Szanowny Panie C. (proszę wybaczyć, iż nie jestem w stanie wymienić całego skomplikowanego nicka), to jeszcze zależy które utwory Zelaznego brać pod uwagę... Pisał bowiem rzeczy świetne (np. "Pan Światła", "Amber", opowiadania...), przeciętne, jak i słabe (np. "Aleja potępienia").
Fidel, przeczytałem ostatnio obie książki Bestera. Człowiek..., już nie warto, natomiast uwielbiane przeze mnie w młodości Gwiazdy..., których to bardzo się bałem przypominać, dały radę, naprawdę.
Nie mówiłem o samym Besterze a o pewnej klasie dzieł które miały swoje 5 minut a później jedynie opinię, często bezmyślnie powtarzaną przez kolejne pokolenia. Nigdy też nie twierdziłem, że każdy "klasyk" to śmieć. Po prostu spora część nie przetrwała próby czasu, a naprawdę większość posiada istotne wady, zwykle po stronie czysto literackiej choć fuszerowali i inne elementy. Taki Heinlein na ten przykład chrzanił wszystko po całości.
jesteśmy z Alp alpakami i kopyta mamy nie dorówna nam nikt
Z klasyką różnie bywa, Fidel ma rację. Ale mimo wszystko warto czasem się przemęczyć (a to i tak, jeśli po nią sięgasz jako czytelnik już z jakimś bagażem doświadczeń), bo dzięki temu może się okazać, że niektóre bardziej współczesne powieści nie są tak nowatorskie, jak się wydawało.
Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył. Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas"
Nie warto się męczyć tylko dlatego aby przekonać się, że to już później było - w zupełności wystarczy kogoś zapytać, czy dowiedzieć się z innego źródła (jeśli już to takie istotne).