tych, którzy uprawiają fantastykę. A potem nagle zmienił się klimat polityczny i nawet Hen opisał w książce pod tytułem Kijów, Taszkient, Berlin dzieje swojej włóczęgi, bo on rzeczywiście przeszedł całą tę drogę. Jak mu książkę wydali w Październiku, nie musiał nawet poprawiać w niej jednego słowa, bo czasy się zmieniły. To, co wcześniej było trefne i zabronione, nagle stało się niewinne.
z "W pajęczej sieci"— Proszę w takim razie powiedzieć, które z własnych utworów stawia pan najniżej i z jakiego powodu?— Najniżej cenię sobie wczesne utwory. Przede wszystkim dotyczy to Sezamu, w którym kilka opowiadań jest okropnie niedobrych i dziś spoglądam na nie jak na naiwne agitki. Jest tam co prawda też kilka opowiadań popularnonaukowych, które udają beletrystykę, ale w rzeczywistości wcale nią nie są. To jest kiks, nawet w kategoriach genologicznych.
Obok sytuuję Astronautów. Jakież to wszystko gładkie, wyważone w proporcjach, bo występuje tam i słodki Rosjanin, i cukrowy Chińczyk — zupełna naiwność przeziera z kart tej książki. Jakaż to dziecinada, że w roku dwutysięcznym będzie taki piękny i wspaniały świat… Kiedy pisałem tę książkę, byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem i przypominałem chyba trochę gąbkę wsysającą podsuwane postulaty. Nic innego tam nie robiłem, tylko upozytywniałem i upozytywniałem świat. W pewnym sensie samego siebie nabrałem, bo przecież pisałem tę książkę z jak najzacniejszych pozycji. Dziś wywołuje we mnie tylko niesmak.
Na tym samym poziomie znajduje się Obłok Magellana, szczególnie ze względu na swoją warstwę językową. Pamiętam, że w czasie pisania tej książki chodziłem z zeszytem, w którym notowałem z obawy przed zapomnieniem kwiecie stylistyczne, które właśnie wymyśliłem. Byłem wtedy pod znacznym wpływem Rilkego, więc moja stylistyka była jakby dziesiątą wodą po tym poecie. Nałożona na przesłodzoną fabułę, dawała ekstrakt socrealistycznego czasu. Są co prawda ludzie, którzy mówią, że nie można tak zżymać się na tę książkę, bo to jest utopia baśniowa, że w mojej niechęci do tej pozycji sporą rolę odgrywają urazy… Nie wiem, może?
— Skoro tak bardzo nie akceptuje pan tych utworów, to czy nie było wskazane zatrzymanie wznowień i przekładów?— Sezam miał bodaj tylko czeski przekład. Astronautów drukowano wszędzie, bo prawa otrzymało wydawnictwo Volk und Welt Verlag z NRD. To samo z Obłokiem Magellana, z tym że już teraz zgody na obcojęzyczne wydania dawać nie muszę, więc jej nie daję.
***
Podsumowując, Lem nie dlatego nie chciał "Obłoku", że socrealistyczny, ale dlatego że słaby. A
Astronautów wydało w tym roku WL, jak ktoś chce koniecznie. A "Obłok" jest do znalezienia w necie.
The square root of three equals two for large values of three.
- found in a bathroom in the Cornell Physics department -