R. A. Lafferty ma styl, który dla mnie okazał się niestrawny. W jego opowiadaniach dużo jest humoru, szczególnie takiego opartego na absurdzie. Absurd goni absurd; jakbyście mi powiedzieli że to "A" w R. A. Lafferty oznacza "Absurd", to bym uwierzył. Niespecjalnie mnie to ekscytowało, a dzień po zakończeniu lektory poszczególne opowiadania zaczynają mi się zlewać w jedną, wielką mozaikę pełną absurdu. Opowiadania zawarte w tym tomie są zazwyczaj króciutkie, oparte na jakimś jednym pomyśle, który następnie jest lekko eksplorowany. Zanim zacznie mnie obchodzić, już się kończy. Zwariowane to takie, odjechane, ale zadając sobie pytanie: po co to czytam? Po co czytać kolejne opowiadanie? Nie umiałem sobie odpowiedzieć. Wybrałbym z tego tomu może ze trzy opowiadania, których lektura dała mi jakąś tam satysfakcję.
Każde z opowiadań ma swoją przedmowę, a część nawet i posłowie. Napisane są one przez innych wielkich pisarzy, a sprowadzają się w większości do ciągu zachwytów nad twórczością Lafferty'ego i wspominek, kto i jak miał pierwszy kontakt z nią. Przyznaję, że zazwyczaj te przedmowy interesowały mnie bardziej niż samo opowiadanie - choć przy okazji wywierały sporą presję. Jak to: nudne? Gaiman właśnie ci napisał, jakie było dla niego ważne! Jak to: ledwo doczytałeś? Silverberg uważa je za wspaniałe! I tak dalej. Było to nieco peszące
Cieszę się, że taki zbiorek wyszedł - daje on możliwość kompleksowego zapoznania się z "best of" opowiadań Lafferty'ego. I tym samym wiem, że drugiego zbiorku jego opowiadań bym nie kupił; może bym się skusił na jakąś powieść, o ile wyszłaby w Artefaktach czy Wehikule. Wcześniej nie wiedziałem, co sądzę o Laffertym, a już wiem. I to jest tam jakaś wartość dodana, poszerzenie horyzontów. W ramach nadrabiania zaległości w Artefaktach przeczytałem ostatnio opowiadania Mathesona – świetne, czytam właśnie Bradbury’ego – świetny, Lafferty niestety – nie dla mnie. Była to przygoda na tyle męcząca, że musiałem zmuszać się do ponownego sięgnięcia po książkę po jej odłożeniu. Koniec końców, skończyłem ją szybko, ale to na zasadzie "szybko zjeść surówkę, żeby móc potem przejść do mięska". 2/6