Bradbury, Ray - "Green Town" :: Sprawdź komentowany artykuł.

Tutaj możesz komentować pojawiające się w naszym serwisie literackim wiadomości

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Bradbury, Ray - "Green Town"

Postautor: asymon » pn 31.08.2020 13:53

Długo na tę książkę czekałem i się nie zawiodłem. "Wino" jest świetne (choć można debatować przy piwie, czy to w ogóle fantastyka), najbardziej pasuje chyba słowo "baśniowe". "Potwór" już zdecydowanie horrorowy, chyba jeszcze lepszy. "Poranek" trochę odstaje, ale język i humor zachowany, może niepotrzebne te wzwody na końcu, ale rozumiem że to takie clou. Opowiadania jeszcze doczytuję, ale trzymają poziom, może nie "Wina" ale wysoki. Dobrze, że znalazły się w książce, bo spodziewałem się trylogii, a one nie dość że pasują do reszty, to pasują bardziej niż "Jakiś potwór tu nadchodzi"; całość fajnie się domyka.

A w ogóle zdziwiłem się, że "Październikową Krainę", wydaną przez C&T w 2009 r., można normalnie kupić w księgarni. Pewnie dlatego MAG nie włączył jej do żadnego z omnibusów.
Awatar użytkownika
asymon
Lord
Lord
 
Posty: 1950
Rejestracja: ndz 10.05.2015 8:38

Bradbury, Ray - "Green Town"

Postautor: Shedao Shai » czw 25.03.2021 7:42

Słoneczne wino

Książka ta to zlepek kilkudziesięciu krótkich opowiadań, z których niektóre zostały napisane wcześniej, a niektóre powstały specjalnie dla tego tomu. Końcowo uzyskaliśmy rzecz spójną narracyjnie, choć czasami czuć, że poszczególne rozdziały były kiedyś opowiadankami - z wyraźnym wprowadzeniem jakiejś myśli przewodniej, jakiegoś motywu, i następnie poprowadzeniem ich ku swojej konkluzji. Wszędzie przewijają się główni bohaterowie - bracia Tom i Douglas - czasem choćby w roli trzecioplanowej, albo jako cameo.

Jest to powieść niesamowicie nostalgiczna i z tego co wyczytałem - częściowo autobiograficzna. Opiera się mocno na wspomnieniach Bradbury'ego z dzieciństwa, albo mówiąc precyzyjniej: na jego fantazjach na temat tego dzieciństwa. Stąd też ta nostalgia. Akcja książki dzieje się w trakcie gorącego lata roku 1928 w fikcyjnym amerykańskim miasteczku Green Town, które to jest jak wiele tradycyjnych amerykańskich miasteczek. (Zazwyczaj) oczami wczesnonastoletniego Douga i jego młodszego brata Tima obserwujemy rodzinę chłopców, ich bliskich oraz innych mieszkańców Green Town, ich marzenia i problemy, radości i tragedie. To książka o magii dziecięcych wakacji, ale i o starzeniu się, o naszych lękach i radzeniu sobie z nimi, o wadze relacji międzyludzkich, o utraconych szansach. Mądra, życiowa, ciekawa, czasem nawet wzruszająca. Niektóre opowiedziane tu historie poruszyły mnie do głębi i za to składam wyrazy szacunku dla Raya Bradbury'ego, potrafi wywołać w czytelniku emocje jak mało kto, robiąc to w sposób szalenie prosty i niewymuszony.

„Słoneczne wino” przenosi czytelnika w świat młodości – nie beztroskiej, nie wyidealizowanej, ale jednak pozytywnej, optymistycznej. Dzieją się złe rzeczy, ale życie toczy się dalej, zawsze jest po co żyć, na co czekać.

Powiedzieć, że Bradbury to mistrz pióra, to jak nic nie powiedzieć. Ocena 6/6 to jedyna, jaką mógłbym tu wystawić.

Pożegnanie lata

„Pożegnanie lata” to bezpośredni sequel „Słonecznego wina”, wydany 49 lat później. Służy jako swego rodzaju epilog, coda – lato ze „Słonecznego wina” już się skończyło, ale jeszcze nie do końca, jeszcze da się złapać gdzieniegdzie jego resztki... a więc i opowieść trwa. Tym razem tematem głównym jest konfrontacja – bądź, jak to ujmuje Bradbury: wojna – między młodością a starością. Mamy zatem z jednej strony młodzieńczy bunt, a z drugiej – oburzenie na młodych. „Wojna” Toma i Douga jest zaskakująco agresywna i dość niepasująca do ich charakterów ze „Słonecznego wina”. Trochę mi się to gryzło. Chociaż z drugiej strony – agresja jest częścią dojrzewania... a dojrzewanie jest drugim ważnym tematem poruszonym w „Pożegnaniu lata”.

Książka radzi sobie dobrze jako osobne dzieło, ale jeszcze lepiej działa jako właśnie taki przejściowy epilog dla „Słonecznego wina” – coś się skończyło, coś się zaczyna. Nie jest to powieść tak wielowątkowa jak poprzednik, nie porusza aż tak, ale to wciąż kawał solidnej historii. 5/6.
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Bradbury, Ray - "Green Town"

Postautor: Shedao Shai » śr 14.04.2021 7:59

Ajajaj, narobiłem sobie backlogu. Niedobrze. Będzie przez to dość skrótowo, bo wrażenia z lektury już dość nieświeże.

Letni ranek, letnia noc

Zbiór opowiadań osadzonych w Green Town. Większość trzyma wysoki poziom, dobrze uzupełniając tematycznie świat przedstawiony w dwóch poprzednich powieściach. 5/6

Jakiś potwór tu nadchodzi

Pamiętam, że kiedyś przeczytałem tę książkę w wydaniu Vis-a-Vis/Etiudy i mi się nie podobała. Teraz mój odbiór był lepszy, bo "przygotowały" mnie do niej poprzednie części tego omnibusa. Po raz kolejny mamy do czynienia z opowieścią o dojrzewaniu (oraz o starzeniu się - oczami ojca głównego bohatera). A wszystko to w wyraźnej horrorowej otoczce, dzięki czemu elementy fantastyczne w "Jakimś potworze" są znacznie bardziej uwypuklone niż w poprzednich opowieściach z Green Town. Zabrakło mi nieco magii ze "Słonecznego wina" i jego pochodnych, ale wciąż - to solidna rzecz. 4,5/6
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław


Wróć do Komentarze i opinie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bibi King i 34 gości