nosiwoda pisze:to bardzo ciekawe, że Green Gables to nazwa tej facjatki, w której mieszkała Ania... wróć, Anne, a nie miejsca, na którym stał dom.
Tylko że tak, jak przełożyła ta pani (Anne z Zielonych Szczytów) i tak będzie przez wszystkich rozumiane, jako miejsce, w którym stał dom. Pierwsze skojarzenie ze szczytem, to nie szczyt budynku, tylko szczyt góry/wzgórza - to było precyzyjnie przetłumaczyć, jako Ania z Zielonej Lukarny Tłumaczenie zostanie ciekawostką, a kolejne pokolenia będą czytać Anię z Zielonego Wzgórza.
Swoją drogą, zastanawia mnie kiedy pojawił się zwyczaj pozostawiania w literaturze dziecięcej imion oryginalnych? Z czasów PRL pamiętam, że raczej się je przekładało.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com