Hamilton, Peter F. - "Pustka: Sny" (wyd. 2) :: Sprawdź komentowaną ksiażkę.

Tutaj możesz komentować pojawiające się w naszym serwisie literackim wiadomości

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Hamilton, Peter F. - "Pustka: Sny" (wyd. 2)

Postautor: Shedao Shai » pn 09.11.2020 8:13

Miałem nieco więcej odczekać przed zabraniem się za "Pustkę", ale hej, byłem ciekawy co będzie dalej. Ale nim napiszę coś o samej książce, na osobne wyróżnienie zasługuje jakość jej wydania, a konkretniej - tłumaczenie, korekta, redakcja... w sumie nie wiem dokładnie co. Dlatego wyróżnię tym zaszczytem następujące osoby:
Tłumaczenie: Grażyna Grygiel i Piotr Staniewski
Korekta: Urszula Okrzeja
Redakcja: Paweł Matuszek
Któraś/któreś z tych osób zrobiły przy tej książce naprawdę słabą robotę. Tłumaczenie terminologii jest całkowicie inne, niż w Sadze Wspólnoty od Zysku. Szczerze mówiąc, po MAGu, wydawcy który potrafił nawet wydać trzeci tom Abercrombiego w takim formacie, żeby pasowało ludziom którzy mieli poprzednie od ISY, oczekiwałbym czegoś więcej*. Przejrzenie, jak poprzednicy przetłumaczyli nazwy własne i zachowanie ciągłości tłumaczenia to dla mnie takie minimum. Jeszcze rozumiem (choć nie popieram) zmianę w momencie, gdy dostrzegamy że poprzednicy jakąś nazwę przetłumaczyli totalnie źle i "klauzula sumienia" nie pozwala tego kontynuować. Ale tu ewidentnie tłumacze
wjechali z buta, nie mając pojęcia że to kontynuacja serii i ktoś już jakoś te nazwy przetłumaczył. I tak mamy np. Gwiazdokrążcę zamiast Gwiezdnego Podróżnika. Ale pal sześć to. Jeszcze ciekawsze jest, że książka jest niespójna nawet sama ze sobą. Przykładowo, statek "Mellanie's Redemption" w książce jest raz przetłumaczony jako "Odkupienie Mellanii", potem jako "Odkupienie Mellanie", a jeszcze potem zostawiony w oryginale, i to błędnie, bo jako "Mellanie Redemption". Jako kropka nad "i", na początku drugiego tomu pojawia się jeszcze "Odkupienie Mellanie". Amen. Czy korekta/redakcja tej książki polegały na tym, że pani Okrzeja/pan Matuszek wrzucili plik do Worda, puścili sprawdzanie błędów ortograficznych i elo dobra robota, czas na CSa? Inny przykład - postać nazywająca się Wilson Kime. Odmiana jego nazwiska w tej książce to:
Wilsonowi Kimowi
Wilsonowi Kime'owi
Wilsonowi Kyme(!)
W oryginale jest "Wilson Kime", więc skąd wzięli to "Kyme", tego nie wiedzą nawet najstarsi górale. I takich przykładów jest sporo - nie widziałem takiej fuszery przy tłumaczeniu książki od jakichś 20 lat, od czasów gdy Amber tłumaczył Star Warsy i w obrębie jednej serii dawał kilku tłumaczy, z czego każdy ciągnął w swoją stronę i nikt nie panował nad spójnością. Nie jestem jakimś fetyszystą tłumaczeń, nie jestem z tych co płaczą na lewo i prawo że książka X została źle przetłumaczona bo ja bym parę nazw przetłumaczył inaczej (i w domyśle: "patrzcie, jaki jestem mądry, mądrzejszy od tłumacza"). Ale tu błędów i niespójności jest tyle, że aż mi psuło to przyjemność z czytania. A szkoda, bo pomijając jakość tekstu, wydanie jest dobre, jak to obecnie u MAGa.

Uff, wyrzuciłem to z siebie. A jak tam z samą książką? Bardzo ciekawa konstrukcja świata 1200 lat po wydarzeniach z Sagi Wspólnoty. Czuć, że świat poszedł do przodu, ludzkość ewoluowała, to nie tak że wszyscy bohaterowie są 1200 lat starsi a jedyne zmiany to liczba zer na ich kontach. Większość bohaterów z Sagi się tu nie pojawia, przepadła gdzieś w zawieruchach dziejowych i pewnie z czasem dowiemy się, gdzie kto jest, ale nie było to sednem "Pustki: Snu". Z drugiej strony, Hamilton pamiętał o swoich korzeniach i kilka postaci się pojawiło, wprowadzonych dobrze i z sensem, a o kolejnych kilku tylko wspomina jako o legendach z czasu wojny z Gwiazdokr... Gwiezdnym Podróżnikiem. Rozegrane wzorowo. Sposób przedstawienia ewolucji ludzkości w okresie, jaki upłynął między Sagą a Pustką bardzo mi się podobał. Kupiłem to.

Fabuła jest zarazem bardziej i mniej epicka. Bardziej, bo majaczące gdzieś tam zagrożenie jest rozmiarów, jakich wcześniej nie uświadczyliśmy, a mniej bo zarazem jest to historia bardziej kameralna niż Saga. Mi to w niczym nie przeszkadzało - weszło jak złoto, a i są perspektywy, że w kolejnych tomach będzie "bardziej i więcej". Ryzykownym zabiegiem było tu wprowadzenie wątku Edearda, któremu to bliżej to wątku fantasy niż space opery. Z początku szło mi jak po grudzie, potem nieco się przełamałem, ale i tak odnosiłem wrażenie, że nie po to czytam tę książkę. Zobaczymy, gdzie to dalej prowadzi.

Bardzo udana kontynuacja. Tak się powinno robić sequele. 5/6.




*nie czytałem osławionego Viriconium.
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3724
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Hamilton, Peter F. - "Pustka: Sny" (wyd. 2)

Postautor: lordofthedreams » pn 09.11.2020 16:21

W Artefaktach między tłumaczeniami nazw własnych w dylogiach Hyperiona i Endymiona też nie ma spójności. Zjazd jakości redakcji w Magu nastąpił chyba kilka lat temu, prawdopodobnie już po dokończeniu serii ISY.
"Leave your mind hard open..."
lordofthedreams
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 484
Rejestracja: pn 18.03.2013 17:28
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Re: Hamilton, Peter F. - "Pustka: Sny" (wyd. 2)

Postautor: Shedao Shai » pn 09.11.2020 17:23

Zakładam, że tekst został wzięty z I wydania, z 2010 roku. Więc to raczej niezbyt "współczesny grzeszek". To, co czytałem z MAGa w latach ostatnich - nie mam zastrzeżeń.
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3724
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław


Wróć do Komentarze i opinie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 80 gości