Teaser serialu na podstawie serii Riordana :: Sprawdź komentowany news.

[Janusz S.]

Mnie ucieszył zwiastun sequela WIllowa z częścią oryginalnej obsady. Ciekawe czy im się uda tego nie schrzanić.

[Shadowmage]

Ja się boję. Willow to mój ukochany film dzieciństwa i jeden z powodów, które sprawiły, że wsiąkłem w fantastykę.

[Janusz S.]

Mój też, chociaż raczej już nie z dzieciństwa ;-)

[Luc du Lac]

na pewno nie ukochany, ale mam sentyment
No i ten teaser wygląda całkiem dziarsko.

[El Lagarto]

"Willow" to jeden z najlepszych filmów fantasy przedjacksonowskiej. Obok "Excalibura","Nieśmiertelnego", "Niekończącej się opowieści", "Labiryntu" i serialu "Robin z Sherwood" najlepsza sword & sorcery jaka się wydarzyła w latach 80. Trochę jarmarczna i hollywoodzka w porównaniu z europejskimi produkcjami, ale i tak bardzo dobra.

Coś czuję, że prędzej doobejrzę ten serial niż wiedźminy czy inne pierścienice.

[Luc du Lac]

nie zapomnij o Narzeczonej dla księcia.

[Spriggana]

I „Zaklętej w sokoła”.

[asymon]

nie zapomnij o Narzeczonej dla księcia.

Tak przy okazji (jeśli piszę oczywistości, to sorry) polecam książkę. Fajnie, z jajem napisana, a w Polsce chyba nie miała szczęścia do okładek, więc może komuś przeleciała pod radarem. Na przykład, jeśli komuś podobał się "Gwiezdny pył" Gaimana, to podobne klimaty.

[Fidel-F2]

Serio komuś podobał się Gwiezdny pył Gaimana?

[Bronsiu]

Nie czytałem, ale patrząc po ilościach nakładów i wznowień - chyba tak.

[asymon]

Serio komuś podobał się Gwiezdny pył Gaimana?

[Fidel-F2]

Wydawałoby się, rzecz niemożliwa. A tu proszę, niespodzianka. Dziękuję za udzieloną lekcję.

[El Lagarto]

nie zapomnij o Narzeczonej dla księcia.

Tak przy okazji (jeśli piszę oczywistości, to sorry) polecam książkę. Fajnie, z jajem napisana, a w Polsce chyba nie miała szczęścia do okładek, więc może komuś przeleciała pod radarem. Na przykład, jeśli komuś podobał się "Gwiezdny pył" Gaimana, to podobne klimaty.

Pewnie to wstyd, ale nie oglądałem "Narzeczonej dla księcia". Może kiedyś nadrobię, ale książkowy pierwowzór mnie mocno rozczarował. Owszem jest z jajem napisana, ale spodziewałem się dynamitu, a był kapiszon... Renoma tej książki jest mocno przesadzona. Powieść jest rozdęta. Jeśli wycisnąć z niej metatekstową wodę to fabularnego mięsa zostaje na przyzwoite opowiadanie.

"Pyłu" z kolei nie czytałem, tylko oglądałem...

"Zaklęta w sokoła" jest w porządku; dla duetu Hauer-Pfeiffer warto, choć irytująca jest elektroniczna ścieżka dźwiękowa nijak nie pasująca do średniowiecznej fantasy...

[Fidel-F2]

Pył książkowy to nędza, filmowy rewelacja.

[nosiwoda]

Pewnie to wstyd, ale nie oglądałem "Narzeczonej dla księcia". Może kiedyś nadrobię, ale książkowy pierwowzór mnie mocno rozczarował. Owszem jest z jajem napisana, ale spodziewałem się dynamitu, a był kapiszon... Renoma tej książki jest mocno przesadzona. Powieść jest rozdęta. Jeśli wycisnąć z niej metatekstową wodę to fabularnego mięsa zostaje na przyzwoite opowiadanie.

"Pyłu" z kolei nie czytałem, tylko oglądałem...

Kupiłem sobie niedawno Princess bride za parę złotych na DVD. Jest to do obejrzenia, ale wejście w kultowość tej ekranizacji wymaga jednak obejrzenia jej wtedy, kiedy wyszła. Mnie, znanego lewaka-ideologa, wkurzało zwłaszcza pretekstowe potraktowanie księżniczki - Robin Wright odzywa się w tym filmie chyba ze trzy razy. W sumie polski przekład tytułu dobrze to oddaje - jest ona narzeczoną dla księcia, i tyle. Porywają ją, przenoszą, ustawiają, ganiają. Książkę mam, ale nie czytałem.

Gwiezdny pył książkowy jest ok. Chociaż najbardziej lubię i pamiętam jedną scenę - początkową z upadającą gwiazdą.

