historyk pisze:Ja bym może i uzbierał do 120 zł, ale jakby ktoś wreszcie odpowiedział na moje pytanie: warto czytać tego Weeksa czy nie? Bo to grubaśne tomiszcza, co mają mi miejsce na półkach zajmować, jeśli to kiszka... Czytałem tego autora Drogę cienia - nie była to bolesna lektura, ale kolejnych tomów nie chciało mi się już czytać...
Ja nie czytałem Drogi cienia, więc ciężko mi ją odnieść jakościowo do Lightbringera. Mogę powiedzieć tak: przeczytałem pierwsze cztery tomy serii ze sporą przyjemnością. Jest to dobrze przemyślany świat, z dobrze prowadzonymi postaciami i ciekawą fabułą, oraz sporą ilością twistów fabularnych. Twisty, jak to twisty - raz lepsze, raz gorsze, kilka jest czadowych, w bodajże czwartym tomie jest jeden, który mi się naprawdę nie podobał. Czytając tę serię nie miałem wrażenia, że czytam 10000 iterację tego samego sztampowego fantasy, są tu pewne elementy które mogą znaleźć uznanie czytelnika szukającego czegoś świeżego. Ale też nie jest to ekstraklasa fantasy, jeśli oczekujesz poziomu Le Guin, to się rozczarujesz. Warto wiedzieć, że jedną z głównych postaci jest nastolatek (na początku pierwszego tomu chyba bliżej mu do dzieciaka) - z czym wiąże się niestety ta "nieświeża" część serii, ponieważ przechodzi on przez problemy typowe dla wzrastającego jakby-bohatera. Z drugiej strony mamy wątek Gavina, który jest interesującą dekonstrukcją motywu potężnego i krystalicznie dobrego herosa.
Czy warto? Jak zwykle, zależy kto pyta i czego chce. Jeśli chcesz dobrej sagi fantasy (bez oczekiwań, że będzie genialna i zmieni Twoje życie), ze wszystkimi tego konsekwencjami, jak: wielowątkową fabułą tkaną na kilka opasłych tomów, to tak. Czasem mnie nachodzi ochota, żeby sobie poczytać jakąś serię fantasy, sprawnie napisaną i po prostu ciekawą, bez wymogu jakichś intelektualnych wyzwań. I tu Weeks sprawdza się dobrze.