Przykro mi tak nie wpisać się w ogólne zachwyty, ale oferta Vespera coraz wyraźniej zmierza w kierunku, który przestaje mi odpowiadać. Co odbieram z przykrością, bo jakość wydawanych książek jest wysoka. Paradoksalnie jest to głównie "wina" Rebisu i MAGa. Mam już chyba dość klasyki SF. Artefakty zbieram w całości i dalej uważam, że to bardzo ciekawa formuła, ale sympatia dla serii wynika przede wszystkim z tego, że wydano w niej książki, które lubię (Simmons, Brunner, Gibson, Bradbury, Priest, Vinge) co sprawia, że znacznie mniej liczne nudziarstwa (Crowley, SIlverberg) i koszmarki (Żołnierze kosmosu) mi nie przeszkadzają. WC nie dość, że ma paskudne okładki, to ma wysoki udział książek, które czytane ponownie po latach okazują się dla mnie mało strawne lub kompletnie anachroniczne. Pewnie przełknąłbym to i zbierał je dalej jako klasykę gatunku, gdybym miał jakąkolwiek dodatkową motywację - twarde okładki, efektowne grafiki. Patrzę jednak na całą półkę zastawioną książkami z WC i teraz już nie widzę tam niczego, co chciałbym przeczytać dla przyjemności. Chyba przestanę je kupować i sprzedam całość ze stratą.
I teraz wchodzą Wymiary - pięknie zaprojektowany design serii, podobają mi się właściwie wszystkie pokazane okładki. Twarde oprawy. Od tej strony sama radość. Tylko że w serii nie ma na razie ani jednej naprawdę interesującej dla mnie książki. Takiej, którą chciałbym mieć ze względu na treść a nie przynależność do serii, którą zbieram. Robinson - trzy nużące cegły. Owszem, uważam, że powinienem je znać i przeczytać, ale ledwo zmęczyłem kiedyś pierwszy tom i potrzebowałbym naprawdę dobrego dnia, żeby zabrać się za resztę. SIlverberg - jeden z autorów, w przypadku których nie pamiętam zupełnie niczego z żadnej jego książek. Wiem, ze jakieś kiedyś czytałem, ale zupełni nic mi z nich nie pozostało w głowie. Nie pamiętam też ani jednego jego opowiadania, które by mnie czymkolwiek zachwyciło. Watts - przeczytałem poprzednie wydanie, doceniłem pomysł i zmęczyłem się wykonaniem. Kupię z poczucia obowiązku. Niven i Pournelle - chyba jedyna pozycja, która mnie naprawdę ciekawi, oby nie była rozczarowaniem. Stalowy szczur - przeczytałem wszystko co kiedyś wydawało WP. Nic nie pamiętam, wiec mnie nie interesowało.
W zasadzie w serii nie wyjdzie na początku nic, co naprawdę chciałbym postawić na półkach
Kupię pozostałe książki Wattsa. Być może całość Robinsona (w końcu po to sprzedałem poprzednie wydanie). Na pewno Nivena. I na tym skończy się mój udział w tym planowanym sukcesie wydawniczym, o ile nie pojawi się w planach coś naprawdę interesującego. Nie bardzo wiem co miałoby to być, chociaż mam kilka książek, które po dziś dzień pamiętam dobrze z dawnych czasów, jak choćby
Stardance, Man Plus i
Voyage from the yesteryear. Po doświadczeniach z Wehikułem Czasu nie ma sensu zbierania serii, w której większość pozycji zupełnie mnie nie obchodzi.
W przypadku serii fantasy jest jeszcze gorzej. Po wstępnych informacjach, postanowiłem szybko przypomnieć sobie Wagnera i Moorcocka, bo podobnie jak przy Silverbergu nic nie pamiętałem z dawnej lektury. Niestety była to droga przez mękę i nie jestem obecnie w stanie bawić się lekturą tych książek.
Życzę powodzenia Vesperowi, ale coraz bardziej obawiam się, że się do niego nie przyczynię.