[El Lagarto]

Mnie, znanego lewaka-ideologa, wkurzało zwłaszcza pretekstowe potraktowanie księżniczki - Robin Wright odzywa się w tym filmie chyba ze trzy razy. W sumie polski przekład tytułu dobrze to oddaje - jest ona narzeczoną dla księcia, i tyle. Porywają ją, przenoszą, ustawiają, ganiają. Książkę mam, ale nie czytałem.

Gwiezdny pył książkowy jest ok. Chociaż najbardziej lubię i pamiętam jedną scenę - początkową z upadającą gwiazdą.

Męskie postacie w "Narzeczonej dla księcia" też nie są tam jakoś szczególnie rozbudowane psychologicznie. To w sumie dość prosta baśń. Pretekstowe traktowanie żeńskiej postaci ma długą tradycję wiodącą aż do Homera i "Iliady". Sam czytałem z "Iliady" tylko fragmenty, ale Helena Trojańska też chyba nie ma tam za wiele do powiedzenia (jeśli w ogóle)... Na szczęście Homer (o ile istniał) zrehabilitował się w "Odysei" tworząc ciekawe kobiece postaci Ateny, Kirke, Kalipso i Penelopy.

Ta upadająca gwiazda... Nie wiem czy to nie zainspirowało amazońskich filmowców od "Pierścieni władzy". Z braku wyjściowego materiału najłatwiej zrobić zrzynkę z innego utworu...

[Kszych]

Na szczęście Homer (o ile istniał) zrehabilitował się w "Odysei" tworząc ciekawe kobiece postaci Ateny, Kirke, Kalipso i Penelopy.

I Nauzykai.

[asymon]

Ta upadająca gwiazda... Nie wiem czy to nie zainspirowało amazońskich filmowców od "Pierścieni władzy". Z braku wyjściowego materiału najłatwiej zrobić zrzynkę z innego utworu...

Ja z kolei zawsze myślałem że koncept Gwiazdy pożyczył Gaiman od CS Lewisa (z "Podróży Wędrowca do Świtu").

EDIT: Co do kobiet w "Iliadzie", niedługo po polsku wyjdzie A Thousand Ships Natalie Haynes, ale nie wiem czy to nie będzie wychylenie w drugą stronę, na fali modnych ostatnio herstorii. Plus zawsze "Lawinię" UKLG polecam, choć "Eneidy" nie czytałem.

[jezzo]

Serio komuś podobał się Gwiezdny pył Gaimana?

Ekranizacja była jednym z najgorszych filmów, jakie widziałem w życiu. Po książkę oczywiście nie sięgnę, bo tu pewnie zadziała zasada "shit in, shit out".

[nosiwoda]

EDIT: Co do kobiet w "Iliadzie", niedługo po polsku wyjdzie A Thousand Ships Natalie Haynes, ale nie wiem czy to nie będzie wychylenie w drugą stronę, na fali modnych ostatnio herstorii. Plus zawsze "Lawinię" UKLG polecam, choć "Eneidy" nie czytałem.

O, kupię córce, ona uwielbia antyczne klimaty i mitologię.

[Fidel-F2]

Serio komuś podobał się Gwiezdny pył Gaimana?

Ekranizacja była jednym z najgorszych filmów, jakie widziałem w życiu. Po książkę oczywiście nie sięgnę, bo tu pewnie zadziała zasada "shit in, shit out".

Świetny film na podstawie marnej, banalnej, baśniowej opowiastki bez jakiejkolwiek logiki.

[El Lagarto]

Na szczęście Homer (o ile istniał) zrehabilitował się w "Odysei" tworząc ciekawe kobiece postaci Ateny, Kirke, Kalipso i Penelopy.

I Nauzykai.

No i gładko wróciliśmy do mitologii greckiej na której bazuje Riordan.

[El Lagarto]

Ja z kolei zawsze myślałem że koncept Gwiazdy pożyczył Gaiman od CS Lewisa (z "Podróży Wędrowca do Świtu").

Rzeczywiście, nie skojarzyłem. Jednak u Lewisa nie ma mowy o żadnym "spadaniu". No i przyszła żona Kaspiana gwoli ścisłości jest córką gwiazdy, nie samą gwiazdą.

[El Lagarto]

Świetny film na podstawie marnej, banalnej, baśniowej opowiastki bez jakiejkolwiek logiki.

Może baśnie nie są dla Ciebie i tyle?
Akurat od baśni nie wymagałbym logiki. W "Czerwonym kapturku" gajowy rozcina wilka i wyciąga z niego żywą babcię. Co na to patologia sądowa? A jaką pojemność płuc miał wilk, który zdmuchnął domki świnkom? A w jaki sposób domek z piernika z "Jasia i Małgosi" nie uległ dewastacji podczas deszczowej pogody?

[Fidel-F2]

Bzdury nie są dla mnie